piątek, 28 lutego 2014

20. To się nie wydarzyło

miało być więcej akcji, no to będzie :)
więcej zaskakujących rozdziałów już wkrótce



         Draco powoli wracał do motelu. Co mogło się przydarzyć Hemionie? Gdzie ona jest? Jak to ten Ron? Nie, to niemożliwe.
  -  Ale jeśli to prawda, zabije rudzielca.



*     *     *     *

          Hermiona obudziła się z krzykiem? Co ona zrobiła jak mogła to zrobić? Co jej strzeliło do głowy? Ale Ron wrócił...
         Rozejrzała się dookoła. Coś jej nie pasowało. Gdzie jest ten piękny pokój i to łóżko na którym spała dzisiejszej nocy z Ronem? Wszystko się rozpłynęło. Znowu była w tym ponurym pokoju w motelu. Ale nie mogło się jej przyśnić. Na pewno nie.
         Spojrzała obok siebie, leżał tam list zaadresowany do niej. Bez wahania wzięła go do ręki i otworzyła.


Hermiono
Wybacz mi, że tak się stało. Chciałem Cię zobaczyć, ale nie mógłbym Cie nawet pocałować, bo tak trudno byłoby mi wyjechać. Wybacz mi też ten napój. Wiem, że mieliśmy zaledwie godzinę, ale tak cudownie znowu było Cię ujrzeć. Musiałem Cie odprowadzić to tego motelu. Wiem, że to właśnie w nim się zatrzymaliście. Nadal nie rozumiem co Ty czujesz do tego Malfoya, ale jeżeli on leczy rany które pozostawiłem na Twoim sercu to jestem wdzięczny. Nienawidzę za to samego siebie. Musiałaś po tym eliksirze tak cudownie usnąć, bym mógł znowu odejść. Wybacz. Jeżeli się trapisz tym co się wydarzyło tej nocy, to niczym się nie martw. Nie mógłbym Cię tknąć. Różne rzeczy mogły Ci się przyśnić tej nocy, ale to skutki eliksiru. Chociaż jestem bardzo ciekawy co Ci się śniło. Może będzie nam dane kiedyś się jeszcze spotkać. Jeśli mnie nie znienawidzisz, to czy opowiesz mi o tym? Wybacz jednak, że posłużyłem się tym. Niektórzy ludzie używają tego, by kontrolować swoje sny. To jest ten plus. Eliksir jest całkowicie bezpieczny więc się nie martw. Nie chciałem Ci wymazywać wspomnień. Chciałem, żebyś wiedziała, że jestem cały i zdrowy. Nie musicie mnie szukać. To jest niebezpieczne. Ale póki wykonuje ich rozkazy jestem bezpieczny. Wiec Mionka proszę Cie, tak samo jak wczoraj, wracaj do domu. Pamiętasz coś z naszego spotkania? Mam nadzieje, że tak. Mam nadzieje, że niebawem Cię zobaczę. 
Jeśli również chcesz się spotkać (...).
Ron


          Nie mogła w to uwierzyć. Jak to? To to był tylko sen? Tak realistyczny. A więc jest w motelu, ale o czymś zapomniała. 
          Draco.
          Gdzie on jest?
          Wstała, ubrała się. Miała nadzieję, że on nie wyjechał w poszukiwaniach za nią. Czy może jeszcze nie wrócił z balu? Pewnie jej szuka. Co ona najlepszego zrobiła. Pewnie się o nią martwi.



*     *     *     *

          Nie był pewny, czy opłaca mu się wracać do tego motelu. Ale musi zabrać swoje rzeczy. No i musi się jednak przekonać czy ona tam jest. Chociaż to mało prawdopodobne. Był już na miejscu. Szedł nerwowo przez korytarz, nie wiedział o czym myśleć.
          Wszedł po schodach na górę i stanął przed drzwiami pokoju. Wszedł do środka.
  -  Mionka?  -  powiedział niepewnie.
          Nie ma jej, wiedziałem, że jej tu nie będzie!  -  myślał w duchu Draco.  -  Wszystko stracone, gdzie jej szukać?!
  -  Draco? To ty?
  -  Co...
          Miona wyszła z łazienki. Draco miał kamienny wyraz twarzy. Nic już z tego nie wiedział. Myślał, że ją porwali, a ona tu jest. Cała i zdrowa?
          Dziewczyna bezgłośnie powiedziała przepraszam i rzuciła mu się w ramiona. Nie wiedziała co powiedzieć. Mogła tylko się przytulić i czekać na reakcję. Długo nie musiała czekać, Draco objął ją obiema rękoma i mocno przytulił.
  -  Myślałem, że cię porwali. Tak się bałem.
  -  To Ron...
          Zaczęła mówić ze łzami w oczach. Cały czas myślała o tym, co się wydarzyło. Czy ten sen nie był tak naprawdę rzeczywistością?
  -  Powiedział, że mamy go nie szukać, bo jest bezpieczny.
          Blondyn nic nie mówił. Przysłuchiwał się każdemu jej słowu.
  -  Powiedział, że to co robimy pogarsza sprawę.
          Zapadła cisza. Hermiona jednak czuła się w pewnym sensie szczęśliwa. Draco był u boku. Pomoże jej ze wszystkim, nie zostawi jej przecież.
  -  Wracajmy do domu  -  powiedział ze spokojem i jeszcze ran mocno przytulił do siebie.
          Później chłopak zaczął pakować wszystkie ich rzeczy. Dziewczyna była czymś widocznie zaniepokojona. Myślała o Ronie, to było oczywiste. Blondyn sam miał kilka spraw do przemyślenia, ale parę rzeczy wiedział na pewno. Że nigdy by nie zostawił Hermiony, zawsze będzie jej wsparciem i zawsze będzie ją chronił.
  -  Co z Ginny i Harrym?
  -  Pójdziemy po nich  -  oświadczył chłopak.  -  Nie mamy wyboru.
          Mam nadzieje, że nie jest za późno  -  pomyślał Draco.
  -  Gotowa?
  -  Niezbyt  -  powiedziała.  -  Jakoś nie najlepiej się czuje dzisiaj.
          Nie patrzyła w jego stronę, nie mogłaby spojrzeć mu w oczy z czystym sumieniem. Nadal przed oczami miała ten sen. Zastanawiała się, czy czasem  nie żałuje, że nie była to rzeczywistość.
          Tak nie może być, nie może tak myśleć. Ma przecież Dracona, Ron to przeszłość. Jest bezpieczny więc nie ma się o co martwić. Nigdy nie wróciłaby do niego, złamał jej serce tym wyjazdem.
  -  Chodźmy  -  powiedziała.
  -  Ale na pewno?
  -  Tak.
          Nie chciała być już dłużej w takim miejscu.
          Wyszli z pokoju i zeszli po schodach. Draco z ich bagażami szedł w stronę wyjścia. Ale ona widząc w holu kominek, w którym palił się żywy ogień, zatrzymała się na na chwile.
          Jeszcze raz spojrzała na ostatnie zdania listu Rona.


Jeśli również chcesz się spotkać to odnajdź w Londynie Tomasa Jamie'ego. On by nam pomógł się spotkać. Ale nie chcę Cię do niczego zmuszać.
Ron


          Zmięła list w dłoni i przymierzyła się to rzutu. Jednak w ostatniej chwili zrezygnowała. Schowała list do kieszeni.
  -  A więc Tomas Jamie.

2 komentarze:

  1. Emejzing :*
    Zapraszam do siebie
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com
    Pozdrawiam
    Layls

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Akcja biegnie szybciej niż mój mózg myśli. To chyba dobrze. Była jakaś literówka, ale to szczegół. Kazdemu się zdarza. Za to rozdział jak najbardziej WOW. Nie mogę się doczekać co z tego wyniknie i co takiego z tym Ronem... Tomas. Hmm... Mam nadzieję, że nikt nie będzie żałował.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!