wtorek, 9 kwietnia 2013

1. Rozstanie

          Hermiona obudziła się wczesnym rankiem. Wzięła prysznic, ubrała się ładnie, wymalowała i zeszła na dół. Jej rodziców już nie było w domu. Wyszli do pracy.
          Zjadła więc w samotności śniadanie. Spojrzała na zegarek, dochodziła dziewiąta.
          Wyszła na ulice zamykając za sobą drzwi i teleportowała się do domu państwa Weasley. Kiedy tylko zbliżyła się do schodów drzwi otworzyła jej Ginny.
  - Hermiona! Jesteś! - krzyknęła z radością.
          Dziewczyna uradowała się na jej widok. Ale spostrzegła, że przyjaciółka nie jest w najlepszym humorze. Była smutna. Sama jednak nie potrafiła powstrzymać swojej ciekawości.
  - Coś się stało...?  -  spytała niepewnie. Nie chciała tym w żaden sposób jej urazić. Była po prostu ciekawa. Zazwyczaj Miona mówiła jej o wszystkim, teraz jednak nie miała pojęcia co się z nią dzieję.
  - Jest Ron?  -  Heermiona nie chciała z tym zwlekać, spytała się po prostu prosto z mostu. Wszyscy i tak dowiedzą się o jej problemach z chłopakiem. A zwłaszcza Ginny. Przecież ona i Ron byli rodzeństwem.
          Rudowłosa dziewczyna zdziwiła się, że koleżanka pyta się ją o coś takiego. Oczywiście, że Ronald był w domu. Hermiona przecież właśnie po to przyszła, odwiedzić go. No chyba, że odwiedzić swoją przyjaciółkę.
  - Jest... a czemu...?  - Nie dokończyła pytania, bo właśnie przy nich zjawił się Ron. 
          Nie ucieszył się na widok Hermiony, jak zwykle. Posmutniał tylko. Obie dziewczyny to zauważyły. Siostra nawet się zaniepokoiła. To nie było do niego podobne.
  - Co się dzieje?  -  spytała bez zastanowienia, ale nie otrzymała odpowiedz.
          Ginny patrzyła się na nich oboje. Nie mogła zrozumieć ich zachowania. Ale para nie zwracała na nią uwagi. Zachowywali się jakby byli sami. Bez żadnych świadków. Patrzyli sobie w oczy jakby chcieli się porozumieć bez słów.
  - Przejdziemy się? - spytał się w końcu Ron.
          Nie mógł dłużej znieść tego spojrzenia brunetki. Widział w jej oczach pewne rozczarowanie i smutek. Z pewnością domyślała się czego będzie dotyczyć ich rozmowa.
  - Tak...
          Miona przytaknęła mu i ruszyła w stronę wyjścia. Chłopak poszedł zaraz za nią. Ginny nadal stała osłupiała. Nie wiedziała o co chodzi i czego się może spodziewać, gdy jej brat wróci do domu. 
  - Witam was!  -  wszyscy usłyszeli ten radosny głos.
           W drzwiach pojawił się Harry cały uradowany. Nie zwrócił uwagi na przygnębione miny swoich przyjaciół. Był zbyt przejęty tym czego właśnie się dowiedział.
          Ministerstwo Magii było tak zadowolone z pracy Harry'ego, że postanowiło przydzielić go do ważniejszych zleceń. Miał od teraz prowadzić śledztwa w poszukiwaniu najgorszych przestępców - seryjnych morderców.
  - O! Wszyscy tu jesteście!  -  Zauważył również Hermione, która stała niedaleko Rona wpatrując się w niego wielkimi brązowymi oczami.
          Podszedł do Ginny i ucałował ją namiętnie w usta. Był uradowany i chciał się tym wszystkim podzielić z przyjaciółmi.
  - Witaj skarbie  -  odpowiedziała mu narzeczona, jednak nadal nie odrywała wzroku od podejrzanie zachowującej się pary.
          Jednak po chwili się uśmiechnęła, mimo, że nadal była zmartwiona tym co właśnie się działo. Ron i Hermiona idą ”się przejść”. Czyli to oznaczało poważną rozmowę. Miona nic jej jednak nie mówiła, nawet nie wspomniała.
  - Co jest? - spytał się Harry, który jakby zaczął dostrzegać, że coś jest nie tak.
         Zauważył, że wszyscy mają jakieś smętne miny. Nie mógł zrozumieć dlaczego. Wrócił właśnie z kolejnej misji. Pochwycili kolejnych dwóch śmierciożerców i zamknęli w Azkabanie. Dostał awans. Lepiej być nie mogło. A oni stoją w przejściu i patrzą każdy na każdego, jakby coś poważnego się stało. On przyszedł z nimi świętować, ale oni wyraźnie się czymś zamartwiali.
          Po chwili Ron i Hermiona wyszli z domu bez słowa wyjaśnienia.
 - O co im chodzi? - spytał się Harry swojej narzeczonej.
 - Oh, gdybym tylko wiedziała  -  wyglądała na zmartwioną, Harry nie chciał by się smuciła.
          Uśmiechnął się do niej i ponownie ją pocałował. Ginny trochę się rozchmurzyła.
  - No to opowiadaj! - powiedziała po pewnej chwili.
          Chłopak zaczął jej wszystko po kolei opowiadać. Był zadowolony, że mimo tej dziwnej sytuacji w drzwiach, jego Ginny na pierwszym miejscu i tak stawiała jego sprawy.
          Tymczasem Ron i Hermiona teleportowali się do okolicy domu Hermiony.
  - Ron. Nie odpisywałeś mi. Przez tak długi okres czasu  -  po dłuższej chwili ciszy postanowiła rozpocząć rozmowę. Rudowłosy najwyraźniej nie wiedział od czego zacząć.
  - Wiem.
          Chwycił ją za rękę. Oboje stanęli w miejscu. Nie potrafił jej spojrzeć w oczy, mimo tego, że czuł na sobie jej wzrok. Dziewczyna milczała, uważała, że należy się jej jakieś wytłumaczenie.
          Właśnie nadchodził ten moment, w którym chłopak musi jej wszystko wyznać. Bez żadnych kłamstw i bez oszustw. To nie była dla niego łatwa decyzja. Ta decyzja wręcz zabijała go od środka, ale nie miał wyboru. Musiał postąpić słusznie.
  - Mionka ja... Ja nie mogę.
          Stali w miejscu naprzeciwko siebie. Dziewczyna miała przerażoną minę. Cały czas miała nadzieję, że to się nie stanie. W głębi duszy pragnęła, by to nigdy nie nastąpiło. Ale jednak to się stanie. I zmierzają w tym kierunku coraz szybszym tempem. Już nic nie da się zrobić. To był już koniec.
  - Mionka ja kochałem cię. Kiedyś z całego serca pragnąłem ciebie i tylko ciebie. Ale...
  - Ale już tak nie jest.
          Dokończyła za niego. Czuła, że tak będzie. Wiedziała, że to się właśnie stanie. W sercu pragnęła go powstrzymać. To był błąd, nie mogą tego wszystkiego tak po prostu zostawić za sobą. Łączyło ich coś niesamowitego, nie mogła pozwolić mu odejść. Zniszczyłby wtedy nie tylko jej życie, ale też swoje. Pewnie nie zdawał sobie nawet sprawy z tego co robi.
  - Tak - powiedział smutno Ron. - Żałuję, że tak się dzieje.
          Bolały go te słowa. Nie wyrażały tego co naprawdę czuł. Z pewnością jego uczucia do Hermiony jeszcze nie zaniknęły.
          Teraz Miona nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Nie chciała się na niego patrzeć, bo nie powstrzymała by łez.
  - Żałujesz naszego związku?  -  powiedziała do niego szeptem. Tylko to chciała wiedzieć. O nic więcej nie będzie pytać. Tylko niech  na to odpowie szczerze.
  - Mionka.
          Ron pokręcił głową. Ujął ją za obie dłonie.
          Ulica była dość pusta, mimo, że dzień dopiero się zaczął. Kilkoro mugoli przejechało samochodem koło nich, a po drugiej stronie ulicy szła wolnym krokiem jakaś para - wyglądali razem na bardzo szczęśliwych.
  - Ja nigdy... - akcentował każdy wyraz. - Nigdy nie żałowałem tego, że jesteśmy razem. To był najcudowniejszy rok mojego życia i żałuję, że wcześniej nie powiedziałem ci tego co do ciebie czuję.
          To było szczere. Właśnie tak czul w swoim sercu. Jednak nie wyznał jej całej prawdy.
          Hermiona nadal nie patrzyła się na niego, głowę miała opuszczoną. On jednak chciał by było w tej chwili inaczej. Ten ostatni raz chciał przyjrzeć się jej pięknym oczom. Ostatni raz chciał zaleźć się w zasięgu jej wzroku - przed jego wyjazdem.
          To właśnie on był powodem tych wszystkich kłopotów. To właśnie on zmienił wszystko w życiu ich obojga. Jednak tak musiał postąpić.
          Uchwycił jej policzek i przysunął ją do siebie by móc nacieszyć się jeszcze ich wspólną chwilą. Teraz oboje patrzyli już sobie w oczy.
  - Hermiono... ja... ja nigdy nie przestanę cię kochać, ale muszę wyj...
          Wszystko wyszło na jaw. To chciał jej powiedzieć. Ma prawo wiedzieć, że on tak naprawdę nigdy nie przestał jej kochać. Jednak na wyjaśnienie wszystkiego co się dzieje potrzebowałby dużo czasu.
  - Ale jak to? - młoda brunetka myślała, że się przesłyszała.
          Była zdezorientowana. To wszystko było nie tak jak powinno. Teraz nie wiedziała już co jest prawdą, która część jego wyznań była szczera.
  - Ron  ja cię kocham, ale nie musisz zmuszać się do tego samego. Chcę usłyszeć prawdę.
          Nie uwierzyła mu. Wiedział, że może tak być. Nic nie trzymało się całości. Skoro ją kocha, to niech są razem. Jednak jeśli chce się rozstać to niech nie kłamie i nie oszukuje jej mówiąc, że ją jeszcze kocha. Jeśli kocha to zostanie, jeśli wyjedzie to nic nie czuje.
  - Prawdę?  -  pokiwał głową na znak bezradności.
          Hermiona chciała tylko prawdy.
          Nie, ona chciała Rona. Chciała być z nim już na zawsze! Ale dowiedziała się, że to niestety niemożliwe. I to z niewiadomych przyczyn.
  - Mionka ja muszę wyjechać. Dostałem bardzo ważną posadę w Ministerstwie i muszę wyjechać.
          Praca ważniejsza od niej, z pewnością już jej nie kocha. Nic inaczej nie mogłoby być ważniejsze od niej.
  - Dokąd? Na jak długo?  -  w jej głosie było słychać desperację.
          Miała jeszcze nadzieję, że chłopak zmieni zdanie. Bo przecież ludzie tak robią, często zmieniają zdanie.
  - Do Kanady  -  chłopak nie sądził, że zrozumie. Ale nie mógł jej też nic więcej powiedzieć, to byłoby niebezpieczne.
          Dziewczyna wciąż była zszokowana. Jej ukochany wyjeżdżał. I to miało zniszczyć ich związek. To wszystko przypominało zły koszmar. Jeszcze niedawno byli najszczęśliwsi na świecie. Przechadzali się razem po łąkach dookoła posiadłości państwa Weasley i przekonywali na wzajem o szczerości i trwałości ich uczuć.
  - Ale wrócisz... ja mogę na ciebie czekać... ja.. ja.... - jąkała się... Nie wiedziała co powiedzieć.
          Ron tylko kręcił głową. Tego również się spodziewał. Z ciężkim sercem musiał odwieść ją od tego zamiaru. To było niemożliwe.
  - To nic nie da Mionka.
  - Ale przecież wrócisz. Ile tam będziesz? Mogę nawet pojechać z tobą... ja …. ja... Oh Ron...
          Dziewczyna była już bliska płaczu. Powiedział, że ją kocha więc dlaczego nie chce pozwolić jej zaczekać. Może zaczekać, nawet kilka lat.
  - Nie Mionka, ja już nie wrócę.
          Coś ukłuło ją prosto w serce, to była rzeczywistość. Dotknęła jej mimo, że dziewczyna chciała tego uniknąć. Ronald oświadczył, że już nie wróci. Wyjeżdżał, chciał się rozstać i nigdy nie wrócić. Chciał ją tak po prostu zostawić.  
- Jak to?!  -  krzyknęła.
          On spuścił z niej wzrok. Nie chciał tego widzieć. Hermionie warga już drżała, była na skraju wytrzymałości.
  - Nie - powiedziała szeptem. - Nie.
          Ron przytulił ją do siebie z całych sił. Jak może jej to wszystko wynagrodzić - to, że tak bardzo ją zranił, że tak po prostu wyjeżdża - to była dla niego tajemnica, nierozwiązana zagadka.
  - Przykro mi Mionka. Ale tak będzie dla nas obojga najlepiej. Nie wiem, czy nasz związek przetrwałby taką próbę.
          Pocałował ją w czoło. Nadal nie wypuszczał z objęć.
  - Kocham cię, ale nic już nie da się zrobić. Zaufaj mi chociaż jeszcze ten jeden raz.
          Nic nie mówiła. Przysłuchiwała się jego głosowi. Chciała zapamiętać wszystkie szczegóły. Nie mogła uwierzyć w to, że odchodzi.
  - Ale się jeszcze zobaczymy? Harry wyglądał jakby jeszcze nie wiedział o twoim wyjeździe.
  - Wie, wszyscy wiedzą. Tylko...
  - Tylko co? - spytała z obawą.
          Wtuliła się w jego pierś i ściskała z całych sił.
  - Tylko nie powiedziałem im o naszym rozstaniu.
          Po raz kolejny ucałował ją w czoło i w oba policzki.
  - Widzimy się ostatni raz?  -  zapytała z niedowierzaniem.
  - Tak - odpowiedział.
          Hermiona zacisnęła wargi,  to nie mogło się dziać. To wszystko było za szybko.
  - Możesz zrobić coś dla mnie jeszcze?
          Dziewczyna straciła już wszelkie nadzieje. Próbowała myśleć świadomie i jednocześnie powstrzymać swój płacz. Nie chciała wpaść w rozpacz i w takim stanie pożegnać się z...
          Z jej ogromną miłością.
          Z Ronem.
  - Wszystko dla ciebie Mionka.
  - Pocałuj mnie.
          Ron nie dał się dwa razy prosić. On również tego pragnął.
          W sercu czuł, że musi zostać tutaj z Hermioną. Nie może jej zostawić! Byle jaka posada nie może ich rozdzielić. Ale znał powód dla którego musi jechać. Od tego zależało bardzo wiele. Nie mógł im odmówić. Nie mógł zrezygnować z tego. Bo to zagrażałoby wszystkiemu na czym mu zależy.
          Ich twarze były blisko siebie, a teraz ich usta zetknęły się ze sobą. Ron pocałował ją raz. To był krótki i namiętny pocałunek. Oboje mieli zamknięte oczy.
          Rudowłosy chłopak powoli odsunął się od niej na dwa kroki. Patrzyli się na siebie.
  - Żegnaj - powiedział.
          Odwrócił się do niej plecami i ruszył w przeciwnym kierunku. Zatrzymał się jednak i spojrzał  na nią po raz ostatni.
           Hermiona stała w bezruchu i wpatrywała się w kostkę brukową. Zasłoniła usta dłonią bo niestety nie zdołała więcej powstrzymać już łez, które spływały jej po policzkach.
           Ron nie mógł na to dłużej patrzeć. Ponownie ruszył w swoją drogę, ale jakaś siła nagle kazała mu zawrócić.
           Podbiegł do niej chwycił w tali i złożył na jej ustach gorący pocałunek. To był najcudowniejszy pocałunek w jego życiu. Nigdy wcześniej nie czuł tego, co w tej chwili. Poczuł się najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Teraz liczyła się tylko ona.
           Ich ostatni pocałunek.
           Ostatnie spotkanie.
           Pocałował ją po raz kolejny. Zgrywali się ze sobą idealnie. Tak jak być powinno.
          Ona i On.
          To była ostatnia ich wspólna chwila. Ostatni moment czułości, namiętnej chwili pocałunków i fizycznej przyjemności.
          Później Ron naprawdę odszedł. Wrócił jeszcze tylko pożegnać się z rodziną i Harrym. Odszedł.
          Hermiona poczuła pustkę w sercu. Wszystko straciło dla niej sens.


Komentujcie kochani czytelnicy ! :)

Jak wam się podoba? 


10 komentarzy:

  1. świetne!!! Pisz dalej mała!!! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. *o* pisz dalej!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę ten rozdział jak i cały blog jest cudowny *.* Masz talent . ;*
    Życzę czarodziejskiej weny .
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie . :)
    http://takdalecyajednakbliscy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne :D masz dziewczyno talent :]
    ~ Daga

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo smutne rozstanie dwojga kochających się ludzi. Zastanawia mnie dlaczego Rom musi tak koniecznie wyjechać i dlaczego nie może jej wsiąść ze sobą. Trochę za dużo tych wielokropków, ale jest jeszcze w miarę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie żałuje,że wpadlam na tego bloga,jest niesamowity !!:-)
    Pozdrawiam
    Layls
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny blog, ale nie rozumiem czemu się rozstali?

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie musiał jej zostawiać. Mógł poczekać... Nie jestem fanką związku Rona i Hermiony, ale to było takie smutne, że aż łza zakręciła się przy oku.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!