piątek, 4 kwietnia 2014

22. Tomas Jamie

          Późnym wieczorem, piątek

  -  Chyba nic więcej mi nie pozostało  -  powiedziała Hermiona do mamy.
  -  Uważaj na siebie. I nie martw się. Dowiesz się jak było naprawdę.
  -  Mam taką nadzieję.
          Dziewczyna pożegnała się z matką i wróciła do swojego mieszkania. Znalazła krótki list od Draco.
  -  Świetnie, przynajmniej będę mieć czas by wszystko wyjaśnić.
          Poszła spać. Znowu miała koszmary. Ponownie była uwięziona w ciemnym pokoju bez okien, a z oddali słyszała ten sam głos.
„Wierzysz mi?”
  -  Nie.
          Miona nadal nie wierzyła głosowi ze snu. Przecież to wszystko mogło być jednym wielkim kłamstwem. To bez sensu. Ron napisał jej list w którym wszystko wyjaśnił. Teraz tylko znajdzie Tomasa, spotka się z Ronem i będzie mieć pewność.
„Głupia dziewczynka.”
  -  Przestań mnie tak nazywać!
          To było nie od zniesienia. Pragnęła jak najszybciej się wybudzić z tego snu.
„Znajdź Tomasa to się dowiesz.”
  -  Tak! Dowiem się, że kłamiesz!
          Pierwszy raz ten tajemniczy głos się zaśmiał. Nie spodobało się jej to. Przez ten cały czas wydawał się jej bardzo miły, ale teraz był przerażający.
  -  Prawda?
„Tak.”
  -  Ale ty kłamiesz  -  powiedziała spokojnie.
„Sama się przekonasz.”
          Głos znowu stał się cichszy i opanowany.
„Tylko odnajdź Tomasa.”
  -  To może potrwać wieki. Nie wiem nawet gdzie go szukać.
„Pomyśl. Jesteś bystrą dziewczynką.”
  -  Cały czas mówisz, że jestem głupia!
          Głos ponownie się zaśmiał, ale przyjaźniejszym tonem.
„Bo wierzysz w kłamstwa. A mnie nazywasz kłamcą.”
  -  Kim ty jesteś?
„Znajdź Tomasa.”
          Głos był coraz cichszy.
  -  Gdzie idziesz? Nie zostawiaj mnie! 
          Gdzie go mam szukać!? - pomyślała.
„Oh no, dziewczyno. Gdzie czarodzieje lubią...”
  -  Co? Nie słyszę cie!
„Kocioł... Pokątna.”
  -  Nie odchodź!
„Odnajdziesz go.”
  -  Gdzie jesteś? Co się dzieje? Gdzie mam go szukać?!
          Pokój zaczął się rozpływać. Wszystkie meble z ciemnego drewna powoli zanikały w jeszcze większych ciemnościach.
          Hermiona obudziła się momentalnie.
  -  Pokątna. Dziurawy Kocioł. Tam zacznę poszukiwania.
          Zerwała się z łóżka momentalnie. Zaczęła się zbierać, musi dzisiaj go odnaleźć. Bo później Draco wróci.
          Draco.
          Wyruszył po Harry'ego i Ginny. To do niego nie podobne. Najchętniej to by ich tam zostawił. Ale jednak tam pojechał, dla niej.
          Dlatego tym bardziej musi to wszystko wyjaśnić.
          Wyszła z domu i teleportowała się przed wejściem do Dziurawego Kotła.
  -  To chyba nienajlepszy pomysł.
          Ale nie miała wyboru. Weszła do środka.
          Wszędzie było mnóstwo czarodziei. Jak ona go tu znajdzie? Jak on wygląda? Czy on w ogóle wie, ze przyjdzie? No nic. Zaraz tego wszystkiego się dowie. Ma taką nadzieję. Bo jeżeli go tu nie będzie to Hermiona nie wie, gdzie go dalej szukać. Podeszła do lady, gdzie siedział dość tęgi mężczyzna.
  -  Kremowe piwo poproszę  -  powiedziała do człowieka za ladą.
  -  Już już.
          Miona spojrzała na mężczyznę, który siedział tuż obok niej.
          Nie mogła się już wycofać. Wystarczyło się tylko spytać. Ten mężczyzna był dość otyły i widać było, że dużo wypił. Wyglądał na stałego klienta więc może będzie coś wiedział.
  -  Zna może pan Tomasa Jamie'ego?
          Mężczyzna przeszył ją wzrokiem po czym się uśmiechnął.
  -  Bert!  - krzyknął do chłopaka, który stał po drugiej stronie sali.
          Bert? To raczej nie jego szuka Hermiona.
          Chłopak podszedł do nich oboje. Był dość młody, miał mniej więcej siedemnaście lat. Miał blond włosy, które opadały mu na jego piękne brązowe oczy.
  -  Ta młoda dama szuka Tomasa.
          Chłopak przyjrzał się jej badawczo.
  -  Pójdę po niego  -  oznajmił.
          On tu jest! Hemiona była uradowana, ale nie chciała tego okazać. Zachowała kamienną twarz.
  -  Dziękuję.
          Nie minęły trzy minuty jak Bert szedł z drugim mężczyzną koło siebie w ich stronę.
          Hermionie prawie serce stanęło. Kto to jest? Taki przystojny i wysoki mężczyzna.
          Szedł w jej stronę. Był niezwykle umięśniony, miał piękne brązowe włosy, które pasowały do jego niezwykle szczupłej twarzy.
   -  Hermiona?  -  spytał się jej szeptem, gdy tylko stanął obok niej. Nie chciał by ktokolwiek go usłyszał, a Bert i spity mężczyzna byli najwyraźniej bardzo zainteresowani.
          Ona tylko pokiwała głową.
  -  Chodź.
          Chwycił ją za rękę i ciągnął w stronę drzwi wyjściowych. Coś tu było nie tak. Miała wrażenie jakby gdzieś już go widziała. Jakby gdzieś już słyszała jego głos.
  -  Ej no! A co z robotą?! - krzyczał sprzedawca.
  -  Bert mnie zastąpi  -  powiedział i razem z dziewczyną wyszli z Dziurawego Kotła.
  -  Do diabła z nim  -  powiedział do siebie Bert.  -  Wisi mi dużą przysługę.
          Tomas i Miona szli przez chwilę w ciszy, ale chłopak nagle się zatrzymał i spojrzał na nią również badawczo.
  -  Myślałem, że już nie przyjdziesz.
          Ten głos. Ona bardzo dobrze go zna. Taki spokojny.
  -  Czy my się już nie spotkaliśmy gdzieś?
  -  Tylko w twoich snach  -  zażartował.
          Hermiona prychnęła, ale później uśmiechnęła się przyjaźnie.
  -  No bardzo śmieszne, mówię poważnie.
          Chłopak patrzył się na nią w taki sposób, jakby chciał jej tym oznajmić, ze on mówił równie poważnie.
  -  To byłeś ty! Ale jak ty to robisz?!
  -  Lata praktyki -  uśmiechnął się szeroko.
  -  Prawda? Serio? Coś ty sobie myślał?!
  -  Porozmawiamy o tym, ale nie tutaj. Chodź ze mną.
          Dziewczyna zawahała się. Nie wie, gdzie on ją chce zaprowadzić. To było bardzo podejrzane.
  -  Zaufaj mi, ja nie gryzę.
          Nie ma chyba zbytnio wyboru.
  -  Chodźmy  -  powiedziała.

czwartek, 3 kwietnia 2014

21. Prawda, myśli, przeczucie

przepraszam że tak długo ale ostatnio tyle się wydarzyło
przepraszam również, że tak krótki rozdział
nie mam jakoś weny ostatnio
ale teraz mam czas, siedzę w domu ze skleconą kostką
 wiec postarałam się i napisałam ten rozdział



„Głupia uwierzyła w tyle kłamstw. A byłaś taka mądra. Dlaczego więc teraz dałaś się zwieść?"
  -  Kim jesteś?
„Prawdą."
  -  Jak to? Gdzie ja jestem?
„Tutaj."
  -  To bez sensu. Ja chyba śnię. Chcę się obudzić. Nie podoba mi się tu.
„Nie daj się zwieść."
  -  Co proszę?
„Ten list"
  -  Co z nim?
„To nie jest pismo Rona."
  - Ależ jest!
„Okłamali cie."
  -  Wcale nie!
„To pułapka."
  -  Daj mi spokój!
„Naprawdę wierzysz w takie bzdury? Niemądra dziewczynka"
  -  Odejdź!
„Powiedz mu."
  -  Komu? Co mam powiedzieć?!
„Oddałaś się namiętności."
  -  To nieprawda!
„Tak myślisz?"
  -  Ja...
„Głupia dziewczynka"
  -  Nie...
„Wiesz, że to prawda."
  -  Jaka? Co?
„To prawda."
  -  Nie.
„Tak. Ty tylko starasz się ukryć tą prawdę w sobie."
  -  Nie.
„Tak. Prościej uwierzyć ci w to kłamstwo."
  -  Nie... Wcale nie?
„Tak myślisz?"
  -  Ja... Nie wiem.

Minęło kilka dni

         Draconowi trudno było się skontaktować z Harrym i Ginny. Chyba będzie musiał osobiście ich znaleźć. Miona ostatnio nie zachowywała się normalnie. Cały czas coś ją dręczy. Chłopak nie wie co, ona nie chce mu powiedzieć. Mówi, że to nic ważnego, że ma się nie przejmować. Ale on takiego czegoś nie kupuje, nie wierzy jej dlatego cały czas ma ją na oku. Nie chce by zrobiła coś głupiego.
  -  Mionka?
         Spojrzała na niego swoimi wielkimi pięknymi oczami.
  -  Hmm?
         Oby dwoje leżeli w łóżku. Była już późna godzina, ale żadnemu nie chciało się spać. A na pewno nie Draconowi.
  -  Kocham Cię.
         Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Po raz kolejny poczuła to ogromne ciepło w sercu. Chłopakowi na niej zależy. Nie sądziła, że kiedyś będzie jeszcze tak szczęśliwa z kimkolwiek. Ron ją porzucił, po czym wrócił ale znowu odszedł? Coś tu się nie zgadzało i to jej nie dawało spokoju.
  -  A ty mnie?  -  spytał chłopak z uśmiechem.
         Przybliżył się do niej jeszcze bardziej i lekko pocałował w policzek.
         Dziewczyna była wniebowzięta. Trwała taka chwila dzięki której mogła uciec od wszystkich zmartwień.
  -  Najbardziej na świecie.
         Chciała się do niego przytulić, ale Draco był szybszy. Błyskawicznie chwycił ją  w tali i przyciągnął do siebie. Teraz ich twarze dzieliły centymetry, a ciała stykały się tak, jakby były jednością.
  -  Zamieszkaj ze mną  -  powiedział chłopak.
         Mionka uśmiechnęła się. Co on mówi? Czemu mają razem zamieszkać? To niedorzeczne. Mimo tego, to stwierdzenie ją uradowało.
  -  Dlaczego?  -  zapytała jakby to nie było oczywiste.
  -  Bo szkoda płacić czynsz za dwa skoro mieszkamy w jednym  -  odpowiedział żartobliwie blondyn.
  -  Szalony  -  odpowiedziała brązowooka.
         Chłopak był bardzo szczęśliwy, nie sądził nigdy, że to szczęście może mu dać taka dziewczyna jak Hermiona, w szkole nigdy by na nią nie spojrzał w taki sposób.
         Oboje czuli z każdą chwilą narastające emocje, podniecenie. Ich ciała działały na siebie nawzajem. Ich uczucia były zgodne, myśli mknęły w jednym kierunku.
  -  Pragnę tego  -  powiedziała dziewczyna.
         Nie zdziwiło go to, on pragnął tego tak samo jak ona. Tylko czy to była odpowiednia chwila? Czy to był ten czas? Ich czas?
         Draco złożył na jej ustach pocałunek, później skierował je na policzki i szyję dziewczyny. Ręką dotykał ją w tali, ale z każdą chwilą osuwała się coraz niżej. Pocałunki przez nią odwzajemnione, najpierw niewinne i delikatne, przeobrażały się w chciwe i namiętne.
  -  Spokojnie kocico.
         Dziewczyna tylko lekko się uśmiechnęła.
         On chciał by to była długa pełna romantyzmu chwila. Jednak silne emocje nim zawładnęły, nie wytrzymał dłużej. Silnym zdecydowanym ruchem zdarł z niej koszulkę.
  -  Draco! Lubiłam ją.
  -  Zamknij się, odkupie  -  uśmiechnął się szyderczo.
         Dziewczyna tylko pokiwała z bezradności głową, później pogrążyła się w gorących pocałunkach ukochanego.
         On również zdjął koszulkę. Teraz Miona mogła poczuć na gołej skórze jego silne ramiona i klatkę piersiową. Ręką gładziła jego nagie ciało, nie mogła nacieszyć się jego tak silnie zbudowanym ciałem. Było niezwykle pociągające, po zdjęciu koszulki Draco jeszcze bardziej zachęcił ją do pogrążenia się w tej ludzkiej rozkoszy.
  -  Pragnę cie  -  chłopak również nie mógł powstrzymać swoich emocji.
         Hermiona działała na niego bezgranicznie i nieodwracalnie, nigdy nie czuł czegoś takiego. To była kobieta jego marzeń, jego snów. To była jego kobieta życia. Nigdy nie pozwoli jej odejść.

*     *     *

         Było wcześnie rano, Hermiona obudziła się jako pierwsza. Spojrzała na chłopaka. Był równie przystojny jak wczoraj. Uśmiechnęła się do siebie, nie mogła nacieszyć się tą chwilą. To była ich noc. W przypływie tylu emocji wczoraj straciła dziewictwo ze swoim ukochanym Draco. Była wdzięczna losowi, że to nie stało się w tamtą noc imprezy. Wczorajszy wieczór był idealny chociaż zapowiadał się normalnie.
         Wstała z łóżka i wzięła prysznic. Chłopak nadal spał. Wyglądał wtedy tak uroczo. Ten dzień zapowiadał się dobrze.
         Był taki.
         Kiedy jadła śniadanie chłopak do niej dołączył. Również był wniebowzięty tą nocą.
  -  Moja kochana Hermionka.
         Dziewczyna uśmiechnęła się.
  -  Muszę iść do pracy  -  oznajmiła.  -  Ty też mógłbyś zrobić coś ze swoim życiem w końcu. Idź się uczyć na uzdrowiciela.
  -   Obiecuję, że tak się stanie.
  -  To do zobaczenia,
         Podeszła do chłopaka i pocałowała. Ten uśmiechnął się do niej.
  -  Kocham cię!  -  krzyknął gdy Miona zamykała za sobą drzwi.
  -  Nie mów z jedzeniem w ustach!  -  usłyszał jeszcze zanim drzwi zamknęły się do końca.
         Dzień minął szybko.
         Jednak dziewczynie dobry humor szybko zszedł. Znów była pogrążona w swoich myślach. Po powrocie do mieszkania Draco też to zauważył. Jego dziewczyna znów była smutna, dziwna i nieobecna duchem.
         Leżeli w łóżku, było około godziny dziesiątej. Wieczór spędzili w milczeniu. Dziewczyna nie chciała powiedzieć mu o co chodzi. Cały czas powtarzała, że nic się nie dzieje, ale on jej nie wierzył. Widział, że coś się dzieje.
  -  Powiedz mi...
  -  Już mówiłam! Daj spokój!
         Zerwała się z łóżka. On zaraz za nią.
  -  Martwię się! To nic złego!
  -  Ale mówię, że nic mi nie jest!
  -  Ale przecież widzę, że jednak coś się dzieje! Chodzi o Rona!? Co ja głupi jestem - zwrócił się już bardziej do siebie.  -  Jasne, że o niego chodzi  -  powiedział już prawie szepcząc.
         Miona otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale zaraz się rozmyśliła.
         Stali tak przez chwile. Chłopak przemierzał ją całą wzrokiem, ale ona unikała jego spojrzenia.
  -  Pójdę do siebie  -  oznajmiła.
         Nawet nie starał się jej zatrzymywać. Gdy tylko drzwi wejściowe się za nią zamknęły Draco wpadł w szał.
  -  To moja wina!!!
         Krzyczał na cały głos. Pewnie sąsiedzi z innych pięter go nawet usłyszeli. Na pewno słyszała to Hermiona.
  -  Tylko nie rozumiem  -  powiedział szeptem  -  co się dzieje.
         Wpatrywał się w krew płynącą z jego przedramienia. W tym napadzie złości rozbił wazon, wszędzie była jego krew.
  -  Do diabła z tym.
         Nie chciał więcej o tym myśleć. Postanowił wziąć prysznic. To był jedyny sposób na rozluźnienie swoich mięśni oraz na oczyszczenie swoich myśli.  To był jedyny sposób dzięki któremu potrafił całkowicie się wyciszyć.
  -  Hermiona. Co się dzieje?
         Nie znał na to odpowiedzi.
         Gdy tylko się umył poszedł spać. Dość już się dzisiaj wydarzyło.
         Następnego dnia musiał oznajmić Hermionie, że wraca po Harry'ego i Ginny. To było trudne, ponieważ nigdzie nie mógł jej znaleźć.
  -  Jest zła na mnie, pewnie pojechała odwiedzić rodziców.
         Dość często się jej to zdarzało w tym tygodniu.
         Zostawił list pod jej drzwiami w którym napisał, że wyjeżdża na parę dni. I odszedł.

piątek, 28 lutego 2014

20. To się nie wydarzyło

miało być więcej akcji, no to będzie :)
więcej zaskakujących rozdziałów już wkrótce



         Draco powoli wracał do motelu. Co mogło się przydarzyć Hemionie? Gdzie ona jest? Jak to ten Ron? Nie, to niemożliwe.
  -  Ale jeśli to prawda, zabije rudzielca.



*     *     *     *

          Hermiona obudziła się z krzykiem? Co ona zrobiła jak mogła to zrobić? Co jej strzeliło do głowy? Ale Ron wrócił...
         Rozejrzała się dookoła. Coś jej nie pasowało. Gdzie jest ten piękny pokój i to łóżko na którym spała dzisiejszej nocy z Ronem? Wszystko się rozpłynęło. Znowu była w tym ponurym pokoju w motelu. Ale nie mogło się jej przyśnić. Na pewno nie.
         Spojrzała obok siebie, leżał tam list zaadresowany do niej. Bez wahania wzięła go do ręki i otworzyła.


Hermiono
Wybacz mi, że tak się stało. Chciałem Cię zobaczyć, ale nie mógłbym Cie nawet pocałować, bo tak trudno byłoby mi wyjechać. Wybacz mi też ten napój. Wiem, że mieliśmy zaledwie godzinę, ale tak cudownie znowu było Cię ujrzeć. Musiałem Cie odprowadzić to tego motelu. Wiem, że to właśnie w nim się zatrzymaliście. Nadal nie rozumiem co Ty czujesz do tego Malfoya, ale jeżeli on leczy rany które pozostawiłem na Twoim sercu to jestem wdzięczny. Nienawidzę za to samego siebie. Musiałaś po tym eliksirze tak cudownie usnąć, bym mógł znowu odejść. Wybacz. Jeżeli się trapisz tym co się wydarzyło tej nocy, to niczym się nie martw. Nie mógłbym Cię tknąć. Różne rzeczy mogły Ci się przyśnić tej nocy, ale to skutki eliksiru. Chociaż jestem bardzo ciekawy co Ci się śniło. Może będzie nam dane kiedyś się jeszcze spotkać. Jeśli mnie nie znienawidzisz, to czy opowiesz mi o tym? Wybacz jednak, że posłużyłem się tym. Niektórzy ludzie używają tego, by kontrolować swoje sny. To jest ten plus. Eliksir jest całkowicie bezpieczny więc się nie martw. Nie chciałem Ci wymazywać wspomnień. Chciałem, żebyś wiedziała, że jestem cały i zdrowy. Nie musicie mnie szukać. To jest niebezpieczne. Ale póki wykonuje ich rozkazy jestem bezpieczny. Wiec Mionka proszę Cie, tak samo jak wczoraj, wracaj do domu. Pamiętasz coś z naszego spotkania? Mam nadzieje, że tak. Mam nadzieje, że niebawem Cię zobaczę. 
Jeśli również chcesz się spotkać (...).
Ron


          Nie mogła w to uwierzyć. Jak to? To to był tylko sen? Tak realistyczny. A więc jest w motelu, ale o czymś zapomniała. 
          Draco.
          Gdzie on jest?
          Wstała, ubrała się. Miała nadzieję, że on nie wyjechał w poszukiwaniach za nią. Czy może jeszcze nie wrócił z balu? Pewnie jej szuka. Co ona najlepszego zrobiła. Pewnie się o nią martwi.



*     *     *     *

          Nie był pewny, czy opłaca mu się wracać do tego motelu. Ale musi zabrać swoje rzeczy. No i musi się jednak przekonać czy ona tam jest. Chociaż to mało prawdopodobne. Był już na miejscu. Szedł nerwowo przez korytarz, nie wiedział o czym myśleć.
          Wszedł po schodach na górę i stanął przed drzwiami pokoju. Wszedł do środka.
  -  Mionka?  -  powiedział niepewnie.
          Nie ma jej, wiedziałem, że jej tu nie będzie!  -  myślał w duchu Draco.  -  Wszystko stracone, gdzie jej szukać?!
  -  Draco? To ty?
  -  Co...
          Miona wyszła z łazienki. Draco miał kamienny wyraz twarzy. Nic już z tego nie wiedział. Myślał, że ją porwali, a ona tu jest. Cała i zdrowa?
          Dziewczyna bezgłośnie powiedziała przepraszam i rzuciła mu się w ramiona. Nie wiedziała co powiedzieć. Mogła tylko się przytulić i czekać na reakcję. Długo nie musiała czekać, Draco objął ją obiema rękoma i mocno przytulił.
  -  Myślałem, że cię porwali. Tak się bałem.
  -  To Ron...
          Zaczęła mówić ze łzami w oczach. Cały czas myślała o tym, co się wydarzyło. Czy ten sen nie był tak naprawdę rzeczywistością?
  -  Powiedział, że mamy go nie szukać, bo jest bezpieczny.
          Blondyn nic nie mówił. Przysłuchiwał się każdemu jej słowu.
  -  Powiedział, że to co robimy pogarsza sprawę.
          Zapadła cisza. Hermiona jednak czuła się w pewnym sensie szczęśliwa. Draco był u boku. Pomoże jej ze wszystkim, nie zostawi jej przecież.
  -  Wracajmy do domu  -  powiedział ze spokojem i jeszcze ran mocno przytulił do siebie.
          Później chłopak zaczął pakować wszystkie ich rzeczy. Dziewczyna była czymś widocznie zaniepokojona. Myślała o Ronie, to było oczywiste. Blondyn sam miał kilka spraw do przemyślenia, ale parę rzeczy wiedział na pewno. Że nigdy by nie zostawił Hermiony, zawsze będzie jej wsparciem i zawsze będzie ją chronił.
  -  Co z Ginny i Harrym?
  -  Pójdziemy po nich  -  oświadczył chłopak.  -  Nie mamy wyboru.
          Mam nadzieje, że nie jest za późno  -  pomyślał Draco.
  -  Gotowa?
  -  Niezbyt  -  powiedziała.  -  Jakoś nie najlepiej się czuje dzisiaj.
          Nie patrzyła w jego stronę, nie mogłaby spojrzeć mu w oczy z czystym sumieniem. Nadal przed oczami miała ten sen. Zastanawiała się, czy czasem  nie żałuje, że nie była to rzeczywistość.
          Tak nie może być, nie może tak myśleć. Ma przecież Dracona, Ron to przeszłość. Jest bezpieczny więc nie ma się o co martwić. Nigdy nie wróciłaby do niego, złamał jej serce tym wyjazdem.
  -  Chodźmy  -  powiedziała.
  -  Ale na pewno?
  -  Tak.
          Nie chciała być już dłużej w takim miejscu.
          Wyszli z pokoju i zeszli po schodach. Draco z ich bagażami szedł w stronę wyjścia. Ale ona widząc w holu kominek, w którym palił się żywy ogień, zatrzymała się na na chwile.
          Jeszcze raz spojrzała na ostatnie zdania listu Rona.


Jeśli również chcesz się spotkać to odnajdź w Londynie Tomasa Jamie'ego. On by nam pomógł się spotkać. Ale nie chcę Cię do niczego zmuszać.
Ron


          Zmięła list w dłoni i przymierzyła się to rzutu. Jednak w ostatniej chwili zrezygnowała. Schowała list do kieszeni.
  -  A więc Tomas Jamie.

piątek, 21 lutego 2014

19. Niemożliwe

          Draco się trochę denerwował. Wyszedł, żeby porozmawiać z tym facetem, od którego nic się nie dowiedział. A teraz nie może znaleźć Hermiony. Na sali jej nie było, ani tarasie, w łazience. Gdzie ona poszła? Może to motelu. To bardzo prawdopodobne.
  -  Dobrej nocy życzę  -  powiedział do mężczyzn stojących przy wyjściu.
  -  Szukasz tej ślicznej młodej damy z którą tu przyszedłeś?  -  powiedział jeden ze starszych mężczyzn.
          Chłopak gwałtownie się zatrzymał.
  -  O tak, widzieli ją panowie?
  -  O tak tak  -  powiedział drugi mężczyzna.
  -  Gdzie?  -  powiedział z przejęciem Draco.
          Miał szczęście, że ci czarodzieje ją widzieli. Czyli miał racje, Hermiona wyszła z hotelu. Pewnie była zmęczona i poszła spać.
  -  Wyszła z jakimś innym mężczyzną.
  -  Co?!  -  krzyknął Draco.  -  Jak wyglądał?! Kiedy?! Gdzie poszli?!
          Mężczyźni spojrzeli po sobie.
  -  Bardzo płakała ta młoda dama, a ten rudy mężczyzna ją uspokajał.
  -  Rudy?
  -  Tak, tak  -  powiedział starszy z mężczyzn.  -  Rudy.
  -  Dziękuje.
          Draco ruszył w stronę motelu. Co się dzieje? Gdzie Hermiona? Jaki rudy mężczyzna? Ron? Ale to niemożliwe. Co on miałby tu robić? To niemożliwe.
          Musi jakoś poinformować Ginny i Harry'ego, że Miona gdzieś zaginęła. Ale jak on im to powie, jak mógł ją zgubić?! Spuścić z oczu? Nienawidził za to samego siebie.
          Byle tam była - myślał Draco. - Bo jak nie będzie jej w motelu, to gdzie mam jej szukać?
          Draco był zdezorientowany. Wszystko dzisiaj zawalił. Przede wszystkim zgubił dziewczynę. Jego najukochańszą Hermionę. Gdyby tu był Harry, to chyba by go za to zabił. No ale nie może tego przed nimi ukryć. Musi im powiedzieć, a oni pomogą mu jej szukać. Na pewna ją znajdą. Będzie jej tak długo szukał, aż znowu będzie w jego ramionach. Aż znowu mocno ją przytuli i pocałuje.
   - Tylko gdzie jesteś? Odnajdę cie Hermiono, na pewno. Nie poddawaj się. Odnajdę cie.
          Nie wiedział co robić. Po pierwsze to na pewno musi wrócić do motelu. Ale co potem? Nie był już niczego pewien. Chciał, żeby to był tylko sen. Zły koszmar, z którego obudzi się rano i z uśmiechem przyzna, że gdyby to naprawdę się wydarzyło to byłby przerażony. Niestety. To się działo naprawdę. Jak z koszmaru. Mionka zniknęła z jakimś facetem i to rudym? To miał być żart? Specjalnie rudy by przypomniał Hermionie o Ronie? Bo to niemożliwe, żeby to był on. Więc kto by to mógł być? To jest niedorzeczne. Bał się jednak co może jej grozić.


*     *     *     *

          To dziwne. Nie wie gdzie jest ale czuje się niesamowicie. To naprawdę on? Jej kochany Ron? To wprost niewiarygodne.
  -  Ron, to naprawdę ty?
  -  Jasne Mionka. Nie mogę uwierzyć w to, że postanowiliście mnie szukać. Nic złego mi się nie przydarzyło, naprawdę.
  -  Ale tak się martwiliśmy.
  -  Rozumiem.
          Dziewczyna siedziała na łóżku w jakimś przytulnym pokoiku. Był o wiele lepszy od ich motelu. Ron bez namysłu usiadł obok niej. Przyglądał się jej pięknym oczom. W ogóle dzisiejsza kreacja Miony strasznie działała na jego emocję. Jest mężczyzną, w takim wypadku chyba każdy przyglądał by się jej z uwagą. W tej sukience pokazywała wszystkie swoje największe atuty. Każdy chciałby mieć taką dziewczynę dla siebie. Taka mądra, piękna i pociągająca.
          Super laska - myśli rudy. - Chciałbym, żeby coś się miedzy nami wydarzyło. Jak ten debil nie wykorzystał jej ciała bogini. Jest przecież idealna. Te kobiece kształty, te spojrzenie kocicy. Można się zakochać.
          Każdy facet by się na nią rzucił. Ale nie on. On będzie romantyczny, dziewczyna mu ufa, cieszy się, że go widzi.
  -  Ale teraz jest wszystko dobrze - mówi chłopak. - Bo ty tu jesteś.
          Nie wiedziała co ma na to odpowiedzieć. Siedział koło niej, tak głęboko się w nią wpatrywał. Czuła jego bliskość, ale to nie było to samo co kiedyś. Kiedyś go kochała, a teraz? Nie wie tego. Gdyby nie była chyba taka zmęczona, to mogłaby czuć się bardzo nieswojo. Ale teraz było jej wszystko jedno. Dziwnie się czuła. Nie przypominała sobie, żeby cokolwiek wypiła z napojów alkoholowych. Ale tak właśnie się czuła.
  -  Nigdy nie przestałem cie kochać, wiesz ?
          Właśnie w tej chwili Ron zbliżył się do niej na zaledwie kilka centymetrów.
  -  Co robisz?
  -  Wiem, że pragniesz tego tak samo mocno jak ja. Pozwól więc.
  -  Ale Ron.
          Chłopak tylko się uśmiechnął. Zbliżył się do niej całkowicie. Pocałował ją bez wahania prosto w usta. To był długi i namiętny pocałunek. Miona nie była do końca pewna czy robi dobrze. A co będzie z nią i...
           Po pewnym czasie nieśmiało odwzajemniła pocałunek. To był znak dla niego, że jednak dziewczyna coś do niego ma.
          Kolejne pocałunki były coraz pewniejsze i nachalne z jego strony. Hermionie dziwnie było się przyznać, że to wszystko coraz bardziej zaczynało się podobać. Taka silna męska dominacja. To nie był już ten sam Ron co kiedyś.
          Chłopak wziął ja w swoje silne ramiona. Dziewczyna objęła jego twarz. Jego ręce wędrowały po całym jej ciele. Zatrzymały się z tyłu, gdzie był zamek od tej pięknej czarnej sukni.
  -  Nie wiem czy chce, Ron.
  -  Chcesz, chcesz
          Zamek z sukienki był rozpięty, rudy chłopak rękami dotykał jej nagiej szyi, całując przy tym delikatnie. Zdjął jedno ramiączko, potem drugie.
  -  Ron, nie mam nic więcej na sobie.
          Tym lepiej - pomyślał chłopak. Nie będzie już miała szybkiego wyboru.
          Chwycił ją mocno w tali i przeniósł na środek łóżka. Delikatnie ułożył ja blisko siebie. Była dokładnie pod nim. Po raz kolejny złożył namiętny pocałunek na jej ustach, później szyi.
          Zdjął koszulkę.
  -  Taka piękna - powiedział, ona lekko się uśmiechnęła.
          Zsunął jej suknie jeszcze niżej. Widział, że nie ma pod nią żadnego stanika jak mówiła. Uśmiechnął się i pocałował ja w szyje.
  -  Nie.
  -  Szlag by cie  -  pomyślał chłopak.  -  Nie to nie. Dorwę cie następnym razem.
  -  Ron?
          Dziewczyna robiła się coraz bardziej senna, jakby była pod wpływem alkoholu, albo narkotyków.
  -  Dobranoc Mionka.
          Cały świat jej się rozpłynął. Chłopak wstał i ubrał się. Przyglądał się roznegliżowanej dziewczynie.
  -  Jeszcze cię nie zabije, Nie dziś. Zabawa dopiero się zacznie. Wkrótce.

piątek, 14 lutego 2014

18. Ta noc

Dzisiaj walentynki (wyrwałam ten rozdział trochę z kontekstu bo za bardzo to go nie planowałam) więc chciałam, żeby było trochę tematycznie :)



          Nie mogła w to uwierzyć. To chyba był jakiś żart? Ale nie, jego oczy nie mogły kłamać.
          Muzyka trochę przyspieszyła. Draco pewnie wziął ją ponownie w swoje ramiona i zaczął wykonywać pewne kroki, był pewny siebie, wiedział co robić. Hermiona również po kilku minutach przyzwyczaiła się do tanecznych kroków Dracona. Tańczyła z nim, jak z nikim innym do tej pory. Jego ramiona były silne, nie pozwoliłyby jej upaść. Czuła się w tej chwili jak prawdziwa księżniczka, miała piękną długą czarną suknie i tańczyła z przystojnym mężczyzną. To było jak ze snu. Chciała by ta chwila trwała wiecznie. Patrzyli sobie w oczy jak nigdy dotąd. Nie potrzebne im były słowa, tylko zgodne ruchy ich ciał. Wiedziała, że to jest coś wyjątkowego, to uczucie między nimi. Na chwile mogła zapomnieć o wszelkich zmartwieniach.
          Draco był jednak czymś zakłopotany, było to po nim widać. Może nie był zmartwiony, ale coś mu chodziło po głowie.
  -  Co się dzieje, Draco?
          Chwile się wahał, ale w końcu zdobył się na odwagę.
  -  Chodź ze mną.
          Nie miała nic przeciwko. Wyszli przez ogromne drzwi. Prowadziły na taras, zaraz obok sali balowej. Widok z niego był niesamowity. W oddali morze, a przed nimi miasto całe oświetlone. To był widok nie z tej ziemi. Nic piękniejszego wcześniej nie widziała. Podeszła do barierki, oparła się o nią i patrzyła na morze w oddali.
  -  Coś pięknego.
  -  Niezupełnie -  nie zgodził się Draco.
          Dziewczyna przypomniała sobie o jego obecności.
  -  To co może być piękniejsze?  -  spytała zaciekawiona. Odwróciła się w jego stronę.
  -  Ty.
          Nie minęła sekunda a on stał zaraz tuż obok niej. Po raz kolejny spojrzał jej głęboko w oczy i pocałował. To było coś nieziemskiego. Oboje to poczuli. Jeden pocałunek prowadził do kolejnego pocałunku, który był bardziej namiętny i spontaniczny. Dziewczyna czuła na sobie jego dłoń, która od policzka powędrowała do jej szyi. Włosy miała upięte, więc szyja oraz dekolt były odsłonięte.
  -  Taka piękna.
          Pocałował ją po raz kolejny.
  -  A ty wyglądasz dzisiaj bardzo...
  -  Dobrze, wiem.
  -  Nie.
  -  Nie?
          Zaczął się jej przyglądać z uwagą. Ona lekko się do niego uśmiechnęła.
  -  Bardzo seksownie ci w tym garniturze.
          Parsknął śmiechem, ale nie odsunął się od niej na krok. Trochę ją to zmieszało. Nie takiego efektu się spodziewała.
  -  Moja Piękna Kusicielka.
          Złożył na jej ustach jeszcze jeden pocałunek, tym razem delikatny i czuły. Następnie pocałował ją w policzek, drugi, w czółko.
          Mionka była taka szczęśliwa.
  -  Kusicielka.
          Jedną ręką objął ją delikatnie w tali. Palcem głaskał po jej delikatną i nieskazitelnie czysty policzek. Przejechał palcem po jej twarzy, zatrzymał się na ustach. na jej pięknych, pełnych ustach, które tak bardzo go kusiły jak reszta jej ciała. Tak bardzo pragnął znowu poczuć ich smak.
          Jeszcze raz pocałował ja w policzek. Później blondyn lekko odchylił Mionę do tyłu i pocałował w szyję. Lekko dotknął jej palcem, a dziewczyna zadrżała. Nic nie mówili. To nie było potrzebne.
  -  Draco...
  -  Tak?
  -  Chyba...
          Spojrzał na nią z zaciekawieniem.
  -  Zarządca się chyba zjawił, bo widzę aurorów w środku.
          A no tak, Mionka zawsze myśli najpierw o zadaniu, potem o czasie wolnym -   myśli Draco. - Nie mogę jej winić. Trochę mnie poniosło teraz. Ale wygląda tak pięknie, że nie mogłem się oprzeć.
          Uśmiechnął się lekko.
  -  A więc chodźmy  -  powiedział.
          Hermiona ruszyła pierwsza w stronę wejścia. Draco szedł za nią. Ale w pewnej chwili złapał ją za rękę i pociągnął w swoją stronę. Kiedy tylko zetknęła się z nim swoim ciałem pocałował ja namiętnie, potem drugi raz i trzeci. 
  -  Może jeszcze pięć minut  -  powiedziała.
          Odwzajemniała każdy jego pocałunek. Jego ręce obejmowały ją mocno. W niektórych momentach aż brakowało Hermionie tchu. Chyba pragnęła go tak samo mocno jak on jej.
  -  Chodź ze mną proszę  -  powiedział szeptem Draco miedzy jednym pocałunkiem, a drugim.
  -  A zarządca?  -  Hermiona ledwo potrafiła wypowiedzieć te słowa.
          Emocje targały nią na wszystkie strony.
  -  Jak zawsze ta rozważna  -  powiedział z uśmiechem.  -  To najpierw do niego chodźmy.


*     *     *     *

          Była już późna pora. Miona była bardzo zmęczona. Zostawiła wszystko w rękach Dracona. Był bardzo bystry, inteligentny, przebiegły i przede wszystkim sprytny. Na pewno sam dał sobie rade. Bez niej. Pewnie wszystko poszło zgodnie z planem.
          Ale mijały kolejne minuty, a ona nigdzie nie mogła go znaleźć. Nie widziała też nigdzie w pobliżu zarządcy, pana Finniusa. Paru aurorów owszem, jeden rozmawiał z piękną blondynką po drugiej stronie sali, a kolejny tańczył z podobną do blondynki dziewczyną.
          To pewnie bliźniaczki  -  myśli Hermiona.  -  Są bardzo ładne. Mają też takie piękne suknie. Moja również jest ładna, ale te ich suknie są stokrotnie piękniejsze
          Miona zaczęła się niepokoić. Gdzie jest Draco? Na sali balowej go nie było, również na tarasie i w toaletach. To gdzie jest? Ten hotel jest ogromny, nie będzie w stanie całego go przeszukać. Może powinna po prostu wrócić do ich skromnego pokoiku w motelu? Szła ciemnym korytarzem, już sama nie wiedziała gdzie się znajduje.
  -  Może to nie był najlepszy pomysł  -  powiedziała do siebie.  -  Lepiej zawrócę.
          Chciała to zrobić, ale już nie zdążyła. Nie była tutaj sama, w tych ciemnościach był ktoś jeszcze.
  -  Wiedziałem, że się jeszcze spotkamy  -  powiedział mężczyzna głosem spokojnym ale pełnym bólu.
  -  To nie może być prawda!
          Obróciła się gwałtownie w stronę mężczyzny.
  -  Ron.

poniedziałek, 10 lutego 2014

17. Złe przeczucie

          Następnego dnia, gdy Hermiona się obudziła, w pokoju panowała cisza. Pogoda na dworze nie była zbyt piękna, deszcze nie padał, ale niebo było zachmurzone. Było jeszcze dość wcześnie, w pokoju panował lekki półmrok. Draco spał tuż obok niej. Nie wiedziała nawet kiedy wczoraj zasnęła, była bardzo zmęczona. Czekała aż chłopak weźmie prysznic i położy się koło niej, spojrzy je w oczy, pocałuje. Ale musiała zasnąć, nie wytrzymała tych kilkunastu minut. Jeszcze raz przyjrzała się blondynowi. Miał na sobie tylko spodenki, nie miał koszulki. Żałowała, że chłopak nie śpi na plecach, wtedy mogłaby się wpatrywać w jego ładnie umięśnioną posturę. Chociaż z tej perspektywy wyglądał równie korzystnie. Nie to co ona. Taka w dresie, nieumalowana, włosy roztrzepane.
          Pewnie wyglądam strasznie - myślała Miona. - Nie może mnie tak zobaczyć. Idę wziąć prysznic. A potem zajrzę co u Ginny i Harry'ego.
          Jak postanowiła, tak zrobiła. Stała pod drzwiami pokoju przyjaciół, ale nie odpowiadali. Spróbowała nacisnąć klamkę. Drzwi były otwarte. Zdziwiło ją to, ale i tak weszła do środka.
  -  Harry? Ginny?
          Nikt nie odpowiadał.
          W pokoju było strasznie zimno, jakby nikogo tam dzisiaj jeszcze nie było. Okno otwarte było na oścież. O co chodzi?
  -  Ginny? Harry?
          Szła powolnym krokiem w stronę okna. Jej całe ciało ogarnął niepokój. Przeszedł ją dreszcz. Czuła się, jakby nie była tutaj sama. Ale to nie był żaden z jej przyjaciół. 
  -  Wiedziałem, że nie wyjechaliście.
          Drzwi nagle zatrzasnęły się.
          Hermiona znała ten głos. Ale jej mózg nie chciał dopuścić tego do świadomości. To nie może być prawda. Przecież to niemożliwe.
  -  Brudna krew! Szlama!
          Dziewczyna odwróciła się gwałtownie. Ale nikogo tam nie było.
  -  Mugolak!
  -  Kto to powiedział?!
   -  Nie uda ci się...
          Hermiona nic z tego nie rozumiała, co się dzieje?! Kto tu jest! To nie może być ona! Ona nie żyje!
  -  Nie odnajdziesz go...
          Rozległ się charakterystyczny dla niej śmiech, śmiech kobiety śmierciożercy.
  -  Nie!!
          Miona zaczęła krzyczeć. Upadł na podłogę i zakryła twarz rękoma.
  -  Hermiona!
          Rozległ się krzyk chłopaka. Tak, zna ten głos bardzo dobrze. Już po kilku sekundach chłopak był przy niej.
  -  Co się dzieje? Gdzie byłaś?! Hermiono. Spójrz na mnie!
          Ona tu była. Powiedziała, że go nie odnajdę. Ale ona nie żyje Draco. To czemu tu była?
  -  Nic. Przewróciłam się.
          Nie wierzył w to, słyszał przecież jej krzyk.
          Podniósł ją z ziemi. Nie ma co zwlekać, musza ruszać w drogę. Ale nim wyruszą... Muszą jeszcze gdzieś pójść.
  -  Chodźmy.


*     *     *     *

  -  Ja mam się w to ubrać?! Serio?!
  -  Nie chcesz iść ze mną? To nie. Sam to załatwię, ale będziesz tu siedzieć cały wieczór sama.
          Spojrzała w stronę drzwi. Przypomniała sobie dzisiejszy poranek.
  -   Nie ma mowy, idę z tobą.
  -  No widzisz. To zakładaj, uczesz się jakoś i idziemy.
  -  Dobra  -  wzięła wszystkie potrzebne rzeczy od blondyna i poszła do łazienki.
          To trochę trwało. W tym czasie Draco sam mógł się wyszykować.
          Hermiona dostała zaproszenie na bal. To trochę podejrzane, ale muszą wykorzystać okazję. Na tym balu miał być zarządca Departamentu Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami.
  -  Już gotowa?
          Tego Draco się nie spodziewał, kiedy Hermiona wyszła z łazienki zaniemówił z wrażenia. Jeszcze nigdy nie wyglądała lepiej. To znaczy już kilkakrotnie zachwyciła go swoją niezwykła urodą, kobiecością i zmysłowością, ale nigdy tak bardzo jak w tej chwili. Wyglądała olśniewająco.
          Usiadła na kanapie i zaczęła się przyglądać chłopakowi. Również wyglądał bardzo dobrze. Dobrze dobrana marynarka, idealnie pasowała do jego oczu.
  -  Możemy już iść?
  -  Tak, oczywiście, jasne, co zechcesz  -  odpowiedział Draco. 
          Nie wiedział co ma mówić. Wyglądała niesamowicie.
  -  Odjęło ci mowę? Brakuje słów w słowniku?
  -  Nie.
  -  Dorze chodźmy.
          Zjawili się na przyjęciu szybciej niż zarządca. Musieli trochę na niego poczekać.
          Hermiona nie wiedziała co Draco planuje. Czego się chce dowiedzieć. Coś o tych centaurach w Kanadzie? Ale jak chce się tego niby dowiedzieć?
  -  Nie marudź a się baw  -  powiedział chłopak.
          Stanął przed Mioną i jak dżentelmen poprosił do tańca. Zespół grał właśnie jedną z wolniejszych piosenek. Draco ujął ją w tali, a druga ręką uchwycił jej dłoń. Spojrzał jej prosto w oczy.
  -   Mówiłem ci, że wyglądasz dzisiaj olśniewająco?
          Pokiwała przecząco głową.
  -  To mówię to teraz.  -  Uśmiechnął się zawadiacko.
  -  Też wyglądasz dzisiaj...
          Nie wiedziała jak to określić.
          Bardzo seksownie? Ale on zawsze tak wygląda  -  myśli dziewczyna. -  Dobrze? Ale to za mało.
  -  Bardzo dobrze.
          Rozbawiło go to, a dziewczyna trochę się zawstydziła.
  -  Ty wyglądasz olśniewająco a ja dobrze?
  -  Bardzo dobrze  -  burknęła pod nosem, nie patrzyła się na niego, unikała jego spojrzenia.
  -  Za to ty wyglądasz bardzo...
          W tym momencie spojrzała w jego oczy. Były takie piękne i szczere.
  -  Olśniewająco, bardzo podniecająco wiesz?
          Zamurowało ją. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Lepiej nic nie powie. Najlepiej by było gdyby w ogóle o tym zapomniała. To się nie wydarzyło, nie powiedział tego.
  -  Bardzo  -  powiedział po raz kolejny i mocno przytulił do siebie.  -  Nie wyobrażasz sobie nawet jak bardzo moje ciało reaguje na twoje.