sobota, 26 grudnia 2015

28. Trzy miesiące


Oto kolejny rozdział. Jednak teraz już trochę będzie inaczej, wracamy do teraźniejszości w której Hermiony nie ma już kilka miesięcy.
Mam nadzieję, że się spodoba!

Podkład: Bird Set Free


Czas obecny - od czasu zniknięcia Hermiony minęły trzy miesiące

          Draco wrócił ze szpitala. To był zadowalający dzień. Jak zawsze wiele się nauczył, ale dzisiaj przynajmniej był tak pogrążony w pracy, że nie myślał o Hermionie.
          Przez te miesiące nie mógł wybaczyć samemu sobie, że ją zostawił w takim momencie. To wszystko przez niego. To on odpowiada za jej zniknięcie. Nie miał pojęcia co się mogło z nią stać. Nie był pewny nawet czy ona żyje. Nie znaleziono jak dotąd ciała, nie uznano jej za martwą, więc jest nadzieja.
  -  Moja Hermionka.
          Był w mieszkaniu, naglę ciszę przerwało mocne stukanie do drzwi i krzyki.
  -  Draco! Wiem, że tam jesteś!!
  -  Kogo niesie  -  Draco nie miał ochoty na gości. Nie było w pobliżu nikogo na kim by mu zależało. Tylko raz na jakiś czas sprawdzał, co u rodziców dziewczyny. Wiedział, że przeżywają to pewnie tak samo jak on, starał się by im niczego nie brakowało. Mimo, że oni pewnie nie wiedzieli o jego istnieniu.
  -  Malfoy!!
          To stawało się już irytujące. Zwlekł się więc z kanapy i podszedł do drzwi. Jeśli jakiś mugol teraz niepotrzebnie robi zamieszanie to wpadnie w szał. Otworzył drzwi.
          Do mieszkania wparowała Ginny. Był zdyszana, nie mogła wydusić z siebie słowa. Chłopak był trochę zszokowany. Ginny tutaj? Ostatni raz widział ją z dwa miesiące temu, kiedy nie wiadomo dlaczego nie była w Hogwarcie. Przyszła do niego by poinformować go, że Ministerstwo nadal nie ma śladów dotyczących zaginięcia Hermiony, oraz że nie chcą zdradzić żadnych szczegółów dotyczących miejsca pobytu i celu misji Rona.
  -  A ty nie w Hogwarcie? Coś się stało?
          Dziewczyna pokiwała głową, zgięła się w pół. Nadal nie potrafiła wydusić z siebie ani słowa.
          Wydawało mu się to podejrzane. Poczuł dziwny ścisk w żołądku. Ginny tutaj? Czyli musi chodzić o...
  -  Hermiona!?
          Chwycił ją za oba barki i spojrzał jej w oczy.
  -  Powiedz mi, że chodzi o Hermione!
  -  No już już  -  wydyszała.
          Wyciągnęła z kieszeni kurtki kawałek papieru. To była koperta. Podała mu ją.
          Chłopakowi zaczęło mocniej bić serce. Kiedy wyciągnął to co było w środku nogi się pod nim ugięły. To było zdjęcie Hermiony. Ale ani on ani Ginny nie znali tego zdjęcia. To musiało być jakieś nowe. Na nim dziewczyna leżała na łóżku. było widać ją tylko w połowie. Najwyraźniej na czymś leżała, na łóżku. Zdjęcie było trochę przerażające. Miała zamknięte oczy, ale było widać ruch - oddychała. Spała. Nie wyglądała jednak na szczęśliwą. Raczej na zaniedbaną, słabą.
  -  Co to jest?!
  -  Nie wiem. Ja i Harry byliśmy w takim samy szoku co ty.
          Draco nie potrafił skojarzyć żadnych faktów. Jednak to co się działo było prawdą.
  -  Skąd to masz?!  -  był tym bardzo zdenerwowany.
  -  Było w naszej skrzynce. Ale to nie koniec, jest jeszcze kartka.
          Do zdjęcia była dołączony krótki liścik. Draco zignorował fakt, że jakiś list ze zdjęciem zaginionej dziewczyny był tak po prostu w skrzynce Harry'ego i Ginny.
  -  ,,Nie chcę by dziewczyna umarła przed Tobą"  -  Draco gdy to przeczytał wpadł w szał.
          Nie wiedział co ma myśleć. Przez te trzy miesiące starał się pogodzić z myślą, że ją utracił, obwiniał siebie, a teraz dostają jakiś chory liścik z pogróżką, jeszcze to zdjęcie. Draco nie widział o co chodzi, gdzie jest Hermiona, ani kto to napisał.
  -  Ja również jestem w szoku. Nie mam pojęcia kto to mógł wysłać.
          W jego mimikę wdało się zaniepokojenie i zamyślenie. Tą sprawę trzeba było zbadać. Jednak ostrożnie, jeśli zrobiliby coś źle mogłoby się to odbić na losie Hermiony. Ona jednak żyła!
  -  Ja też nie  -  odpowiedział.
  -  Ale wiemy przynajmniej, że ona żyje. Draco!
          Przyglądał się zdjęciu. Tak, to była jego Hermiona. Jego ukochana. Leży nie wiadomo gdzie, nie wiadomo kto ją więzi i jakie ma zamiary. Jeszcze ten liścik. Nie wiedział czemu, ale czuł, że to jest zaadresowane do niego.
  -  To przeze mnie  -  powiedział Draco.
  -  Nie  -  powiedziała rudowłosa dziewczyna.  -  To niczyja wina. Ty też nie mogłeś tego przewidzieć.
  -  Ale mogłem jej nie zostawiać.
          Nastała cisza. Dziewczyna wiedziała, że to nie wina Dracona. Ale gdy zobaczyła tą rozpacz na jego twarzy wolała już nic nie mówić.
  -  Z Harrym idziemy  do Ministerstwa, zgłosić ten list. Może ta poszlaka ruszy śledztwo do przodu. Może...
  -  Nie  -  powiedział chłodno chłopak.
          Ginny spojrzała na niego pytająco. Chyba o to właśnie walczyli przez ostatnie miesiące. By ruszyć śledztwo dalej. By Hermiona się odnalazła. By wszystko było jak dawniej.
  -  Co jeśli Ministerstwo jest w to wplątane? Tak jak w zaginięcie Rona?
  -  Wiesz dobrze że nie zaginał  -  odpowiedziała szybko. Nie wierzyła w te historyjki o tajnej misji Rona, które opowiadało im Ministerstwo, ale co innego mogli zrobić. Wpierw musieli skupić się na ratowaniu Hermiony, która jak widać na zdjęciu, była przez kogoś przetrzymywana.
  -  A co jeśli?  -  odburknął chłopak.
          Ginny nie chciała słuchać tych bzdur. To nie prawda. Jej brat nie zaginął. Po kilku próbach poznania jego miejsca pobytu Ministerstwo złożyło jego rodzinie oficjalne oświadczenie, że Ron jest cały, jest po prostu na tajnej misji i nic więcej nie mogą powiedzieć. Zapewniali jednak wielokrotnie, że chłopak jest cały i zdrów. Kiedy tylko będzie mógł to wróci.
          Ministerstwo nie miało powodu ukrywać niczego, ani ich wszystkich oszukiwać. Sprawa zaginięcia Hermiony było odrębną sprawą. To nie miało związku. Malfoy po prostu nie mógł się z tym pogodzić.
  -  Nie jest. Draco spokojnie. Wszystko będzie dobrze.
          Nie chciało mu się w to wierzyć.
  -  Mam nadzieję.
          Ginny lekko się do niego uśmiechnęła, dała mu tym znak, że już wychodzi. Chłopak zamknął za nią drzwi i dalej pogrążył się w swoich myślach.
          Przy wejściu do kamienicy czekał na Ginny Harry.
  -  Jak poszło?
          Nie uważał, że Draco mógłby cokolwiek w tej sprawie wiedzieć. Jednak Ginny uparła się, żeby się tego upewnić. Wróciła do chłopaka na chwilę, tylko na weekend. A akurat wtedy pojawił się ten list. W ich własnej skrzynce. Ktoś wie, gdzie mieszkają. To nie wróżyło nic dobrego. Oznaczało to, że ten ktoś musiał śledzić nie tylko Hermione, ale i Harry'ego i Ginny. Może i Malfoya.
  -  Też nic nie wie. Nic z tego nie rozumiem. Harry, czyli miałam rację, to jest nowe zdjęcie.
          Nie było to stare zdjęcie Miony. Na tym ewidentnie wyglądała na wychudzoną. Jakby ktoś specjalnie ją głodził. To wszystko musiało się skończyć. Jak najszybciej.
  -  Zatem idziemy do Ministerstwa - stwierdził chłopak.
  -  Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów?
  -  Tak, nie ma jak w pracy.
          Uśmiechnął się do niej lekko, a później ruszyli.
          Kilka godzin później było już po sprawie. Kopie listu i zdjęcia zostały włączone do sprawy. Oryginały zostaną poddane sprawdzeniu. Może jakieś ślady lub charakterystyczne zaklęcia, może substancje pomogą w odszukaniu miejsca pobytu dziewczyny.
          Teraz trzeba było czekać, czy trop okażę się właściwy, czy cokolwiek uda im się odnaleźć.
  -  Harry?
          Chłopak spojrzał na swoją narzeczoną. Jest szczęśliwy, że są razem. Nawet nie chce myśleć o tym jakby się czuł na miejscu Dracona. Pierwszy raz w historii mu współczuł. Stracił kogoś na kim mu zależało. Stracił swoją ukochaną. Gdyby to on stracił Ginny nie przeżyłby tego. A Malfoy trzyma  się nawet dobrze. Nie stracił rozumu i nadal stara się odnaleźć Hermione. Nie stracił nadziei, że się jeszcze kiedyś spotkają. Gdyby to on był na jego miejscu również nie przestałby szukać. Już zbyt wiele osób stracił w jego życiu. Ginny nie może stracić. Tylko nie ją.
          Chwycił ją za rękę kiedy szli kamienną ulicą.
  -  Tak?  -  spojrzał na nią po raz kolejny.
  -  O czym myślisz?
  -  O tobie.
          Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Ona również była szczęśliwa. Gdyby tylko jej najlepsza przyjaciółka się odnalazła, wszystko byłoby wspaniale.
  -  Za niedługo Boże Narodzenie.
  -  Tak  -  kiwnął głową chłopak.
          Szli uliczką w stronę ich kamienicy, gdzie znajdowało się ich mieszkanie. Oboje czuli się dobrze, to wszystko było zasługą tej nowej nadziei, która weszła w nich wszystkich po otrzymaniu tego listu.
  -  Tak sobie myślałam...
          Nie wiedziała jak na to jej ukochany zareaguje. To szalony pomysł, ale wydawał się jej dobry. Rozmawiała już o tym z rodzicami. Artur Weasley nie był zbytnio zadowolony, ale kiedy córka opowiedziała mu jak bardzo Draco się zmienił, to wyraził na to swoją zgodę.
  -  Może zaprosimy Dracona na święta?
          Gdyby Harry w tym momencie coś jadł, z pewnością udusiłby się przez to. To był dla niego szok. Jak Ginny mogła na coś takiego wpaść.
          Dziewczyna spodziewała się takiej reakcji więc kontynuowała swoją wypowiedź bardzo szybko. Zanim Harry zdążyłby cokolwiek powiedzieć,
  -  Wiesz, że nie ma nikogo. Teraz nie ma nawet Hermiony. Będzie samotny przez te święta. Może zgodzi się przyjść do nas. Tylko na jeden dzień Harry. W Boże Narodzenie.
  -  Ginny  -  Nie wiedział co powiedzieć. Ale co ma zrobić. Skoro ona uważa, że to dobry pomysł, niech tak będzie.
          Pokiwał głową na znak, że się zgadza. Dziewczyna podziękowała mu buziakiem w policzek.
  -  Tylko tyle?  -  powiedział Harrry z uśmiechem.  -  Za dzień spędzony z odwiecznym wrogiem chcesz mnie przekupić jednym buziakiem?
          Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało.
  -  Czekaj jak wrócimy do mieszkania  -  oznajmiła z uśmiechem.

*     *     *

          Hermiona stała przed lustrem przyglądając się swojemu odbiciu, nie mogła powstrzymać łez. Przez to wszystko co się dzieję zatracała swoją osobowość. Nigdy nie sądziła, że będzie ją tylko stać na wieczne leżenie bezczynne w łóżku. Przez ten miesiąc płakała już jednak coraz rzadziej. Coraz mniej poruszały ją wszelakie rzeczy. Przyzwyczaiła się również do Artura. Wiedziała już jak obejść się z nim bez żadnego przykrego doświadczenia. Te wydarzenia wzmocniły jej charakter, ale nie oznaczało to, że przestała się bać. Bardzo często strach gościł w jej umyśle. Jednak starała się trzymać tego w co wierzyła, a to była wolność. Przekonywała siebie każdego dnia, że kiedyś będzie wolna, nie ważne w jakim tego słowa znaczeniu.
          Ona się zmieniła, ale też w Arturze dostrzegała zmiany. Był ostatnimi czasy mało konfliktowy. Kiedy wyszedł z głupim pomysłem wspólnego zdjęcia dziewczyna się zdenerwowała, ale ten nic nie zrobił. Jakby zignorował to co mu powiedziała. Nigdy już nie wrócił do tej rozmowy, ale i tak dostał to czego chciał. Podszedł ją kiedy spała, a była wtedy tak bardzo zmęczona, że nie miała nawet siły na jakikolwiek sprzeciw.
          Chłopak nie wykonywał już gwałtownych ruchów przy niej, ani nie krzywdził fizycznie. Można powiedzieć, że zaczął obchodzić się z nią delikatnie. To wzbudzało w niej na początku nieufność, ale z czasem i do tego się przyzwyczaiła.
          Od czasu pamiętnego obiadu, kiedy to Artur powiedział jej o wypadku Dracona, doświadczyła tylko kilku aktów przemocy ze strony młodego śmierciożercy. Hermiona zdawała sobie sprawę z tego, że blondyn przeżył, Artur nie ukrywał tego przed nią, niczego przed nią nie ukrywał. Pewnego dnia dziewczyna odważyła się nawet na podjęcie rozmowy o Ronaldzie, to czego się dowiedziała jej nie zdziwiło. Spodziewała się tego.
  -  Nie wiesz gdzie on jest, prawda?  - zapytała pewnego wieczoru, gdy chłopak przyszedł oświadczyć jej, że jest coraz bardziej znudzony czekaniem. Miał bowiem opracowany pan zemsty na Ślizgonie, a teraz przyszedł czas na punkt o nazwie ,,czekanie". Chciał uśpić czujność chłopaka, by ten z każdym dniem coraz bardziej próbował pogodzić się z utratą ukochanej.
  -  Nie wiem o czym mówisz  -  jego mina zrzedła.
  -  Ron. Nie więzisz go, prawda?  -  pierwszy raz poczuła się, jakby miała przewagę nad chłopakiem.  -  Nie masz zielonego pojęcia gdzie on teraz jest.
          Artur nie chciał jej powiedzieć prawdy, nigdy nie zamierzał. Jednak skoro pytała, to odpowie. Usiadł obok niej, dziewczyna zadrżała, ale się nie cofnęła.
  -  Nie wiem gdzie jest  -  spojrzał na nią swoimi pięknymi, wbrew pozorom łagodnymi, niebieskimi oczami.
          Już od dłuższego czasu porządnie się nad tym zastanawiała, gdyby Artur przetrzymywał Rona to na pewno by się tym pochwalił. Jednak nic o nim nie wspominał od czasu kilku pierwszych rozmów. Kiedy tylko ją tutaj przyniósł przeprowadził z nią kilka rozmów, jednak chciała o tym jak najszybciej zapomnieć. Opowiedział jej o wszystkim: o tym jak zmienił się w motelu w Rona i napisał do niej list, o tym jak zmienił się w Jamie'ego i przyprowadził tutaj. Nie drążyła już tego tematu, nie chciała znać szczegółów.
          Wciąż stała przed lustrem i wpatrywała się w swoje zmęczone oczy i zaniedbane włosy. Łzy spływały jej po policzkach, szyi i znikały pod bluzką. Nie mogła ich powstrzymać. Nie wiedziała czy będzie w stanie żyć tak dłużej, to wszystko było szaleństwem. Brakowało jej kontaktu z ludźmi, Artur uspokoił się na tyle, że już przyłapywała samą siebie na tym, że cieszyła się z odwiedzin. Chociaż z całego serca nienawidziła go i chciała być wolna, to jednak musiała docenić to co ma. A jeszcze posiadała swoje życie, chociaż było marne.
  -  Hermionko? Gdzie jesteś?
          Dzisiaj nie spodziewała się jego wizyty. Poczuła w sercu niepokój, zazwyczaj przychodził do niej z dobrym humorem, zdarzały się wyjątki, ale to nie kończyło się dobrze.
          Nie odezwała się, spuściła jedynie wzrok, a dłońmi oparła się o brzeg umywalki. Dzisiaj nie był jeden z jej najlepszych dni. Zazwyczaj miała w sobie więcej pozytywnego myślenia, dzisiaj jednak górowały u niej smętne myśli. Niektóre z nich były nawet przerażające.
  -  Tu jesteś  -  powiedział lekko poirytowany.
          Dziewczyna zdążyła tylko szybko wytrzeć w rękaw swoje łzy, ponieważ on zaraz zjawił się przy niej i jednym ruchem - chwytając za rękę - obrócił ją tak, by spojrzała mu prosto w twarz.
          Był przystojnym młodym mężczyzną, mimo to Hermionie nie chodziły teraz takie rzeczy po głowie. Artur był jej porywaczem, jeszcze miesiąc może dwa miesiące temu panicznie się go bała. Nie potrafiła inaczej na niego spojrzeć jak na złego śmierciożercę, który jednak nie okazał się aż tak okrutny jak kiedyś sądziła.
  -  Co?  -  zapytała się z powagą na twarzy, nagle łzy przestały płynąć, w sercu poczuła lekki niepokój, ale nie przestraszyła się jego czynu.
          Chłopak miał różne nastroje, lecz nie chciał okazać, że się go boi, z czasem udawało się jej to coraz lepiej. Niekiedy strasznie go to denerwowało, dlatego dostawała po twarzy, albo był dwa dni bez jedzenia. Jednak nic poważniejszego się nigdy nie stało. Jeden jedyny raz zachował się jakby chciał jej śmierci, zachował się tak jakby chciał ją udusić. Ale nic poważniejszego się nie stało.
  -  Nie co, a co proszę jak już  -  warknął.
          Pociągnął ją za rękę i bez żadnego zawahanie popchnął z całej siły, że wylądowała na ziemi.
  -  O co ci chodzi!?  -  Hermiona była zdezorientowana. Nie potrafiła zrozumieć co go napadło. Ona przecież nic nie zrobiła!
  -  Co się stało pytasz  -  chłopak uśmiechnął się krzywo, ale to raczej nie z radości. Jego mina mówiła teraz tylko jedno. Był wściekły.
  -  Owszem!  -  Hermiona wstał z ziemi, chociaż dopiero w ostatniej sekundzie zorientowała się, że to był błąd. Chłopak gwałtownie podszedł do niej, chwycił ją za rękę i szarpnął w swoją stronę. Drugą ręką uchwycił jej podbródek i skierował w swoją stronę. Jeszcze raz chciał spojrzeć w jej oczy, by móc to powiedzieć.
  -  Twój kochany Draco zmarnował szanse  -  jednak ona nic z tego nie rozumiała. Chłopak nigdy nie wprowadzał ją w szczegóły swojego planu, nie miał po co jej tego mówić.  -  Wplątał w to po raz kolejny Ministerstwo.
          Chłopak pokiwał głową na znak niezadowolenia. Wyglądał na zaskoczonego takim posunięciem blondyna. Hermione coraz bardziej zaczął ogarniać strach.
  -  Myślałem, że objedzie się bez tego  -  ponownie przemówił.  -  Jednak Malfoy nie pozostawił mi wyboru. Przecież zabawa musi się zacząć.
          Hermiona unikała jego wzroku, ale w pewnym momencie się załamała. Spojrzała na niego swoimi brązowymi oczami i dostrzegła nutę zawahania. Jednak później wszystko potoczyło się bardzo szybko.
  -  Wybacz  -  uśmiechnął się szyderczo.
          Chwycił ją za szyję i po raz kolejny rzucił nią o ziemię. Dziewczyna krztusiła się, nie podniosła z powrotem. Jednak nie musiała bo on jednym szarpnięciem znów postawił ją na nogi. Spojrzał na nią, ale w oczach nie było ani odrobiny litości. Popchnął ją tym razem w stronę ściany, z gardła dziewczyny wydobył się przeraźliwy krzyk. Jednak to go nie zatrzymało. Jednym ciosem w brzuch i twarz spowodował, że dziewczyna sama osunęła się na podłogę. Z wargi i nosa płynęła jej krew, mieszała się ze łzami które niekontrolowanie wydostawały się z jej oczu.
  -  Chcę byś poprosiła go o pomoc!  -  krzyknął i po raz kolejny szarpnięciem za ramię postawił ją do pionu. Mocno trzymał ją w uścisku.
          Dziewczyna wpadła w histerię, kręciła głową na znak, że nie potrafi. Z jej gardła nie chciały wydobyć się żadne słowa. Widziała ten szał w jego oczach, tą złość przeniesioną na ciosy. Przez to uderzenie kręciło się jej w głowie.
  -  Proś!  -  rozkazał chłopak i z całej siły przerzucił nią kilka kroków dalej, jednak sama nie potrafiła się utrzymać na nogach i ponownie wylądowała na podłodze w pobliżu łóżka.
          Miała nieobecny wzrok, ból nasilał się z każdym jej ruchem. Już dłużej nie da rady. Przed oczami świat jej zawirował a później zaczął znikać w ciemnej mgle. Ostatnią rzecz jaką zobaczyła był klękający przed nią Artur.


*     *     *

  -  To był błąd. Cholera!
          Draco szwendał się po swoim pokoju. Nie mógł powstrzymać swojej złości. Niedawno znalazł w swojej skrzynce kolejny list. Również ze zdjęciem.
  -  No nie wytrzymam!
          Krzyczał na cały głos. Nie przejmował się niczym w tym momencie. Miał gdzieś, że sąsiedzi usłyszą. Jedyne co miało znaczenie w tej chwili to dopadnięcie tego drania. Jeśli znajdzie odpowiedzialnego za to wszytko powyrywa mu po kolei każdy palec, każdą kończynę, organ z jego ciała. Płonął cały wściekłością.
          Na zdjęciu była Hermiona. Tym razem leżała na podłodze. Jednak twarz była poklejona jej własną krwią, miała sińce pod okiem i spuchniętą warkę. Ten widok powalił go jeszcze bardziej.
          Ktoś umyślnie ją pobił i przysłał mu zdjęcie. Do tego była załączona karteczka:

,,Nie było w to mieszać Ministerstwa. 
Ale dziewczyna dostaje drugą szanse, nie zepsuj tego.
Gra toczy się dalej. Za każdy Twój błąd zapłaci ona. Strzeż się.
A."

          Znał tylko jedną osobę zdolną do tego wszystkiego. Nie miał wątpliwości kto to zrobił. Kto idealnie zaplanował to wszystko. Kto był na tyle przebiegły i okrutny by to zrobić. Nie znał tego człowieka od dzisiaj. Wiedział do czego jest zdolny się posunąć by osiągnąć swój cel.
          Artur.
          Jednak nie wiedział co tak naprawdę jest jego celem. Gdyby była to Hermiona, chodź trudno było mu nawet o tym pomyśleć, już by dawno nie żyła. Chłopak nie ma w sobie ani trochę litości. Jego celem był ktoś inny. Ktoś kto cierpiał z powodu nieobecności dziewczyny.
          Celem był on sam.
  -  Wybacz Hermiono, że cię w to wszystko wplątałem  -  powiedział wpatrując się w zdjęcie. - Tak mi przykro.




_____________________________________
Bardzo dziękuje mojej Becie  -  Księżniczce Dramione 
CZYTASZ + KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ :D
Nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak ważna jest dla mnie wasza opinia. Każdy komentarz jest dobry, nawet zwykła emotikona ":)" - to jest dla mnie znak, że czytacie. Wam nie zajmuje to wiele czasu, a mnie to bardzo cieszy i motywuje, więc nie wstydźcie się a piszcie ^^

2 komentarze:

  1. Super ! Warto było czekać. Nie trzymaj nas dłużej w niepewności niech w końcu Hermiona się odnajdzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Czekam na kolejne / K.M

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!