czwartek, 18 lipca 2013

15. Plan


dziękuje za 10 tysięcy wejść na mojego bloga, 
to bardzo dla mnie ważne :)



            Hermiona była gotowa do drogi tylko gdzie był ten Draco. Harry i Ginny czekali na nich na dole, za chwile mają wyruszyć, a jego wciąż nie było. Chyba że zrezygnował?!? Dziewczyna przestraszyła się więc pobiegła do jego mieszkania, a gdy wpadła do jego pokoju zamurowało ją. Wszędzie walały się rzeczy, ale gdzie był Draco?
  - Hermiona?! Hermiona to ty? - ktoś krzyczał, a głos wydobywał się chyba z łazienki.
  - Draco? Draco to ty? Gdzie ty jesteś?
            Chłopak wyszedł z łazienki i stanął zraz przed nią. Nie miał na sobie koszulki więc Hermiona mogła znów podziwiać jego pięknie wyrzeźbioną sylwetkę.
  - Przyszłam, żeby..by...by.. ci... ci... ci...
            Jąkała się strasznie, chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała co. Zapomniała po co przyszła i zapomniała o całym świecie, gdy tylko go zobaczyła
  - Zapomniałem jednej rzeczy i nie mogę jej znaleźć.
  - Draco.
            Patrzyła na jego plecak, był spakowany tak jak i ona. Tylko że ona plecak do którego spakował ją chłopak wepchała do małej torebki.
  - No co? A ty gdzie masz swój... - przyjrzał się jej uważniej. - Aaa... spryciula.
  - Co? Draco o co ci chodzi? Co?
  - Ty nie będziesz nosić ciężkich bagaży. Masz fajną....
            Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem.
  - ….. torebkę - dopowiedział blondyn, bo Miona najwyraźniej go nie zrozumiała.
  - Aaaa!!! To tak, jasne, dzięki - spuściła z niego wzrok, a on lekko się uśmiechnął.
            Zastanawiał się, czy i on nie mógłby sobie sprawić takiego woreczka, albo jakiś przenośny mały plecaczek.
  - Draco... - zaczęła niepewnie. - To może oboje spakujemy rzeczy do mojej torebki.
            Chłopak chodził po pokoju i szukał tej jednej rzeczy, ale gdy tylko Hermiona to powiedziała zatrzymał się w miejscu. Spojrzał na nią po raz kolejny.
  - Jasne, byłoby fajnie.
  - Super - odpowiedziała.
            Podeszła do niego i zaczęła pakować jego rzeczy to torebki. Draco po chwile przypomniał sobie, gdzie to jest. Po chwili przypomniał sobie o kolejnych rzeczach, które przyniósł z kuchni i pokoju gościnnego.
            Draco chwycił Hermione za rękę i spojrzał jej głęboko w oczy.
  - Cokolwiek się stanie...
  - Cokolwiek się stanie, zawsze będę przy tobie Mionka.
            Przytulił ją mocno do siebie i lekko pocałował w czoło.
  - Zawsze będę przy tobie - wyszeptał.
            Hermiona miała mnóstwo wątpliwości co do tego wyjazdu. Czy uda im się odnaleźć Rona? Czy on w ogóle potrzebuje pomocy? Co będzie jak go nie znajdą? Jak go nie uratują? A co jeśli to jest jakaś pułapka? Jest jeszcze wiele śmierciożerców na wolności takich jak Artur. Co jeśli to wszystko uknuli? Oni wpadną w ich sidła i wtedy mogą zginąć.
            Po jej policzkach słynęły łzy.
  - Nie płacz - powiedział cicho blondyn. - Wszystko będzie dobrze, znajdziemy tego rudz... Ro... na...
  - Nie o to się martwię - przyznała Miona.
  - To o co? - spytał łagodnie, chociaż w jego ustach brzmiało to dziwnie.
  - Co jeśli..?
            Zapadł cisza. Hermiona odsunęła się trochę od Dracona, ale nadal trzymała o za rękę.
  - Co jeśli to pułapka? Co jeśli w nią wpadniemy i coś ci się stanie? Przeze mnie.
            Przerwała ponieważ łzy znów pociekły jej po policzkach, nie mogła się powstrzymać od płaczu.
  - Hermiona.
            Nie mogła na niego patrzeć, bo rozpłakała by się na dobre.
  - Hermio... Hermiona.
            Draco starał się spojrzeć jej w oczy i z przekonaniem powiedzieć, ze na pewno nic takiego się nie stanie. Wrócą bezpiecznie do domu z tym rudzielcem i będzie tak jak dawniej. Oni będą mogli dalej spędzać ze sobą każdy dzień. Kłócić się i godzić co dnia. Rozmawiać i cieszyć się życiem we dwoje.
  - Hermiona proszę, proszę spójrz na mnie.
            Ona pokręciła głową. Chłopak chwycił jej policzki i chciał jej spojrzeć w oczy.
  - Proszę Mionka, spójrz na mnie.


            Przybliżył się do niej. Był tak blisko, że oboje mogli słyszeć nawzajem bicie swoich serc. Spojrzeli sobie w oczy.
  - Nic się nie stanie, bo jesteśmy razem.
  - Na zawsze?
  - Na wieczność - odpowiedział Draco.
            Pocałował ją namiętnie, w tym czasie przez jego ciało przeszedł dreszcz. Nigdy nie czół czegoś podobnego jak teraz przy niej. Dzień w dzień, gdy tylko ją zobaczył czół jak bardzo mu na niej zależy.
            „Na wieczność”... To dobre słowa, wręcz idealnie opisujące trwałość uczuć jakie nim targnęły. Nie pozwoli nikomu ich odebrać, nie może ich stracić, nie może JEJ stracić.
            Ta chwila była cudowna, ale czas ich gonił więc nie mieli zbytnio wyboru.
  - Idźmy już - szepnął jej do ucha.
            Ona tylko przytaknęła. Po drodze wycierała łzy, nie chciała by Harry i Ginny cokolwiek zobaczyli.
            Zeszli na dół po schodach i wyszli z budynku, gdzie czekali na nich Harry i Ginny.
  - No nareszcie jesteście - powiedziała spokojnie rudowłosa.
            Chciała ukryć to, że czuje się dziwnie w towarzystwie Malfoya. Nadal nie mogła zrozumieć co Miona w nim widzi. To chyba ten sam arogancki i nieczuły Ślizgon co dawniej, czy może nie?
  - Dłużej się nie dało - warknął Harry do Malfoya.
  - Harry! - oburzyła się Ginny. - Bądź miły.
  - Właśnie Potter - wtrącił się blondyn. - Tym razem nie patrz na mnie krzywo tylko na tego swojego rudego kumpla. Szlaja się gdzieś, a potem trzeba go szukać.
            Hermiona spojrzała na niego spode łba i chłopak od razu się zamknął.
  - Idziemy - bąknęła.
            Wszyscy jej przytaknęli. Dziewczyny wolały rozdzielić Harry'ego i Draco więc stanęły między nimi i dopiero później bez słowa się teleportowali.
Wszyscy rozejrzeli się dookoła. Hemiona była ciekawa, gdzie aktualnie się znajdują. Dokąd się udają? Gdzie będą go szukać? Od czego trzeba zacząć? Czy mają jakieś informacje?
  - Harry, gdzie my jesteśmy? I dokąd jedziemy? - dopytywała się Hermiona.
  - Witaj Hermiono w Portsmouth.
  - Ale dlaczego tutaj?
  - Płyniemy na wyspę Wight.
  - Tam gdzie znajduje się drugi oddział Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów? - spytał się Draco.
  - Dokładnie - powiedział Harry.
  -  Niewielu wie o tym miejscu Potter.
  -  Ale akurat tak się składa, ze ja wiem, Malfoy.
  - I co potem? Ron nie wyjechał do Kanady? Musimy go iść szukać!  -  krzyknęła Miona.
            Harry spojrzał na Hermione, była bardzo zdenerwowana.
  - Nic nie zdziałamy nie wiedząc gdzie on teraz jest. A nasze Ministerstwo w Londynie nie było w stanie udzielić nam informacji, gdzie wysłało Rona, więc trzeba spróbować tutaj.
  - Że jak?!? - spytali się jednocześnie Draco i Miona.
  - Chcesz  wejść do... CHCESZ SIĘ WŁAMAĆ ?!?! - Hermiona była zdezorientowana, co ten Harry planuje?
  - Spooookooojnie - Draco starał się ją uspokoić. - Zapewne pan Potter ma lepszy plan, czyż nie?
  - Teraz to gadasz jak twój ojciec - warknął Harry.
            Draco rzucił się na Harry'ego, ale dzięki Hemrmionie żadnemu nic się nie stało i do bójki nie doszło.
  - EJ!! DEBILE DWA!! Bo same z Ginny będziemy go szukać, a was zamkniemy w jakichś izolatkach!!
            Lecz żaden jej nie słuchał.
  - Nie waż się mnie porównywać do ojca! Nic o mnie nie wiesz Potter! O moim ojcu też!
  - Zamknij ryj Malfoy, ty i twój ojciec to jedno i to samo!
  - Stul pysk aurorska sieroto. Ten rudzielec przy tobie wydaje się bystrzejszy od Dirikraka.
  - Tego ptaka dodo? - parsknął Harry.
  - Dość - powiedziała Ginny.
            Wszyscy spojrzeli na nią. Widać już było, że miała już głęboko gdzieś te ich kłótnie, zależało jej tylko na tym, żeby rozpocząć działać.
  - Harry nie chce się włamywać Hermiono, on chce zrobić coś innego.
            Hermiona spojrzała chłopaka z przerażeniem.
  - Co?
  - Jestem aurorem Hermiono, tak?
            Dziewczyna przytaknęła, ale z każdą chwilą coraz bardziej obawiała się odpowiedzi.
  - Ron też jest aurorem.
  - I co do ma do sprawy? - spytał się ironicznie Draco.
            Harry to zignorował. Kolejna kłótnia naprawdę była im teraz nie na rękę.
  - Skoro Ron został wciągnięty w jakieś ”tajne zgromadzenie”, ”tajne zadanie”, to może i potrzebują kolejnych czarodziei, którzy by się też zajęli tą ”tajemniczą sprawą”.
  - Czekaj, czekaj, czekaj.
            Draco już wiedział o czym mówi Harry, ale Miona nadal pozostawała w niewiedzy. Nie mogła się domyślić tak oczywistej sprawy.
  - No i?
  - Ja się zgłoszę do tego - oznajmił Harry.


            Hermionę zamurowało na chwilę, nie mogła wydać z siebie ani słowa, tylko cichy pisk.
  - Wtedy będę wiedział dokąd wysłali Rona i go znajdziemy.
  - A jak coś ci się stanie!?
  - Nic się nie.
  - Ale to jest niebezpieczne!
  - Hermiona.
  - Ginny!!! Powiedz że to jest plan bez sensu!
  - Hermiona - naciskał dalej Harry.
            Ginny spojrzała na Draco, on też nie miał zamiaru angażować się w dyskusje. Zresztą co by go obchodził los Harry'ego.
  - Harry nie da się przekonać Miona, już próbowałam - powiedziała Ginny.
            Zapadła cisza.
  - Porozmawiamy o tym później, teraz musimy iść - powiedział Harry.
            Miona spiorunowała go tylko wzrokiem. Harry i Ginny poszli przodem, a oni zostali troszkę z tyłu.
            Draco chwycił ją za rękę jakby chciał przez to powiedzieć „Wszystko będzie dobrze”.
  - Oby wszystko poszło dobrze - powiedziała Hemiona ze smętną miną.
  - Na pewno - oznajmił Draco i oboje ruszyli za swoimi towarzyszami.

środa, 17 lipca 2013

14. W drogę


  - Proszę cie Hermiona, zastanów się chociaż przez chwile - błagał Malfoy.
            Dziewczyna spojrzała na niego, miała łzy w oczach. Draco nie mógł... nie mógł więcej podnieść na nią głosu. Ona zbyt wiele przeżyła, zbyt wiele wycierpiała.
  - Przepraszam - powiedział, ale nie mógł więcej spojrzeć jej w oczy.
  - Draco... - mówiła dziewczyna spokojnym głosem. - Proszę, pozwól mi odejść.
  - Nie - chłopak był stanowczy.
  - Ale dlaczego?!? - Krzyknęła Hermiona z żalem. - Cóż ja dla ciebie znaczę, kim ja jestem w porównaniu do ciebie.
            Chłopak spojrzał na nią z niedowierzaniem. Co ona mówi, jak może tak myśleć?
  - Jesteś wspaniały i.. - zaczęła się jąkać... - masz ogromne zdolności i... masz predyspozycje żeby kiedyś zostać uzdrowicielem. Nie niszcz tego.
            Zdawała się mówić całkowicie poważnie, ale Draco nie mógł więcej tego słuchać.
  - Kim ja jestem - mówiła szeptem – w porównaniu z tobą?
  - Dość - powiedział Draco.
            Podszedł do niej i uchwycił w dłonie jej twarz. Wahał się nad czymś i to bardzo. Kręcił głową, patrzył się co chwile to na nią, to na podłogę.
            W końcu spojrzał jej głęboko w oczy.
  - Hermiona ja.. to znaczy ty.
            Ugryzł się w wargę, a Mionie łzy popłynęły po policzkach, wytarł je, a później kontynuował. To musi być już teraz, nie ma co zwlekać bo ona wyjedzie. Wyjedzie i pewnie nigdy więcej już jej nie zobaczy.
  - Hermiona ja.... ja...
  - Ja wiem Draco - dziewczyna spuściła wzrok.
            Chłopak się trochę zdezorientował. Co ona takiego wie? Czyżby wiedziała co chce powiedzieć? Może czuła w tej chwili to samo co on?
  - Nie wiesz co mi powiedzieć - powiedziała Hermiona. - Nie umiesz zaprzeczyć.
            Spuściła z niego wzrok.
  - Co? - spytał się blondyn z niedowierzaniem.
            Czy ona naprawdę tak uważa? Właśnie on starał się zrobić coś.... nie chce ją stracić, nie chce by wyjeżdżała, nie chce by ich rozdzielono, a ona wygaduje takie bzdury? Czy ona nie wie? Czy ona naprawdę nie rozumie tego?
  - Co?! - powiedział wkurzonym głosem, naprawdę go to zdenerwowało.
  - No to co słyszałeś! - Miona również podniosła głos.
  - Ty oszalałaś!
  - Że ja oszalałam?! - Hermiona gwałtownie cofnęła się od niego na parę kroków.
  - Tak ty!
            Dziewczyna nie wiedziała co odpowiedzieć. Nie wiedziała co ma czuć. Złość, czy może rozczarowanie i smutek?
  - Ja staram się z tobą pożegnać, a ty zamiast grzecznie się pożegnać to podnosisz na mnie głos - powiedziała Hemriona.
  - Hermiona ale ja...!
  - Ale ty co!! - dziewczyna naprawdę miała już tego wszystkiego dość.
  - Ja nie chce się żegnać.
            Hermiona lekko otworzyła usta ze zdumieniem, jej oczy zrobiły się dwa razy większe bo otworzyła je szeroko, zatkało ją. To czemu? Czemu nie chce się żegnać?
  - Ale... ale...
            Cicho zaprzeczała. To nie miało sensu, nic nie miało sensu.
  - To głupie.
  - Ty jesteś głupią idiotką!!!
  - Malfoy !!! - warknęła ostro - Ty jesteś głupim idiotą! A myślałam, że coś nas łączy!!!
            Draco pokręcił głową. To już się stanie, właśnie teraz.
  - Ty jesteś głupią idiotką - powiedział ze stoickim spokojem. - Bo nie widzisz tego jak bardzo cię kocham.
            Podszedł do niej, chwycił ja mocno w tali i pocałował w usta.
            Emocje targnęły nimi oboje. Hermiona nie mogła uwierzyć w to, co właśnie się działo. Czyżby to była prawda. Draco ją kocha? Naprawdę ją kocha?
            Łzy popłynęły jej po policzkach jeszcze większym strumieniem. Draco to zauważył.
  - Miona?
  - Też cie kocham - powiedziała szeptem i pocałowała go po raz kolejny.
            On tylko się uśmiechnął i odwzajemnił jej pocałunek. Ta chwila mogła rwać wiecznie, ale niedawno przybyli goście nie dawali im wiele czasu.
  - Ale co z...?
  - A... - Draco nagle przypomniał sobie o Ronie. - Co z tym rudzielcem co...
            Wzdychnął i zaczął głęboko się zastanawiać.
  - Może wyjadę tylko na trochę by go tylko poszukać, to jest brat mojej najlepszej przyjaciółki, muszę pomóc jej go znaleźć. Proszę cię Draco. Albo pomóż mi wymyślić jakiś inny plan, znajdź kogoś, kto mógłby go znaleźć. Cokolwiek tylko nie zostawiaj mnie z tym.
            Przytuliła się do niego mocno i zaczęła szlochać.
  - Nie zostawiaj mnie z tym.
            Draco pogłaskał ją po głowie i nadal nad czymś rozmyślał.
  - No - powiedział nagle. - To pakuj manatki i ruszamy w drogę.
            Hermiona spojrzała na niego z przerażeniem.
  - Jak to „my” jakie „ my” ??
  - No chyba nie myślałaś, że pozwolę ci iść szukać twojego byłego faceta. Jeszcze by mi cie odebrał -   powiedział to ze swoim uśmieszkiem na twarzy.
  - Jak to? Chcesz mi pomóc go znaleźć?
  - Nie do końca rwie mnie do szukania tego rudego idioty, ale skoro ty tego chcesz i mogę być dzięki temu z tobą, to chyba nie mam wyboru.
            Uśmiechnął się ponownie. Mionie zaświeciła się lampka nadziei. Czyli to musi być prawda? On ją kocha i to tak bardzo, że wyruszy z nią w podróż by szukać Rona. Ale czy na tyle by przez ten czas być blisko Harry'ego? Czy jest na tyle gotowy, by spędzać czas z osoba, której nienawidzi.
  - Ale co z Harrym? Wiesz, że on też jedzie. Czy ty...
  - Czy z nim wytrzymam? - spytał się Draco i ponownie się uśmiechnął. - Dla ciebie wszystko.
  - Miło mi to słyszeć - powiedział jakiś głos za nimi.
            Oboje odwrócili się gwałtownie.
  - Nie ładnie tak podsłuchiwać Potter. Nadal się nie nauczyłeś?
  -  Hermiono możemy porozmawiać?  -  powiedział z powagą Harry.
            Ona tylko pokiwała głową na znak, że się zgadza. Jeszcze raz spojrzała na ukochanego. On uśmiechnął się do niej na znak, że ją wspiera, może iść a on tu będzie kiedy wróci. Nigdzie się nie wybiera.
   -  Spakuje nasze rzeczy  -  oznajmił.
            Harry nie był przekonany, że to dobry pomysł by Malfoy z nimi wyruszył na tą wyprawę poszukiwawczą. Uważał, że chłopak tylko wykorzystuje i zwodzi dziewczynę.
  -  Hermiono...
  -  Ja wiem co chcesz powiedzieć.
  -  Wiesz?
            Pokiwała głową. Dziewczyna zdawała sobie sprawę z tego, że przyjaciele nie zaakceptują jej związku ze Ślizgonem. Do niedawna sama czuła się oszukiwana, ale już tak nie jest, Naprawdę mu zaufała, a teraz wierzy, że chłopak chce im pomóc. Może nie tak do końca, ale wie jak ważne jest to dla Hermiony. Pomoże im, tylko ze względu na nią.
  -  To wiesz też, że popełniasz ogromny błąd.
  -  Harry.
  -  To Malfoy!  -  Podkreślił ostro jego imię, ale tak cicho by Draco tego nie usłyszał.  -  Nie wiesz jaki on jest!
  -  Nie znasz go!
  -  Owszem! Znam go tak dobrze jak ty Hermiono. Wiesz jaki jest arogancki i nieczuły względem ludzi. Dziwi mnie to, że jest tak dobrym aktorem by oszukać nawet ciebie.
  -  Nie znasz go.
             Harry nie chciał kłócić się z przyjaciółką, zresztą nie mieli na to już czasu.
  -  Mam nadzieję, że wiesz co robisz.
  - Skoro jedziesz z nami Malfoy, to lepiej się pospiesz!  -  krzyknął Harry do Malfoya, który w dalszym ciągu krzątał się po pokoju Hermiony. Wyruszamy za dziesięć minut.
            Zaraz po tym Hermiona wróciła do blond chłopca.
  -  Musimy jeszcze iść do ciebie?
  -  Po kilka rzeczy  -  oznajmił chłopak.
           Kilkanaście minut później wszyscy byli gotowi.
  - No to w drogę - powiedział Draco z dziwnym uśmiechem na twarzy.
  - To w drogę - odpowiedziała cicho Hermiona.