piątek, 4 kwietnia 2014

22. Tomas Jamie

          Późnym wieczorem, piątek

  -  Chyba nic więcej mi nie pozostało  -  powiedziała Hermiona do mamy.
  -  Uważaj na siebie. I nie martw się. Dowiesz się jak było naprawdę.
  -  Mam taką nadzieję.
          Dziewczyna pożegnała się z matką i wróciła do swojego mieszkania. Znalazła krótki list od Draco.
  -  Świetnie, przynajmniej będę mieć czas by wszystko wyjaśnić.
          Poszła spać. Znowu miała koszmary. Ponownie była uwięziona w ciemnym pokoju bez okien, a z oddali słyszała ten sam głos.
„Wierzysz mi?”
  -  Nie.
          Miona nadal nie wierzyła głosowi ze snu. Przecież to wszystko mogło być jednym wielkim kłamstwem. To bez sensu. Ron napisał jej list w którym wszystko wyjaśnił. Teraz tylko znajdzie Tomasa, spotka się z Ronem i będzie mieć pewność.
„Głupia dziewczynka.”
  -  Przestań mnie tak nazywać!
          To było nie od zniesienia. Pragnęła jak najszybciej się wybudzić z tego snu.
„Znajdź Tomasa to się dowiesz.”
  -  Tak! Dowiem się, że kłamiesz!
          Pierwszy raz ten tajemniczy głos się zaśmiał. Nie spodobało się jej to. Przez ten cały czas wydawał się jej bardzo miły, ale teraz był przerażający.
  -  Prawda?
„Tak.”
  -  Ale ty kłamiesz  -  powiedziała spokojnie.
„Sama się przekonasz.”
          Głos znowu stał się cichszy i opanowany.
„Tylko odnajdź Tomasa.”
  -  To może potrwać wieki. Nie wiem nawet gdzie go szukać.
„Pomyśl. Jesteś bystrą dziewczynką.”
  -  Cały czas mówisz, że jestem głupia!
          Głos ponownie się zaśmiał, ale przyjaźniejszym tonem.
„Bo wierzysz w kłamstwa. A mnie nazywasz kłamcą.”
  -  Kim ty jesteś?
„Znajdź Tomasa.”
          Głos był coraz cichszy.
  -  Gdzie idziesz? Nie zostawiaj mnie! 
          Gdzie go mam szukać!? - pomyślała.
„Oh no, dziewczyno. Gdzie czarodzieje lubią...”
  -  Co? Nie słyszę cie!
„Kocioł... Pokątna.”
  -  Nie odchodź!
„Odnajdziesz go.”
  -  Gdzie jesteś? Co się dzieje? Gdzie mam go szukać?!
          Pokój zaczął się rozpływać. Wszystkie meble z ciemnego drewna powoli zanikały w jeszcze większych ciemnościach.
          Hermiona obudziła się momentalnie.
  -  Pokątna. Dziurawy Kocioł. Tam zacznę poszukiwania.
          Zerwała się z łóżka momentalnie. Zaczęła się zbierać, musi dzisiaj go odnaleźć. Bo później Draco wróci.
          Draco.
          Wyruszył po Harry'ego i Ginny. To do niego nie podobne. Najchętniej to by ich tam zostawił. Ale jednak tam pojechał, dla niej.
          Dlatego tym bardziej musi to wszystko wyjaśnić.
          Wyszła z domu i teleportowała się przed wejściem do Dziurawego Kotła.
  -  To chyba nienajlepszy pomysł.
          Ale nie miała wyboru. Weszła do środka.
          Wszędzie było mnóstwo czarodziei. Jak ona go tu znajdzie? Jak on wygląda? Czy on w ogóle wie, ze przyjdzie? No nic. Zaraz tego wszystkiego się dowie. Ma taką nadzieję. Bo jeżeli go tu nie będzie to Hermiona nie wie, gdzie go dalej szukać. Podeszła do lady, gdzie siedział dość tęgi mężczyzna.
  -  Kremowe piwo poproszę  -  powiedziała do człowieka za ladą.
  -  Już już.
          Miona spojrzała na mężczyznę, który siedział tuż obok niej.
          Nie mogła się już wycofać. Wystarczyło się tylko spytać. Ten mężczyzna był dość otyły i widać było, że dużo wypił. Wyglądał na stałego klienta więc może będzie coś wiedział.
  -  Zna może pan Tomasa Jamie'ego?
          Mężczyzna przeszył ją wzrokiem po czym się uśmiechnął.
  -  Bert!  - krzyknął do chłopaka, który stał po drugiej stronie sali.
          Bert? To raczej nie jego szuka Hermiona.
          Chłopak podszedł do nich oboje. Był dość młody, miał mniej więcej siedemnaście lat. Miał blond włosy, które opadały mu na jego piękne brązowe oczy.
  -  Ta młoda dama szuka Tomasa.
          Chłopak przyjrzał się jej badawczo.
  -  Pójdę po niego  -  oznajmił.
          On tu jest! Hemiona była uradowana, ale nie chciała tego okazać. Zachowała kamienną twarz.
  -  Dziękuję.
          Nie minęły trzy minuty jak Bert szedł z drugim mężczyzną koło siebie w ich stronę.
          Hermionie prawie serce stanęło. Kto to jest? Taki przystojny i wysoki mężczyzna.
          Szedł w jej stronę. Był niezwykle umięśniony, miał piękne brązowe włosy, które pasowały do jego niezwykle szczupłej twarzy.
   -  Hermiona?  -  spytał się jej szeptem, gdy tylko stanął obok niej. Nie chciał by ktokolwiek go usłyszał, a Bert i spity mężczyzna byli najwyraźniej bardzo zainteresowani.
          Ona tylko pokiwała głową.
  -  Chodź.
          Chwycił ją za rękę i ciągnął w stronę drzwi wyjściowych. Coś tu było nie tak. Miała wrażenie jakby gdzieś już go widziała. Jakby gdzieś już słyszała jego głos.
  -  Ej no! A co z robotą?! - krzyczał sprzedawca.
  -  Bert mnie zastąpi  -  powiedział i razem z dziewczyną wyszli z Dziurawego Kotła.
  -  Do diabła z nim  -  powiedział do siebie Bert.  -  Wisi mi dużą przysługę.
          Tomas i Miona szli przez chwilę w ciszy, ale chłopak nagle się zatrzymał i spojrzał na nią również badawczo.
  -  Myślałem, że już nie przyjdziesz.
          Ten głos. Ona bardzo dobrze go zna. Taki spokojny.
  -  Czy my się już nie spotkaliśmy gdzieś?
  -  Tylko w twoich snach  -  zażartował.
          Hermiona prychnęła, ale później uśmiechnęła się przyjaźnie.
  -  No bardzo śmieszne, mówię poważnie.
          Chłopak patrzył się na nią w taki sposób, jakby chciał jej tym oznajmić, ze on mówił równie poważnie.
  -  To byłeś ty! Ale jak ty to robisz?!
  -  Lata praktyki -  uśmiechnął się szeroko.
  -  Prawda? Serio? Coś ty sobie myślał?!
  -  Porozmawiamy o tym, ale nie tutaj. Chodź ze mną.
          Dziewczyna zawahała się. Nie wie, gdzie on ją chce zaprowadzić. To było bardzo podejrzane.
  -  Zaufaj mi, ja nie gryzę.
          Nie ma chyba zbytnio wyboru.
  -  Chodźmy  -  powiedziała.

czwartek, 3 kwietnia 2014

21. Prawda, myśli, przeczucie

przepraszam że tak długo ale ostatnio tyle się wydarzyło
przepraszam również, że tak krótki rozdział
nie mam jakoś weny ostatnio
ale teraz mam czas, siedzę w domu ze skleconą kostką
 wiec postarałam się i napisałam ten rozdział



„Głupia uwierzyła w tyle kłamstw. A byłaś taka mądra. Dlaczego więc teraz dałaś się zwieść?"
  -  Kim jesteś?
„Prawdą."
  -  Jak to? Gdzie ja jestem?
„Tutaj."
  -  To bez sensu. Ja chyba śnię. Chcę się obudzić. Nie podoba mi się tu.
„Nie daj się zwieść."
  -  Co proszę?
„Ten list"
  -  Co z nim?
„To nie jest pismo Rona."
  - Ależ jest!
„Okłamali cie."
  -  Wcale nie!
„To pułapka."
  -  Daj mi spokój!
„Naprawdę wierzysz w takie bzdury? Niemądra dziewczynka"
  -  Odejdź!
„Powiedz mu."
  -  Komu? Co mam powiedzieć?!
„Oddałaś się namiętności."
  -  To nieprawda!
„Tak myślisz?"
  -  Ja...
„Głupia dziewczynka"
  -  Nie...
„Wiesz, że to prawda."
  -  Jaka? Co?
„To prawda."
  -  Nie.
„Tak. Ty tylko starasz się ukryć tą prawdę w sobie."
  -  Nie.
„Tak. Prościej uwierzyć ci w to kłamstwo."
  -  Nie... Wcale nie?
„Tak myślisz?"
  -  Ja... Nie wiem.

Minęło kilka dni

         Draconowi trudno było się skontaktować z Harrym i Ginny. Chyba będzie musiał osobiście ich znaleźć. Miona ostatnio nie zachowywała się normalnie. Cały czas coś ją dręczy. Chłopak nie wie co, ona nie chce mu powiedzieć. Mówi, że to nic ważnego, że ma się nie przejmować. Ale on takiego czegoś nie kupuje, nie wierzy jej dlatego cały czas ma ją na oku. Nie chce by zrobiła coś głupiego.
  -  Mionka?
         Spojrzała na niego swoimi wielkimi pięknymi oczami.
  -  Hmm?
         Oby dwoje leżeli w łóżku. Była już późna godzina, ale żadnemu nie chciało się spać. A na pewno nie Draconowi.
  -  Kocham Cię.
         Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Po raz kolejny poczuła to ogromne ciepło w sercu. Chłopakowi na niej zależy. Nie sądziła, że kiedyś będzie jeszcze tak szczęśliwa z kimkolwiek. Ron ją porzucił, po czym wrócił ale znowu odszedł? Coś tu się nie zgadzało i to jej nie dawało spokoju.
  -  A ty mnie?  -  spytał chłopak z uśmiechem.
         Przybliżył się do niej jeszcze bardziej i lekko pocałował w policzek.
         Dziewczyna była wniebowzięta. Trwała taka chwila dzięki której mogła uciec od wszystkich zmartwień.
  -  Najbardziej na świecie.
         Chciała się do niego przytulić, ale Draco był szybszy. Błyskawicznie chwycił ją  w tali i przyciągnął do siebie. Teraz ich twarze dzieliły centymetry, a ciała stykały się tak, jakby były jednością.
  -  Zamieszkaj ze mną  -  powiedział chłopak.
         Mionka uśmiechnęła się. Co on mówi? Czemu mają razem zamieszkać? To niedorzeczne. Mimo tego, to stwierdzenie ją uradowało.
  -  Dlaczego?  -  zapytała jakby to nie było oczywiste.
  -  Bo szkoda płacić czynsz za dwa skoro mieszkamy w jednym  -  odpowiedział żartobliwie blondyn.
  -  Szalony  -  odpowiedziała brązowooka.
         Chłopak był bardzo szczęśliwy, nie sądził nigdy, że to szczęście może mu dać taka dziewczyna jak Hermiona, w szkole nigdy by na nią nie spojrzał w taki sposób.
         Oboje czuli z każdą chwilą narastające emocje, podniecenie. Ich ciała działały na siebie nawzajem. Ich uczucia były zgodne, myśli mknęły w jednym kierunku.
  -  Pragnę tego  -  powiedziała dziewczyna.
         Nie zdziwiło go to, on pragnął tego tak samo jak ona. Tylko czy to była odpowiednia chwila? Czy to był ten czas? Ich czas?
         Draco złożył na jej ustach pocałunek, później skierował je na policzki i szyję dziewczyny. Ręką dotykał ją w tali, ale z każdą chwilą osuwała się coraz niżej. Pocałunki przez nią odwzajemnione, najpierw niewinne i delikatne, przeobrażały się w chciwe i namiętne.
  -  Spokojnie kocico.
         Dziewczyna tylko lekko się uśmiechnęła.
         On chciał by to była długa pełna romantyzmu chwila. Jednak silne emocje nim zawładnęły, nie wytrzymał dłużej. Silnym zdecydowanym ruchem zdarł z niej koszulkę.
  -  Draco! Lubiłam ją.
  -  Zamknij się, odkupie  -  uśmiechnął się szyderczo.
         Dziewczyna tylko pokiwała z bezradności głową, później pogrążyła się w gorących pocałunkach ukochanego.
         On również zdjął koszulkę. Teraz Miona mogła poczuć na gołej skórze jego silne ramiona i klatkę piersiową. Ręką gładziła jego nagie ciało, nie mogła nacieszyć się jego tak silnie zbudowanym ciałem. Było niezwykle pociągające, po zdjęciu koszulki Draco jeszcze bardziej zachęcił ją do pogrążenia się w tej ludzkiej rozkoszy.
  -  Pragnę cie  -  chłopak również nie mógł powstrzymać swoich emocji.
         Hermiona działała na niego bezgranicznie i nieodwracalnie, nigdy nie czuł czegoś takiego. To była kobieta jego marzeń, jego snów. To była jego kobieta życia. Nigdy nie pozwoli jej odejść.

*     *     *

         Było wcześnie rano, Hermiona obudziła się jako pierwsza. Spojrzała na chłopaka. Był równie przystojny jak wczoraj. Uśmiechnęła się do siebie, nie mogła nacieszyć się tą chwilą. To była ich noc. W przypływie tylu emocji wczoraj straciła dziewictwo ze swoim ukochanym Draco. Była wdzięczna losowi, że to nie stało się w tamtą noc imprezy. Wczorajszy wieczór był idealny chociaż zapowiadał się normalnie.
         Wstała z łóżka i wzięła prysznic. Chłopak nadal spał. Wyglądał wtedy tak uroczo. Ten dzień zapowiadał się dobrze.
         Był taki.
         Kiedy jadła śniadanie chłopak do niej dołączył. Również był wniebowzięty tą nocą.
  -  Moja kochana Hermionka.
         Dziewczyna uśmiechnęła się.
  -  Muszę iść do pracy  -  oznajmiła.  -  Ty też mógłbyś zrobić coś ze swoim życiem w końcu. Idź się uczyć na uzdrowiciela.
  -   Obiecuję, że tak się stanie.
  -  To do zobaczenia,
         Podeszła do chłopaka i pocałowała. Ten uśmiechnął się do niej.
  -  Kocham cię!  -  krzyknął gdy Miona zamykała za sobą drzwi.
  -  Nie mów z jedzeniem w ustach!  -  usłyszał jeszcze zanim drzwi zamknęły się do końca.
         Dzień minął szybko.
         Jednak dziewczynie dobry humor szybko zszedł. Znów była pogrążona w swoich myślach. Po powrocie do mieszkania Draco też to zauważył. Jego dziewczyna znów była smutna, dziwna i nieobecna duchem.
         Leżeli w łóżku, było około godziny dziesiątej. Wieczór spędzili w milczeniu. Dziewczyna nie chciała powiedzieć mu o co chodzi. Cały czas powtarzała, że nic się nie dzieje, ale on jej nie wierzył. Widział, że coś się dzieje.
  -  Powiedz mi...
  -  Już mówiłam! Daj spokój!
         Zerwała się z łóżka. On zaraz za nią.
  -  Martwię się! To nic złego!
  -  Ale mówię, że nic mi nie jest!
  -  Ale przecież widzę, że jednak coś się dzieje! Chodzi o Rona!? Co ja głupi jestem - zwrócił się już bardziej do siebie.  -  Jasne, że o niego chodzi  -  powiedział już prawie szepcząc.
         Miona otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale zaraz się rozmyśliła.
         Stali tak przez chwile. Chłopak przemierzał ją całą wzrokiem, ale ona unikała jego spojrzenia.
  -  Pójdę do siebie  -  oznajmiła.
         Nawet nie starał się jej zatrzymywać. Gdy tylko drzwi wejściowe się za nią zamknęły Draco wpadł w szał.
  -  To moja wina!!!
         Krzyczał na cały głos. Pewnie sąsiedzi z innych pięter go nawet usłyszeli. Na pewno słyszała to Hermiona.
  -  Tylko nie rozumiem  -  powiedział szeptem  -  co się dzieje.
         Wpatrywał się w krew płynącą z jego przedramienia. W tym napadzie złości rozbił wazon, wszędzie była jego krew.
  -  Do diabła z tym.
         Nie chciał więcej o tym myśleć. Postanowił wziąć prysznic. To był jedyny sposób na rozluźnienie swoich mięśni oraz na oczyszczenie swoich myśli.  To był jedyny sposób dzięki któremu potrafił całkowicie się wyciszyć.
  -  Hermiona. Co się dzieje?
         Nie znał na to odpowiedzi.
         Gdy tylko się umył poszedł spać. Dość już się dzisiaj wydarzyło.
         Następnego dnia musiał oznajmić Hermionie, że wraca po Harry'ego i Ginny. To było trudne, ponieważ nigdzie nie mógł jej znaleźć.
  -  Jest zła na mnie, pewnie pojechała odwiedzić rodziców.
         Dość często się jej to zdarzało w tym tygodniu.
         Zostawił list pod jej drzwiami w którym napisał, że wyjeżdża na parę dni. I odszedł.