niedziela, 28 kwietnia 2013

9. Ta chwila

            „Jej Granger... nawet w ręczniku ci do twarzy...”
  - Ale co ubrać?! Co ubrać?!
            Hermionie dzień minął bardzo szybko. Była w sklepie i przygotowała sobie obiad. Po południu rozpakowywała wszystkie swoje rzeczy więc czas minął jej niesłychanie szybko.
            Poszła wziąć prysznic, a w głowie siedziało tylko jedno pytanie.
  - Co mam założyć?! Nie mogę się zapytać Ginny, bo by była ciekawa z kim idę, a nie mogę powiedzieć, że z Malfoyem!
            Wysuszyła prędko włosy, nałożyła delikatny makijaż i pobiegła do swojej szafy. Przeszukała chyba ją całą, przymierzyła chyba wszystko co było możliwe. Zaczęła się zastanawiać w co ubierze się Malfoy, pewnie coś eleganckiego, on zawsze ubiera coś ładnego, wszystko do niego pasuje, bo jest taki przystojny!
  - Skup się Hermiona!! No nie wiem!
            Usiadła na ziemi przed swoją szafą. Nagle zobaczyła jakieś pudełko w środku.
  - Ah...
            To była sukienka, którą kupiła sobie na kolejną ważną randkę z Ronem. Nigdy jej nie ubrała, ponieważ między nimi zaczęło się psuć, a teraz on wyjechał.
  - Nie, nie mogę... - szepnęła.
            Odłożyła ją na miejsce. Nie potrafiła by jej ubrać. Pamięta jeszcze jak ją kupowała. Była taka wtedy szczęśliwa! Ta sukienka jest przecież taka piękna! W niej Mionka wygląda bardzo dojrzale i seksownie. Miała nadzieję, kiedy ją kupowała, że kiedy Ron ją w tym zobaczy opadnie mu szczęka i będzie powtarzał jej jaka jest piękna.
  - To co mam założyć....?
            Cały czas myślała o tej sukience, tak bardzo pragnęła ją kiedyś założyć. Ale czy to będzie odpowiednia okazja? Czy Draco czasem nie wyśmieje jej, że tak bardzo się wystroi?
  - A olać go!
            Dziewczyna zerwała się na równe nogi. Chwyciła pudełko do ręki i wyjęła sukienkę.
            Wyglądała w niej przepięknie. Była czarna, bardzo kruka i obcisła. Idealnie podkreślała jej talie. Miona była bardzo zadowolona, to jednak będzie odpowiedni strój na ten wieczór.
            Zdążyła w samą porę. Ktoś zapukał do drzwi więc poleciała szybko, żeby je otworzyć.
  - Łał... Hermiona wyglądasz.... łał...
  - Ty także Draco - uśmiechnęła się dziewczyna.
            Wyszli z kamienicy. Dziewczyna nie miała pojęcia gdzie idą, bo Draco miał to zaplanowane, prawda?
  - To co robimy? - spytał się blondyn.
            Spojrzał na niego z przerażeniem, ale chłopak tylko się prychnął.
  - Jak zawsze łatwowierna. Nie bój się, mam przemyślane wszystko.
            Dziewczyna kiwnęła głową na znak, że rozumie. Chwycił ją pod ramie, na co od razu zareagowała.
  - Teleportujemy się czy nie? - spytał się Draco, trochę był oburzony tą jej nieufnością.
  - A tak. Przepraszam.
            Dziewczyna wpatrywała się w podłogę. Chłopak nie mógł przestać się jej przyglądać. Dzisiaj naprawdę wyglądała obłędnie. Wtedy na dyskotece myślał, że lepiej już być nie może, a jednak się mylił. Dziewczyna była trochę speszona, ale on się za bardzo tym nie przejął.
            Teleportowali się oboje przed drzwi jakiegoś budynku.
  - „Le Gavroche”?! Ta wspaniała i zarówno droga francuska restauracja?!
  - Ważne, że wspaniałą jak to mówisz.
  - Ale mogliśmy iść na pizze albo coś.
  - Sądząc raczej po twoim stroju bardziej pasujemy tutaj.
  - Ale... - zaczęłam ale jej przerwał.
  - No Granger, ja zaproponowałem randkę więc ja płace, w czym problem?!
  - RAN... DK.... A....
            Mionie trochę dziwnie było się przyznać do tego słowa. Wolała raczej nazwać to spotkaniem, albo jakimś wspólnym wyjściem.
  - Idziemy?
  - Tak, tak - powiedziała pośpiesznie.
            Hermiona nie spodziewała się, że może tak dobrze się z nim dogadywać. Rozmawiali o wszystkim, nawet niekiedy się śmiali. Ich rozmowa nie przypominała w żadnym stopniu tych rozmów z przeszłości. Draco nawet parę razy wspomniał, że Miona wygląda ślicznie. On sam wyglądał dzisiaj świetnie. Miał ubrany oczywiście garnitur, który podkreślał kolor jego pięknych tęczówek.
            Wieczór minął spokojnie, Hermiona czuła się bardzo szczęśliwa. Na początku myślała, ze będzie żałować tej ich randki, ale było wspaniale!
            Poszli jeszcze na spacer do parku. Rozmowa szła im bardzo dobrze, nie było raczej cichych i niezręcznych sytuacji.
  - Czyli twój ojciec siedzi w Azkabanie - powiedziała smutno dziewczyna.
  - W sumie tak chyba lepiej.
  - A co na to twoja mama? Nie smutno jej, że się wyprowadziłeś?
  - Moja matka... ona...
            Draco wyglądał na smutnego, dziewczynie zrobiło się przykro. Czy coś źle powiedziała?
  - Draco?
  - Moja matka nie żyje.
            Hermiona spojrzała na niego zdziwiona. Było jej tak przykro. Pamiętała panią Malfoy, nie była dla niej jakoś szczególnie dobrą osobą, no przecież była to żona śmierciożercy.  Ale było jej przykro, bo była to jednak mama Dracona, musiało mu być ciężko.
  - Przykro mi.
  - Mnie też. A co tam u ciebie?
            Zrozumiała ten gest, chciał szybko zmienić temat więc posłusznie to zrobiła. Tylko nie wiedziała co ma powiedzieć.
  - No moi rodzice załatwiali mi to mieszkanie.
  - Aha.
            To pewnie dlatego chłopak widział tu niedawno jakiegoś mężczyznę, to pewnie był pan Granger. Wszystko stawało się jasne.
            Spojrzał na nią, w świetle księżyca jej twarz wyglądała tak pięknie. Miał jedno marzenie, pragnął by Miona poczuła coś do niego, pragnął by się w nim zakochała. Wtedy bez wyrzutów sumienia mógłby śmiało przyznać, że i on coś do niej czuje. Wszystko stałoby się prostsze.
  - Miona?
  - Hmm.?
  - Przepraszam cię.
            Dziewczyna stanęła w miejscu. On zaraz koło niej, tylko nie wiedział czemu to zrobiła. O co znowu chodzi?
            Postanowił przeprosić ją za wszystko. Za to wszystko co jej zrobił w przeszłości, chciałby zacząć od początku. W sercu czuł, że nienawidzi się za to wszystko. Źle ją oceniał, a teraz gdy z każdym dniem wie o niej więcej, czuje, że.. że … mogłaby być osobą, którą pokocha.
  - Za co znowu?
  - Za wszystko - powiedział cicho. - Idziemy?
  - Czekaj, czekaj, czekaj.
            Draco już chciał ruszyć dalej, ale Miona chwyciła go za rękę i zatrzymała.
  - Jak to za wszystko?
  - Przepraszam cię za to, że cię przezywałem i obrażałem. Za wszystkie te lata, w których byłem dla ciebie niemiły. Strasznie mi...
  - Strasznie co? - spytała się Miona, bo chłopak robił za duża przerwę.
  - Głupio mi, naprawdę.
  - Ahhaa... - powiedziała spokojnie i powoli, nadal nie wiedziała, czy mówi to poważnie, ale obiecała sobie, że mu uwierzy.
            Dziewczyna puściła jego rękę i udała się w dalsza drogę. Chłopak jeszcze przez chwilę stał i wpatrywał się jak odchodzi.
  - W tej sukience wygląda tak pięknie  - powiedział do siebie szeptem.
            Zaraz do niej podbiegł, a gdy tylko to zrobił chwycił ją z powrotem za rękę. Hermiona chciała zaprotestować, ale bez skutku.
  - Nawet za rękę nie mogę cię potrzymać na chwilę? - powiedział urażony Malfoy
  - No już dobrze.
            Szli powoli. Ale Hermionie znudziło się spacerowanie.
  - Wracajmy już - zaczęła marudzić.
  - Dobrze no - odpowiedział tym samym tonem blondyn, starał się ją przedrzeźniać.
            Miona tylko skarciła go wzrokiem. Teleportowali się więc przed kamienice. Weszli do środka. Nadszedł czas by się pożegnać.
  - Wejdziesz jeszcze na chwilę? - spytała się brązowooka.
  - Jasne - odpowiedział bez zastanowienia.
            Kiedy tylko znaleźli się w mieszkaniu, Draco podszedł do Hermiony i zrobił coś czego oboje się nie spodziewali. Draconem targnęły same emocje i pragnienia. Nie chciał już przed nikim niczego udawać, ani ukrywać. To byłoby bezsensowne i do niczego by tym nie doszedł.
            Ta chwila mogła się okazać najlepszą w jego życiu.


sobota, 27 kwietnia 2013

8. Randka?


            Następnego dnia Miona obudziła się wcześnie. Leżała tylko w łóżku i rozmyślała oczywiście o Draconie. Nie potrafiła skupić się na niczym innym, jakby wszystko czego chciała miał właśnie on.
  - Nieee!
            Chciała zapomnieć o nim, o wszystkim co było z nim związane, ale nie potrafiła!
            W końcu udało się jej wstać z łóżka. Wzięła prysznic i owinęła się w ręcznik. Ktoś jednak zadzwonił do drzwi więc dziewczyna szybko pobiegła by je otworzyć.
  - To ty! - krzyknęła, kiedy tylko zobaczyła Malfoya stojącego za drzwiami.
  - Masz może...
            Przerwał, bo zobaczył, że dziewczyna stoi ubrana tylko w ręcznik. Zaczął się uważniej przyglądać, nie mógł wydusić ani słowa.
  - Jej Granger... nawet w ręczniku ci do twarzy.
  - Zamknij się! - warknęła i chciała zatrzasnąć drzwi, ale on jej przeszkodził
  - Nie denerwuj się tak Gran... Hermiona.
            Spojrzała na niego zdziwiona. No dobrze, jeśli nie przyszedł jej obrażać, to po co? Po co znowu wtrąca się w jej życie? Czemu jest zmuszona go oglądać?
  - Czego chcesz? - powiedziała obojętnym tonem.
  - Chciałem się spytać, czy masz może coś na poważniejsze rany?
            Hermiona otworzyła szerzej oczy, jej serce przyśpieszyło. Czy naprawdę przejęła się tym? Coś się musiało stać, ale kiedy?! Gdzie?! Czy to on potrzebuje pomocy?
  - Co się stało? Właź, pokaż mi! Muszę ci pomóc.
            Mówiła z przejęciem, blondyn aż się zdziwił. Posłusznie wszedł za Hermioną do jej mieszkania. Szła w stronę kuchni, kazała mu usiąść na krześle.
  - Co się stało? Gdzie...? Pokaż mi ranę.
  - Nie musisz się aż tak przejmować tym.
  - Pokaż mi - naciskała dziewczyna.
  - No dobrze dobrze, tylko nie bij - powiedział żartobliwie, ale Miona wcale się nie uśmiechnęła.
            Draco rozpiął koszulę, którą miał na sobie. Dziewczyna nie zauważyła wcześniej, że jak na Malfoya to jest bardzo niechlujnie ubrany. To  znaczy koszule ma trochę pobrudzona, a spodnie pawie całe z błota.
  - Gdzieś ty się szlajał?!
  - Nieważne.
            Chłopak miał niedbale zawinięty bandaż w okolicach klatki piersiowej.
  - Ściągaj to - powiedziała Miona, miała bardzo poważny wyraz twarzy.
            Nie chciał z nią na ten temat dyskutować. Przyszedł tu w sumie po jakiś eliksir a nie cały zestaw opatrunkowy, ale nie narzekał. W pewnym stopniu był bardzo zadowolony i podniecony, bo Hermiona nadal miała na sobie tylko ręcznik.
            Stała przy stole i przygotowała wszystko co potrzebne, a on się jej tylko przypatrywał. Była naprawdę piękną dziewczyną, znaczy kobietą. Miała nie tylko idealną figurę, ale też i była śliczna z twarzy. Nie myślał już o charakterze. Zawsze była taka mądra, inteligentna co zawsze imponowało mu w dziewczynie. Do tego była szczerą i miłą osobą, o wielkim sercu. Na dodatek taka odważna i pracowita. Po prostu ideał.
            Nie wiedział czemu wcześniej nie potrafił tego dostrzec. Za bardzo może przeszkadzała mu jego duma, z tego, że jest czystej krwi..
            Ona jest tylko zwykłym mugolakiem. Nic więcej.
            Ale teraz mu to nie przeszkadza! Teraz zrobiłby wszystko, żeby tylko... No właśnie, kim była dla niego Hermiona? Chciałby być przy niej, ale czy tylko jako kolega? Znajomy? Sąsiad?
  - Przestań się gapić, bo coś ci zrobię - powiedziała ze spokojem nawet na niego nie patrząc. - A teraz pokaż mi tą ranę.
            Stała naprawdę blisko niego. Zrobiła wszystko co mogła, po ranie nie zostało nawet śladu. Teraz starała się mu zmyć zaschniętą krew ze skóry.
            Nie chciała się przyznać, że przez ten cały czas przypatrywała się jego klatce piersiowej. Był taki umięśniony, po protu czuła coś w sercu, kiedy tylko mogła go dotknąć. Starała się jak najwolniej i jak najdelikatniej zmyć mu całą krew, nie chciała już nawet wiedzieć co się stało. Skupiła się teraz tylko na tym, żeby jak najlepiej nacieszyć się ta chwilą.
  - Dzięki - powiedział Malfoy.
             To rozbudziło ją z rozważań. Chłopak wstał z krzesła, więc znów był wyższy od niej. Stał naprzeciwko niej, stał tak blisko i tylko się w nią wpatrywał.
  - Proszę - powiedziała Miona, była tą sytuacją bardzo zmieszana.
            Uśmiechnął się do niej i pokiwał głową. Wpatrywał się w sufit i śmiał się niemożliwie. Dziewczyna nie wiedziała co ma o tym myśleć. O co chodziło, co jest takiego śmiesznego?!
  - Draco?!
            Nie mógł się opanować, ale zacisnął wargi i ponownie na nią spojrzał.
  - Coś ci się... osunęło...
            Chwycił jej ręcznik i trochę podciągnął do góry. Miał rację, dziewczynie było widać trochę więcej dekoltu, ale nie powinien robić z tego takiego zamieszania!
  - Draco!
  - No co?! - powiedział z uśmiechem.
            Dziewczyna była bardzo zawstydzona.
  - Oj coś się robisz czerwona..... o tutaj...
            Rzeczywiście tak było. Hermiona pokręciła głową i spiorunowała go wzrokiem.
  - Wyjdź! Wychodź! No już! - krzyczała na niego, nie była zła dlatego wyglądało to bardzo komicznie.
            Draco pokręcił głową nie chciał iść. Dziewczyna podeszła do niego gwałtownie, chciała go przepędzić, on jednak zrobił tylko parę kroków w tył i stanął.
  - No idź! - powtórzyła Miona.
  - Czemu?!
  - Chce się ubrać.
  - Ja ci nie przeszkadzam.
            Hermiona uśmiechnęła się z niedowierzaniem. To było jej mieszkanie i jak kogoś wyprasza to ma sobie pójść! Zwłaszcza on!
            Podeszła do niego, szarpnęła go i zaczęła pchać do drzwi wejściowych.
  - No dalej... no... idź... - mówiła dysząc, bo chłopka widocznie stawiał jej opór. - Idź już!!
  - Ale nie chce...
  - Co z  tego!
            Pchnęła go po raz kolejny a chłopak tym razem dał jej wolną rękę. Odwrócił się i wtedy dziewczyna na niego wpadła. Przytrzymał ją.
  - Draco ja...
            Patrzyli sobie w oczy, nic nie mówili. Stali w bezruchu.
            Jego oczy były tak cudowne, tak piękne. Hermionie zaparło dech w piersiach. Poczuła ciepło na sercu, teraz była taka szczęśliwa. Była w jego pobliżu. On dotykał jej nagiego ramienia i mocno trzymał w tali.
  - Draco ja... przepraszam. Niezdara ze mnie.
            Chłopak przybliżył się do niej. Ich usta były zaledwie kilka centymetrów od siebie. Dziewczyna zamknęła oczy. To była piękna chwila, ale...
            Draco zacisnął swoje wargi i odsunął się od niej po czym wyszedł z mieszkania bez słowa. Ona nie wiedziała co ma zrobić, co się stało? Co to w ogóle miało być?!
            Chciał ją pocałować, a ona najwyraźniej tego chciała. Naprawdę pragnęła go pocałować, ale on uciekł! Zniszczył ta piękną chwile!
  - Draco! - krzyknęła oburzona.
            Chłopak nagle pojawił się ponownie w drzwiach, miał lekki uśmiech na twarzy. Miona stała sparaliżowana, już nic z tego nie wiedziała. Poddała się całkowicie. Wpatrywała się tylko w niego swoimi wielkimi oczami.
  - Pójdziemy gdzieś razem? - spytał bardzo spokojnym tonem.
            Hermiona otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale żaden dźwięk nie wyszedł z jej ust. Ponownie je zamknęła i pokiwała lekko głową.
  - To fajnie.
  - Tttt... aakk - powiedziała, była bardzo zdziwiona.
  - Będę o ósmej - pościł do niej oczko.
            Ponownie zniknął i Miona została sama.
  - Dobrze?
            Co to miało być?! Co się stało?! No nic, będzie musiała to jakoś przeżyć.
  - Kogo ja oszukuje - powiedziała do siebie.
            Nie było sensu już udawać, że Malfoy ją nie interesuje. To byłoby kłamstwo i to całkiem spore. Teraz musi się przygotować na wieczór. Musi wyglądać olśniewająco.





piątek, 26 kwietnia 2013

7. Przeprowadzka

            Hermiona wróciła do domu. Jak się tego spodziewała, odbyła długa rozmowę z rodzicami, chciała im wszystko wyjaśnić, oczywiście pominęła parę faktów. Nie chciała im mówić, ze groziło jej niebezpieczeństwo.
            Dziewczyna również przedstawiła rodzicom swój plan na przyszłość, czyli przeprowadzka i poszukiwanie jakiejś spokojnej pracy.
  -  Cudnie!  -  krzyknął pan Granger.
            Obie popatrzyły się na niego ze zdziwieniem.
  -  Tato ale o co chodz?
  -  Nasza recepcjonistka właśnie odeszła i poszukujemy kogoś na jej miejsce. Jeśli chcesz, możesz na razie ją zastąpić, dopóki nie znajdziesz czegoś względem twojego pragnienia.
  -  Tak właśnie skarbie, a co do mieszkania  to ja również już o tym myślałam. Wiedziałam, że prędzej czy później to nastąpi.
            Hermiona uśmiechnęła się do rodziców. Bardzo dobrze ją znali, wiedzieli co jej potrzeba. Odetchnęła z ulgą, że pojawił się jakiś plan wstępny. Propozycja taty była bardzo dobra. Przynajmniej na razie będzie miała opłacać z czego czynsz.
  -  A co do mieszkania...  -  zaczęła Miona niepewnie.
  -  Nie martw się słońce, mama ci już znalazła na wszelki wypadek.
  -  Ale jak to?  -  spojrzała dziewczyna na mamę, była uśmiechnięta.
  -  To bardzo spokojna dzielnica, należy do tych starszych, ale jest bardzo urocza.
  -  Dzięki! Dzięki! Dzięki!
            To cudowne, że może w takim dużym stopniu polegać na swoich rodzicach. Są wspaniali, bardzo ich kocha.
            Od razu rozpoczęła się akcja "przeprowadzka". Przyszli nawet jej przyjaciele, Harry i Ginny, żeby im w tym pomóc. Nie minęły dwa dni, a Miona była gotowa do wyprowadzki.  Rodzice bardzo chcieli się w to zaangażować, więc przeprowadzka odbyła się w niemagiczny sposób. 
            Dotarli przed kamienice, w której ma zamieszkać Hermiona.
  -  Pamiętaj złotko, z mamą zaczynamy pracę o dziewiątej, ale recepcja jest otwarta już od ósmej.
            Ojciec cały czas opowiadał o pracy, był bardzo podekscytowany tym, ze przez pewien okres czasu będzie pracować z córką.
  -  Jesteś pewna, że nie chcesz zostać aurorem? Wiesz, że ministerstwo bardzo by się ucieszyło gdybyś ..  -  zaczął mówić szeptem Harry do Hermiony tak, żeby pan Granger nie usłyszał.
  -  Nie.  Nie chce nim zostać, marzę o spokojniejszej pracy, to nie dla mnie.
  -  Ah,  rozumiem.
            Dziewczyna uśmiechnęła się do swojego przyjaciela.
  -  No dzieci, nie obijać się tylko wnosić pudła na górę! Trzecie piętro! Więc nie tak daleko!  -  powiedział z uśmiechem pan Granger.
            Sam wziął dwa pudła z samochodu i wszedł do środka.
  -  Mionka wiem, że twój ojciec chce pomóc, ale nie będzie prościej jeśli...  -  zaczęła Ginny, ale przerwała po pojawiła się pani Granger.
  -  Słonko twój tata jak chce wnosić pudła, to niech wnosi. A wy użyjcie tej swojej magii, żeby było szybciej  -  uśmiechnęła się do nich serdecznie i poszła za swoim mężem.
  -  Twoja mam jest super!  -  powiedziała Ginny.
            Brązowooka tylko się uśmiechnęła. Zabrali się do pracy. Hermiona najpierw chciała zobaczyć  swoje nowe mieszkanie. Weszła więc do środka. Miała dziwne wrażenie, że już tu kiedyś była.  Drzwi do wszystkich mieszkań były takie same, to była kamienica w starym stylu. Zdziwiła się, że gdzieś już widziała te drzwi. Przy schodach na trzecim piętrze spotkała swojego tatę.
  -  Gdzie jest...?
Na końcu korytarza, te drzwi po lewej stronie  -  powiedział i uśmiechnął się do córki.
  -  Dzięki tato.
            Po chwili znalazła się już przed drzwiami. Zobaczyła na nich tabliczkę, ale nic na niej jeszcze nie pisało.
  -  Tu pewnie będzie moje nazwisko.
            Uśmiechnęła się, ale po chwili mina jej zrzedła. Coś się jej nagle przypomniało. Już gdzieś widziała te drzwi! I ona już wie gdzie! Ale to nie może być prawda. Nieee... To pewnie taki żart! Albo bardzo duży zbieg okoliczności! Alu musiała się przekonać! Sprawdzi każdą tabliczkę na drzwiach! Zacznie od tej na drzwiach na przeciwko jej mieszkania...
            Podeszła do drzwi i prawie się przewróciła....
D. Malfoy
            Ale jak to w ogóle możliwe?! Trzeba mieć naprawdę dużego pecha! Nie może tu zamieszkać,  przecież obok mieszka Malfoy, a ona nie chce go oglądać! Tak nie da się żyć! Ale nie może powiedzieć rodzicom. Musiałaby im opowiedzieć wszystko ze szczegółami aby dali się przekonać na zmianę kamicy.
            W jej stronę szła właśnie pani Granger.
  -  Co jest słońce? -  spytała się Miony.
  -  Nic, nic. Tylko patrze kim jest mój sąsiad.
  -  D. Malfoy...  jakbym skądś kojarzyła to nazwisko  -  zaczęła się zastanawiać.
  -  To na pewno jakaś pomyłka mamo, to pewnie nikt kogo znamy.
            Dziewczyna starała się być przekonująca.
  -  No dobrze.
            Przeprowadzka poszła dość dobrze i szybko. Wszystkie rzeczy były już w mieszkaniu dziewczyny. Ginny i Harry już poszli, bo chłopak miał wezwanie z Ministerstwa Magii. Jakiś śmierciożerca przez pomyłkę ujawnił się jakiemuś czarodziejowi na Ulicy Pokątnej i od razu Ministerstwo zaingerowało się w to.
            Rodzice Miony również już wrócili do siebie do domu, żeby dziewczyna mogła trochę odpocząć od wszystkiego. Jutro na spokojnie się rozpakuje i za kilka dni powinna się już tam zadomowić, to tylko kwestia czasu.
            Hermiona nadal myślała o swoim sąsiedzie.  Jaki mógłby być procent szamsy, że zamieszka właśnie tam gdzie on?! Raczej marny procent! A jednak tak się stało. Tylko jak sobie z tym poradzi.
            Chyba, że Hermiona tak naprawdę cieszy się z tego powodu.
  -  Nieeee!!!   NIe !  Nie !  Nie !  Nie mogę tak myśleć!  No bo kto by tęsknił za obecnością tego drania?! Jest chamski! Tylko się nim brzydzić, ale jest dość przystojny, ma też piękne oczy. Nie mogę temu zaprzeczyć.
            Hermiona zamyśliła się na chwile, ale wyrwało ją z tego stanu pukanie do drzwi. Niechętnie wstała z kanapy i podeszła do drzwi.
  -  Kogo niesie o tej porze?   Chyba że to rodzice, może czegoś zapomniałam?
            Otworzyła drzwi, a za nimi stał nie kto inny jak Draco Malfoy. Był równie zszokowany jak Hermiona, gdy dowiedziała się, że tu mieszka.
  -  Her...  miona...
  -  No łał...   brawo, wiesz jak się nazywam.
  -  Chciałem przywitać nowego sąsiada, ale nie sądziłem, że będzie taki ładny.
            Hermiona zrobiła się czerwona na twarzy. Czemu cieszy się z komplementu takiego idioty?! Powinna mu była zamknąć drzwi przed nosem!
            Draco był równie zawstydzony tym co powiedział. Nie mógł zrozumieć czemu to powiedział, ale on tak naprawdę pomyślał, więc był szczery. Widział jak niedawno do tego mieszkania przychodzi jakiś mężczyzna w średnim wieku, rozmawiał z właścicielem więc Draco pomyślał, że to będzie jego nowy sąsiad.
   -  Ogarnij się Malfoy, bo ci oczy jeszcze wypadną  -  warknęła Hermiona.
  -  Nie moja wina Granger!  Gdybyś się tak nie ubierała, że na wpół naga tu stoisz to bym się nie gapił!
  -  Ty idioto! 
            Hermiona sama przed sobą przyznała, że bluzka jej się trochę osunęła więc dekolt miała bardzo duży. Nie chciała jednak się do tego przyznać przed nim! Gwałtownie zakryła się swetrem.
  -  Ha!  -  krzyknęła Hermiona, że aż zaskoczyła sama siebie.  -  Czyli jednak coś ci się we mnie podoba, skoro tak się gapisz!
  -  Zamknij się  -  warknął Malfoy.
  -  A niby mylę się?  -  spytała się nieco spokojniej.
            Nastała chwila ciszy. Hermiona przestała się uśmiechać, bo dostrzegła na jego twarzy ogromną powagę.
  -  Wyładniałaś  -  powiedział.  -  Dobranoc.
            Przeszedł przez korytarz i wszedł do swojego mieszkania.  Dziewczyna nadal stała w bezruchu. Była zaskoczona! To niesłychane! Myślała, że Malfoy teraz zacznie się z niej wyśmiewać! Że powie coś w stylu: Szlamy nie są ładne. Granger tobie do trolla nawet daleko.  Albo coś w tym stylu! Nie spodziewała się, że powie coś takiego!  I jeszcze powiedział to z taka powagą w głosie! To niesłychane!
            Zamknęła drzwi do mieszkania i wróciła na kanapę. W jej głowie pojawiło się mnóstwo myśli.
            Malfoy rzeczywiście był chamską i kłamliwą świnią, ale jakby teraz już nią nie był. Jest inny.  Zmienił się, tylko dlaczego? Przez to Hermiona coraz częściej o nim myślała. Bardzo się jej podobał z wyglądu. To było nie w jej stylu, ale Draco naprawdę się jej podobał! A teraz jeszcze ta zmiana osobowości? Nie, na pewno nie zmienił się całkowicie. Człowiek, nie potrafi przejść takiej przemiany.
            Ale może pojawiło się w nim chociaż trochę dobrego, co może na zawsze zmienić relację między nimi. Hermiona z każdym dniem będzie zmieniać o nim zdanie. Kto wie. Co się stanie później?  Może nawet kiedyś będą razem?
  -  Nieee! Tak nie może być!
            Hermiona zaśmiała się głośno i pobiegła do łazienki.
            ,,Wyładniałaś"
  -  Naprawdę? Czy on naprawdę tak uważa?
            To Malfoy! On może kłamać! Ale wyglądał na takiego poważnego. Miona postanowiła mu uwierzyć. Byle tego później nie pożałuje. 


czwartek, 25 kwietnia 2013

6. Namiastka prawdy


            Hermiona obudziła się rankiem. Od razu zdała sobie sprawę, że po raz kolejny nie wróciła do domu na noc bez zapowiedzi. Znów będzie musiała się tłumaczyć rodzicom.
            Czemu Draco pozwolił jej zostać? W ogóle skąd się wziął w pobliżu jej dzielnicy, gdzie mieszka? Dlaczego ją uratował, opatrzył? Tyle pytań i brak odpowiedzi.
            Wyszła z pokoju. Zobaczyła blondyna śpiącego na kanapie. Wyglądał bardzo uroczo. Naprawdę był bardzo przystojny, nie mogła temu zaprzeczyć. Zawsze był dość interesujący, ale Mione odrzucał jego charakter. Zawsze był samolubnym, nieczułym i aroganckim idiotą! Nie mogła uwierzyć w tą nagłą jego przemianę! To było nie do przyjęcia!
            Może nie do końca aż tak się zmienił. Hermiona nadal czuła ucisk w sercu za to, że w noc po dyskotece Draco tak chamsko ją wykorzystał... To było dla niej bolesne doświadczenie, zwłaszcza, że nic z tego nie pamiętała. Nie wiedziała czy tak jest gorzej, czy może lepiej. W każdym wypadku brązowooka wolałaby, żeby to nigdy się nie wydarzyło.
            Podeszła do Malfoya i uderzyła go z całej siły poduszką.
  - Ała! Ej! Co robisz Granger?!
            Szybko wstał z kanapy i piorunował ją wzrokiem, nie rozumiał jej zachowania.
  - A nic... - powiedziała ze spokojem.
            Nie chciała, żeby to wyglądało tak brutalnie. Po prostu myślała o dyskotece i poniosły ją za bardzo emocje.
  - Co w ogóle robiłeś w pobliżu mojego domu?
            Chciała szybko zmienić temat, ale zabrzmiało to bardzo niegrzecznie. Ugryzła więc się w język i czekała co chłopak odpowie.
            Malfoy był oburzony jej zachowaniem. Kompletnie jej nie rozumiał Raz w życiu chciał naprawdę jej pomóc, uratował jej życie i opatrzył. Ona teraz ma do niego jakieś pretensje?! Jak może?! Po niej by się tego nie spodziewał. Zawsze wydawała mu się taką spokojną, wzorową uczennicą, która nie lubi wyrażać własnego zdania, woli się dopasować do innych.
  - To było niegrzeczne - powiedział.
  - Jak ty byś zawsze był! - zirytowała się dziewczyna.
  - Granger! O co ci znowu chodzi?!
            Nie potrafił zrozumieć tej dziewczyny. Ta rozmowa była aż śmieszna.
            Prychnął i pokręcił głową. Minął ją i poszedł do pokoju. Zdjął koszulkę, planował wziąć prysznic, ale Hermiona weszła do pokoju. Wyglądała na zdenerwowaną.
  - Ty mnie wykorzystałeś!! Kiedy byłam pijana ty po prostu.... po prostu...
            Nie chciało jej to przejść przez gardło.
            Malfoy domyślał się o co chodzi dziewczynie. Ale to jest nieprawda, wcale się z nią nie przespał. To prawda, że Hermiona tak myśli, on też tak myślał. Poznał jednak prawdę, a ona nie. Pewnie męczy się z tą świadomością. To jasne, że dla takiej dziewczyny jak Hermiona jest to problem.
            Więc powie jej prawdę, może tym się wyluzuje. Przestanie na niego krzyczeć i może sobie pójdzie, ale czy Draco chce, żeby sobie poszła?
  - Wcale nie - powiedział spokojnie.
  - Jak to nie?! - dziewczyna była oburzona. Jeszcze śmie jej tu kłamać, albo udawać, że nic takiego się nie stało?! - Wiem, że dla takiego idioty jak ty, to jest całkiem normalne!
  - Zamknij się Granger - warknął, naprawdę zaczyna go irytować.
  - Nie mam zamiaru! Jesteś parszywym i kłamliwym głupcem Malfoy!
            Rozzłościła go, teraz na pewno nie zrobi dla niej niczego miłego. A chciał powiedzieć jej prawdę! Teraz tego nie zrobi! Jest za zły na nią.
  - Jednak szlama na zawsze zostanie szlamą!
  - A mnie nie obchodzi twoje zdanie! - oburzyła się Miona.
  - No i dobrze!
  - Bardzo dobrze!
            Hermiona zawróciła w stronę salonu.
  - Wracam do domu! - warknęła.
            Kiedy już była przy drzwiach zatrzymała się na moment. Spojrzała na chłopaka. Draco cały czas się jej przyglądał ze stoickim spokojem. To nie było do niego podobne. Zawsze miał taki szyderczy uśmieszek, albo grymas z powodu złości. Teraz nie okazywał żadnych emocji, jak wtedy gdy przyszedł i ją uratował.
            Była mu za to wdzięczna ale nadal była wściekła za tę noc po dyskotece. Tym przeszedł wszelkie granice. Nie mogła tego zaakceptować, nie potrafiła. Już przezywanie ją szlamą nie sprawia jej takiego bólu jak to wspomnienie.
            Znów łzy stanęły jej do oczu. Ale skoro jeszcze tu była i nie miała zamiaru po raz kolejny spotkać Malfoya, była to wspaniała okazja by dowiedzieć się czegoś więcej.
  - Dlaczego... po dyskotece...
            Na twarzy Dracona jednak pojawił się uśmieszek.
  - Co Granger, chcesz wiedzieć jak było? Powiem ci, że nawet ci to wychodziło.  - Ty draniu!
            Otworzyła drzwi wejściowe do mieszkania, chciała się jak najszybciej stąd wydostać. Nie zdążyła nawet przejść przez próg a już teleportowała się do swojego domu.
            Blondyn jeszcze przez parę sekund stał w bezruchu, aż ponownie zabrał się za zdejmowanie ubrań. Musi wziąć prysznic, a później może gdzieś wyjdzie.
  - Ta Granger!!! No po prostu szkoda mi słów!!
            Zastanawiał się dlaczego jednak chciał powiedzieć jej prawdę. To tylko szlama. Dlaczego było mu jej żal? W ogóle dlaczego jej pomógł? No uratować, to by ją uratował przed tym chłopakiem. Draco bardzo go nie lubił, pewnie uratowałby przed nim każdego. Chyba.
            Ale dlaczego był dla niej aż taki dobry? Przyniósł ją do siebie do domu i opatrzył. Zamiast zanieść ją do szpitala i mieć z głowy. Nie rozumiał tego, ale nie chciał więcej o tym myśleć.
            Hermiona spytała się co robił na jej dzielnicy. To było bardzo proste pytanie, po prostu chciał z nią porozmawiać, dowiedzieć się czegoś, dlaczego tak się dziwnie zachowuje. Dlaczego cały czas o niej myśli.
            Niestety nadal się tego nie dowiedział. To było bardzo kłopotliwe, wręcz nieznośne. Jeśli coś z tym nie zrobi to nie wytrzyma! Czemu ta szlama siedzi mu w głowie! Musi to przemyśleć na spokojnie.
            Na dyskotece się z nią nie przespał. Ona chciała tego bardziej niż on, ale zachował się bardzo porządnie i nie wykorzystał tej okazji. Hermiona wyglądała wtedy bardzo pięknie, była prawie do siebie nie podobna. Ta seksowna sukienka uwydatniała jej wszystkie zalety, a troszeczkę ich nabrała. Teraz była jak prawdziwa kobieta, tajemnicza i pociągająca.
            Od tamtej pory cały czas Draco o niej myśli, o tym jak wygląda, co mówi...
            Chciał się dowiedzieć o co chodzi, co się z nim dzieje więc chciał z nią tylko porozmawiać. Artur ją zaatakował więc ją uratował.
            Kiedy zobaczył ją leżącą na ziemi i zwijającą się z bólu coś go tknęło, prosto w serce. Wiedział, że nie pozwoli chłopakowi na to. Chciał jak najszybciej jej pomóc. Nie chciał patrzeć jak cierpi. A to było do niego nie podobne! Kiedyś śmiał się jak ta szlama płakała albo coś! A teraz!? Coś się z nim stało.
            Zaczął inaczej ją postrzegać. Nigdy by o niej nie powiedział, że jest atrakcyjną kobietą. A teraz miałby ochotę z nią cały czas przebywać! Nawet więcej!
            Tak, musi się do tego przyznać, nie ma innej opcji. Hermiona zaczęła mu się podobać.
  - I to jak cholera - stwierdził chłopak.
            Ale nic nie może z tym zrobić. Ona go nienawidzi,  zresztą on niedawno by się tym brzydził. No bo żeby zaczęła mu się podobać Granger?! Ten brudno krwisty czarodziej. Ten mugolak! Ta szlama!
            A jednak stało się. Ale Draco postanowił, że postara się o niej zapomnieć. To się nie może stać. Musi się skupić na swoim życiu, musi ją zignorować i żyć dalej. Może na jakiejś dyskotece uda mu się poznać jakąś ładną dziewczynę.



wtorek, 23 kwietnia 2013

5. Pomoc

            Arturowi powiększyły się oczy. Jego uśmieszek z twarzy zniknął, a pojawił się strach. Powoli wstał z ziemi. Chciał zachować jak największy spokój.
  - No no Draco, dobrze cię widzieć.
            Hermiona przyglądała się im uważnie, nic z tego nie rozumiała. Chciała wstać z ziemi, ale ból w klatce ją zatrzymał. Syknęła z bólu i ułożyła się nieruchomo na ziemi. Nie da rady wstać, ktoś musiałby jej pomóc.
  - Nie ruszaj się Hermiona, możesz mieć coś złamane.
  - Draco, Draco - pokręcił głową Artur z niedowierzaniem. - Od kiedy to stałeś się obrońcą szlam?
  - Zamknij się! - warknął. - Nie znęcam się nad ludźmi tak jak ty!
  - Ale jesteś śmierciożercą! Tak jak ja!
            Co się dzieje? Czyżby Draco i Artur się znali? Hermiona miała mnóstwo wątpliwości co do obecnej sytuacji. Artur jest śmierciożercą. Draco też nim był, ale kiedyś. Teraz nie zachowuje się już jak śmierciożerca.
  - BYŁEM nim - powiedział ostro blondyn. - Ale nie z własnej woli i ty o tym wiesz!
  - Jasne, jasne - powiedział obojętnie Artur. - No to teraz możesz mi nie przeszkadzać, właśnie byłem w trakcie znęcania się nad tą szlam...
  - Powiedziałem, żebyś się zamknął!
            Draco bez wahania rzucił na niego zaklęcie. Chłopak poległ na ziemi i nie ruszał się. Nie dawał żadnej odznaki życia.
            Miona mimo bólu popatrzyła w stronę śmierciożercy. Znów przeszył ją ostry ból. Draco patrzył się na nią pustym wzrokiem.
            To prawda, chciał się z nią spotkać, by porozmawiać. Ale nie spodziewał się, że zastanie ją na pół żywą na ziemi na ulicy.
  - Czy on... nie żyje? - zapytała się niepewnie Hermiona.
  - Żyje - oznajmił szarooki chłopak. - Dlatego musimy się stąd wynosić.
            Draco nie wykazywał żadnych emocji. Podszedł do dziewczyny i ostrożnie pomógł jej wstać. Dziewczyna zginała się w pół, ból był nie do zniesienia. Ledwo też potrafiła sama ustać na nogach więc Draco ją podtrzymywał.
  - Idziemy do szpitala - powiedział.
            Hermiona zaczęła kręcić głową, łzy spłynęły jej po policzkach.
  - Nie... tylko nie... do szpitala...
            Wyjąkała. Chciała mu wytłumaczyć dlaczego nie tam, ale nie miała na to siły. Draco się zdenerwował. To było głupie co ona mówi. Ma chyba złamane żebra i nie chce iść do szpitala!
  - Ty oszalałaś prawda?! - wydarł się Draco. - Przecież jeszcze chwila a twoje serce może stanąć! Idziemy do szpitala, głupia.
  - Nie... - ponownie wydusiła z siebie Hermiona.
  - Nie rozumiem o co ci chodzi! No myślałem Granger, że skoro jesteś taka mądralińska to powinnaś zrozumieć sytuacje! Głupia jednak jesteś wiesz?!
  - Ja się boje... nie chce tam...
            Draco już chciał jej zrobić wykład na temat tego, że uzdrowiciele pomogli by jej raz dwa i byłoby po kłopocie. Ich nie ma się co bać, to dobrzy ludzie, specjaliści. Draco od zawsze podziwiał ich pracę.
            Jednak nie zdążył nic powiedzieć bo Hermiona straciła przytomność. Wziął ją na ręce i już chciał się teleportować przed szpital, kiedy w ostatniej sekundzie zmienił zdanie. Oboje znaleźli się przed kamienicą, w której mieszkał Draco.
  - Obiecuje, kiedy się ocknie to sam ją zabije - bąknął Draco.
            Zaniósł ją swojego mieszkania bardzo ostrożnie i ułożył na swoim łóżku. Zaczął szukać w szufladach odpowiednich eliksirów.
  - Na ból głowy... Na kaca... ooo mam taki eliksir? Dobrze wiedzieć...
            Chciał myśleć racjonalnie. Co by zrobił, gdyby jemu się złamały żebra, bo najprawdopodobniej o to chodziło.
  - Dobra! Mam, musi to wypić, ale... to będzie boleć więc jeszcze eliksir na znieczulenie. No i gdzie są te cholerne bandaże?!?
            Blondyn denerwował się coraz bardziej. Nie rozumiał tego. Zawsze w takich sytuacjach wiedział co robić. Biegał po wszystkich pokojach szukając eliksiru na znieczulenie, ale nie potrafił go znaleźć.
  - O jest!!
            W końcu udało mu się znaleźć fioletową butelkę. Odkręcił ją i zobaczył, że niestety jest pusta.
  - Szlag! No cholera, czemu nic tu nie ma?!?!
            Musi wymyślić coś innego. Nie chce narażać Hermiony na niepotrzebny ból. Gdyby poszedł z nią od razu do szpitala nie byłoby takiego problemu. Inne rozwiązanie... Inne rozwiązanie...
  -  Eliksir na złamane żebra bardzo boli, ale jeśli użyję magi i nastawie jej tę kość... a potem ją tylko skleję eliksirem... to nie powinno aż tak boleć. To powinno zadziałać.
            Znalazł jeszcze pozostałe potrzebne rzeczy i wziął się do pracy.
            Było to dla niego zaskoczeniem, jak profesjonalnie potraktował to zadanie. Usztywnił dziewczynie klatkę piersiową, zaklęciem naprawił żebra. Nie mylił się, właśnie to było przyczyną jej bólu, a później omdlenia. Skleił kości, żeby znów się nie rozeszły i na tym skończył pracę.
            Trzeba było jeszcze tylko poczekać aż Miona się ocknie, bo trzeba byłoby sprawdzić czy nic ją już nie boli.
            Draco odetchnął z ulgą. Wyszedł z pokoju i poszedł przygotować herbatę ziołową dla dziewczyny. To na pewno jej pomoże, bo po obudzeniu się może być trochę rozkojarzona. Eliksir na łączenie kości jest bardzo dobry i skuteczny, ale ma nietypowe skutki uboczne.
            Hermiona otworzyła oczy. Zobaczyła, że leży na jakimś łóżku, w obcym pokoju. Nie wie gdzie jest! Gdzie jest ten Malfoy! Tyle dobrze, że ją posłuchał i nie zaprowadził do szpitala. Chyba.
            Ten pokój nie wyglądał jak sala szpitalna. Był bardzo ładnie urządzony, bardzo przytulna atmosfera w nim panowała.
            Rozejrzał się dookoła. Wstała z łóżka kompletnie zapominając,że niedawno bolały ją żebra tak mocno, że nie potrafiła już prawie oddychać.
  - Już tak bardzo nie boli!
            Hermiona nagle się zorientowała, że aż podskoczyła do góry. Poczuła, że ma na sobie bandaż, podniosła do góry koszulkę i zobaczyła, że była nim starannie opatrzona.
  - To ci... dopiero... - była pozytywnie zaskoczona.
            Do pokoju wszedł Draco, Miona szybko opuściła koszulkę. Chłopak głośno prychnął widząc tą reakcje.
  - I tak widziałem, przecież ja ci zakładałem opatrunek.
            Dziewczyna otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Wiedziała, że w normalnych okolicznościach wydarłaby się na niego jak śmiał ją w ogóle dotykać! Ale w pewnym sęsie była mu wdzięczna na ratunek więc się powstrzymała.
            Usiadła na łóżku. Mocno zakręciło się jej w głowie.
  - Ohhh... - chwyciła się za głowę.
  - Wypij to.
            Chłopak podał jej filiżankę herbaty i usiadł obok niej. Miona bez wahania i protestów zrobiła jak jej powiedział. Poczuła ciepło w swoim brzuchu, aż miło zrobiło się jej na sercu.
 - Możesz być teraz senna - oznajmił Draco. - To wszystko wina eliksiru, którym musiałem się wyleczyć. 
            Hermiona znowu położyła się na łóżku. Jej powieki stawały się coraz cięższe i cięższe.
            Nie rozumiała tylko jednej rzeczy. Czemu on był dla niej taki dobry? Czemu ona była miła dla niego? Nie chciała jednak teraz o tym myśleć. Teraz idzie spać.
  - Dobranoc - powiedział do niej blondyn.
            Nadal siedział obok niej na łóżku. Miona w jednej chwili zapragnęła chwycić go za rękę i podziękować mu szczerze za to wszystko. Ale wiedziała, że to byłby tylko odruch wywołany przez eliksir, więc się powstrzymała.
  - Byłbyś dobrym uzdrowicielem - powiedziała do niego, po czym zasnęła.
            Draco wpatrywał się w nią przez chwile, po czym wyszedł z pokoju.




i oto nowy rozdział :)
mam nadzieję, że się spodoba ;**
naprawdę dziękuje za każdy komentarz, 
to sprawia mi bardzo dużo radości ^^
zapraszam też tutaj, wspaniały blog: Znam Cię na pamięć.