sobota, 7 listopada 2015

23. Ten dzień


Na początek chciałabym podziękować za te 44 tys. wyświetleń bloga. 
Bardzo się cieszę bo to oznacza, że jesteście ze mną!

Dla przypomnienia rozpoczęła się już II część opowiadania, a oto jej pierwszy rozdział. Jednak mówiąc o całym opowiadaniu to jest to już 23 rozdział, poprzednie znajdziecie w Spisie treści.
Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie! :)

Podkład, który inspirował mnie przy pisaniu tego rozdziału: Illuminated.
Można znaleźć ten utwór na liście odtwarzania



  -  Księżniczka się już obudziła?
          Hermiona była zdezorientowana, nie wiedziała gdzie się znajduje. To wszystko było dla niej jak budzący krew w żyłach horror, sen, koszmar. Czy kiedykolwiek się z niego obudzi?
  -  O to dobrze  -  powiedział Artur.
          Przybrał już swoją prawdziwą postać. Najwyraźniej nie musiał już udawać kogoś innego. Tylko po co było to całe przedstawienie?
  -  Po co to wszystko?
          Dopiero teraz zwróciła uwagę na to gdzie się znajduje. Nieduży pokój, umeblowany w starym stylu, ale całkiem przytulny. Było w nim dość chłodno, ale na szczęście miała ubrany na sobie zielony sweterek. W środku było bardzo ponuro, jedynie wiszący pod sufitem żyrandol w kształcie kuli dawał jakieś światło. Nie było ono jakieś duże, ale lepsze to niż nic.
          Hermiona bałaby się jeszcze bardziej, gdyby znajdowała się w ciasnymi ciemny pomieszczeniu. Ten pokoik dawał jej chociaż znikome i paradoksalne poczucie ciepła.
  -  Wiedziałem, że będziesz chciała wiedzieć. A mówiąc wprost to jestem bardzo, ale to bardzo znudzonym śmierciożercą bez celu w życiu.
  -  Innym słowy jesteś beznadziejny  -  prychnęła Hermiona.
          Chłopaka jednak nie zbiło to z tropu. Im dziewczyna będzie się bardziej rzucać tym będzie więcej zabawy, a wszystko to dopiero przed nimi. Najlepsze będą pierwsze miesiące. Dla Artura będzie to istna melodia, kiedy Draco dowie się o zniknięciu Hermiony.
          Hermiona przyglądała się chłopakowi z uwagą. Nie mogła niczego przegapić. Obserwowała każdy jego ruch. Teraz wszystko mogło zaważyć na jej bezpieczeństwu.
  -  Więc to wszytko przez to, że się nudze Hermionko, Mionko, czy jak cię tam ten Malfoy nazywa.
          Spojrzała na niego pytająco. Dlaczego w takiej sytuacji wspomina o Draconie i co ona ma z tym wspólnego? Artur chyba oszalał. To jeszcze bardziej wzbudziło w niej strach.
  -  A więc to o niego chodzi tak?
          Śmierciożerca uśmiechnął się szyderczo. Dziewczyna chciała zadawać mu pytania, a on chętnie chciał na nie odpowiadać. Nic nie ma do stracenia. Może jedynie zyskać. Chociaż lepiej być już nie mogło.
  -  Cała zabawa zacznie się za jakieś kilka minut  -  odrzekł.
  -  Zabawa?  Brzmisz jak jakiś psychopata.
          Zaśmiał się ponownie. To była melodia dla jego uszu. On chciał taki być. Chciał wzbudzać w niej grozę, chciał by się go bała. Na to wszystko pracował latami. Lecz Czarny Pan później odszedł, a, on przeżył. Mimo, że przez pewien czas nie miał celu, teraz go odnalazł. Przez ten rok zajmował się jedynie uwodzeniem mugolskich dziewczyn. To była dla niego zabawa. Wcześniej nie potrafił sobie wyobrazić nawet, jak bardzo mugole potrafią być naiwne. Ale chyba nie tylko oni. Hermiona tak łatwo dała się mu zwieść. To było dziecinnie proste.
          Miał jeszcze trochę czasu, więc postanowił prawie wszystko jej wytłumaczyć.
          Nie lubi Malfoya. A wtedy, gdy blondy go pobił, bardzo się zdenerwował. Artur nie lubi jak ktoś wygrywa. Od tamtej pory planował zemstę. To przypadkowe pobicie Malfoya to tylko początek. Nie chciał go wtedy zabijać. To był tylko element gry. Owszem planuje go zabić, Dracona. Ale wcześniej trochę się zabawi. Najpierw pozbawi go wszystkiego co posiada zaczynając od ukochanej. Później dopiero, kiedy nie będzie w posiadaniu czegokolwiek, zabije do.
  -  Wtedy mogę okazać mu łaskę.
          Dla dziewczyny nie brzmiało to dobrze. Dawno nie była tak przerażona. Myślała, że po Wielkiej Bitwie zazna spokojnego życia u boku Rona. Ale wszystko się skomplikowało. Nic nie było takie, jakie miało być.
  -  Zabiję go. I tylko jego.
          Czuła, że do tego zmierzał. To było oczywiste, chociaż na początku nie chciała tego powiedzieć na głos. Nie zniosłaby tego, gdyby coś stało się Draconowi. Teraz, kiedy pokochała go całym serce, ma go stracić?
  -  Nie zamierzasz mnie zabijać?
          Za wszelką cenę chciała odwrócić jego uwagę. Wplątywała go w rozmowę. Bała się co może zrobić, kiedy oboje zamilkną.
  -  O nie moja droga! Zamierzam  -  zaśmiał się szyderczo.  -  Ale jeszcze nie przyszła pora na ciebie,
          To było przerażające. Hermiona usłyszała od niego wiele złych rzeczy. To jak przemienił się w Rona by ją uwieść, tylko po to aby Hermiona odeszła od ukochanego Dracona z poczucia winy. To wszystko było częścią planu. W Tomasa zmienił się na wszelki wypadek jakby tamtego dnia Hermiona przyszła do Dziurawego Kotła z kimś jeszcze. By nie rozpoznano w nim Artura Morgensterna.
          Lecz wszystko poszło lepiej niż według planu.
  -  Przyszłaś sama. Byłaś taka bezbronna i naiwna.
          Artur nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Natomiast Hermionie w oczach pojawiły się łzy. Była taka głupia i naiwna. Teraz przez to już nigdy nie zobaczy rodziców, Ginny, Harry'ego Dracona. Jak mogła tak postąpić? Sama nie rozumiała. Teraz nie wiedziała czego tak naprawdę chce.
  -  Byłam tak głupia  -  wyszeptała.
          Śmierciożerca jednak nie usłyszał jej słów. Nagle jakby stracił ochotę na rozmowę. Ruszył w stronę drzwi. Widocznie miał inne straszne rzeczy do roboty.
  -  A zapomniałbym.
          Podszedł do niej, nożem przeciął więzy u rąk i nóg. Dziewczyna nie rozumiała tego. Po co ją wiązał a teraz rozwiązuje?
  -  I tak stąd nie wyjdziesz, magiczna bariera. Miłego dnia.
          Hermiona rozejrzała się dookoła po raz kolejny. Pokój miał duże łóżko, szafę, toaletkę, stół, krzesła, no i dwoje drzwi. Przez jedne wyszedł Artur, a drugie?
  -  Oby to łazienka!
          Dziewczyna zerwała się z podłogi. Podeszła do drzwi i lekko je uchyliła. Łazienka.
  -  To dziwne,
          Jak na porywacza to sprawił jej nawet niezłe warunki. Ale czy uda jej się stąd wyjść, tego nie wiedziała. Wiedziała natomiast, że będzie próbować. Co innego jej pozostało.
  -  Gdyby to miało znaczenie!
          Wróciła do pokoju. Usiadła na łóżku i ukryła twarz w dłoniach.
  -  Co ja mam teraz zrobić?  -  Płakała. Nie mogła powstrzymać się od tego ani chwili dłużej.  -  Mój kochany Draco, wiem, że mnie odnajdziesz. Już raz ocaliłeś mnie przed tym psychopatą, zrobisz to znowu.
          Było to jedynie marzenie, które miało małą szansę się spełnić.


*     *     *


          Malfoyowi udało się odnaleźć Ginny i Harry'ego. Sprowadził ich do domu. Myślał, że może teraz Hermiona będzie w lepszym humorze. Może w końcu zechce z nim porozmawiać. Ostatnie ich spotkanie nie było zbyt przyjemne. Ale dzisiaj był już wtorek, a rozstali się w kłótni z tydzień temu, w czwartek. Może powinien kupić jej jakiś kwiatek, lub zrobić kolacje?
  -  Ciekawe czy dzisiaj pracuje  -  powiedział. Był tak zamyślony, że prawie wpadłby na czerwoną budkę telefoniczną, która stała na rogu ulicy.
          Bez sensu byłoby chodzić po ulicach miasta w poszukiwaniu za szansą lub pomysłem. Draco może jedynie działać. Spontaniczne działania najbardziej mu odpowiadały. Również zdecydowanie lepiej wypadały. Oczywiście nie miał nic przeciwko planowaniu. Długo planował między innymi pierwszą jego randkę z Hermioną. Przez te wydarzenia związane z Ronem ten czas zdawał się być bardzo odległy.
          Nie wiedział co ze sobą zrobić, po co więc ma czekać do wieczora, od razu pójdzie zobaczyć czy Miona pracuje dzisiaj. Jeśli tak, to po prostu poczeka na nią w mieszkaniu. Zrobi jej niespodziankę, będzie zachwycona.
  -  Kogo ja oszukuję.
          Bez dłuższego zwlekania teleportował się na ulicę, przy której była przychodnia dentystyczna jej rodziców. Pamięta, jak Hermiona opowiadała mu o tym, co to jest dentysta. Nie potrafił pojąć jak mugole mogą wykonywać tak dziwną pracę.
          Podszedł do drzwi, ale budynek wyglądał dzisiaj na zamknięty.
  -  To dziwne, jest środek tygodnia  -  powiedział do siebie.
  -  Nie słyszałeś kochaneczku?
          Draco gwałtownie obrócił się w stronę starszej pani, która koło niego stanęła. Pojawiła się nagle, znikąd. Trochę go to przeraziło, ale kobieta najwyraźniej nie była czarodziejką, więc nie miał się czego obawiać
  -  Ale o czym?  -  to go bardzo zaciekawiło.
          O czym tak zaskakującym nie słyszał? Czy starsza pani należała do tych samych, co jego sąsiad pan McCalister? Starszych ludzi, którzy jedyną radość z życia czerpię poprzez plotkowanie, podsłuchiwanie i wyśmiewanie się ze wszystkiego co ich nie dotyczy?
  -  O tym, że jest zamknięte od wczoraj  -  powiedziała naglę kobieta.
  -  Ale dlaczego?
          To było dziwne, z tego co pamiętał, rodzice Mionki byli bardzo pracowici, rzadko, a nawet nigdy nie zdarzyło się, by oboje nie przyszli do pracy.
  -  Chodzi o ich córkę  -  powiedziała starsza pani.
          To uderzyło go jak grom z jasnego nieba, prosto w serce, brzuch, każdą inną cześć ciała też. Nie mógł ustać na nogach. W głowie mu się zakręciło, zebrało mu się na wymioty. Po prostu nie czuł się tak źle jeszcze nigdy. Słowa nie mogły przejść mu przez gardło. Widać starsza pani też była tym faktem zasmucona.
  -  Moja przyjaciółka Betty była tu wczoraj i opowiedziała, że rodzice dopiero wczoraj dowiedzieli się o zniknięciu dziewczyny.
          Zalała go jeszcze większa fala bólu i rozpaczy. Czy ta kobieta mówi prawdę? Jego ukochana zniknęła. Nikt go o tym nie powiadomił, bo nikt o tym jeszcze nie wiedział. Nie mógł wydusić z siebie nic co by przypominało słowa. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczuł się w ten sposób. Ostatnio czuł się tak, kiedy jego mama zmarła. Wtedy nie istniała granica bólu, a rozpacz płonęła żywym płomieniem. Tylko Hogwart podczas bitwy płonął bardziej niż jego serce w tamtym okresie. Teraz te wszystkie uczucia zaczęły wracać. Czy możliwe było to, że jego miłość do Hermiony była tak silna i mocna?
  -  Ale jak to zniknięciu?
          Tylko to udało mu się wyjąkać. Miał do niej tyle pytań, ale równocześnie nie potrafił głośno wypowiedzieć żadnego z nich.
  -  Policja mówi, że dziewczyna po prostu uciekła i wróci. Lecz rodzice sądzą inaczej. Powiedzieli, że to złote dziecko. Tak tak kochaniutki   -   pokiwała głową.  -  Złote dziecko. Nigdy by nie uciekła. Sugerują uprowadzenie.
          Ale jak to?  -  jego spojrzenie mówiło samo za siebie.
          Czy to był jakiś koszmar? Jakiś żart? Jeśli tak, to o mało co nie zszedł na zawał. Jego Mionka uprowadzona? To nie może być prawda!
  -  Tak tak, uprowadzona. Przykro mówić kochaniutki  -  kobieta zamilkła. Spojrzała na młodzieńca. Była zdziwiona, że tak bardzo się tym przejął. Nie potrafiła jednak nic więcej powiedzieć. Nie wiedziała, czy ma go pocieszyć, czy odejść. Wybrała lepszą dla siebie opcje.
          Odeszła od chłopaka pozostawiając go sam na sam z jego myślami.
          Co on miał teraz zrobić?! Może Hermiona jest jednak w mieszkaniu cała i zdrowa! Gdziekolwiek?
          Nie chciał czekać ani chwili dłużej, błyskawicznie dzięki teleportacji znalazł się przy swojej kamienicy. Wbiegł po schodach tak szybko jak było to możliwe. Przeszukał swoje mieszkanie od góry do dołu w nadziei, że uda mu się znaleźć cokolwiek. Jednak bezskutecznie. Później przypomniał sobie o zapasowych kluczykach do jej mieszkania. Tam może się czegoś dowie. Hermiona nie mogła zniknąć. Na pewno sobie tylko wyjechała na krótką wycieczkę, wyprawę, ale wróci. Do niego. To było trochę egoistyczne podejście, ale uważał, że jej miejsce jest przy nim.
          Niestety dziewczyna musiała zabrać z jego mieszkania kluczyki, bo nigdzie ich nie było.
  -  Co ja robię?  -  skarcił sam siebie.
          Podszedł do jej drzwi, tak szybko jak to było to możliwe. Jego pokój przypominał teraz śmietnisko. Nic nie było na swoim miejscu, wszystko było wszędzie. Rzeczy, których wcześniej nawet nie zauważał leżały w miejscach, gdzie niczego wcześniej nawet nie było. W tym bałaganie nie odnalazłby teraz nawet podłogi.
  -  Alohomora  -  powiedział pośpiesznie.
          Zamek się otworzył, wszedł do środka. Tu również było tu jak po huraganie. Wszystkie rzeczy rozwalone. Jakieś kupki z ubrań leżały na podłodze, pewnie prowizorycznie ułożone. Rodzice Hermiony musieli przyjść tu wcześniej z policją.
          Nic podejrzanego nie znalazł. Jednocześnie paradoksalnie znalazł wszystko. To było jednak niepokojące. Wszystkie jej rzeczy były, plecak, nawet magiczna torebka. Bez niej na dłuższą wyprawę by się nie wybrała. Wszystko wskazywało na to, że Hermiona nie wyjechała na długo.
          Wbiegł do łazienki, tu również był bałagan, ktoś najwyraźniej czegoś szukał. Wszystko było, jej szampon, balsam do ciała, cały zestaw do makijażu, nawet szczoteczka do zębów! Nie wyjechała dobrowolnie. Coraz mniej mu się to wszystko podobało, nic mu się w tym nie podobało, był rozczarowany i jednocześnie przerażony. Bał się. Naprawdę się o nią bał.
  -  Harry.
          Wybiegł z mieszkania.
          To była jego nadzieja, może oni coś wiedzą? Chcą mu zrobić jakiś żart. Musi się o tym przekonać. Ledwo znalazł się na ulicy przy swojej kamienicy teleportował się pod mieszkanie narzeczonych.
  -  Tylko które to było?!
          Był cały nerwowy, miał wrażenie, że to wszystko  mu się tylko śni. Przecież to nie może być prawda. Ona nie mogła zniknąć. Te słowa nawet nie pasowały mu do siebie. ,,Hermiona" i  ,,zniknąć". To brzmiało niedorzecznie. Jego mózg był już tak przemęczony, że nie dopuszczał już takich rzeczy do świadomości. Jeśli to wszystko nie okaże się żartem, to chyba wyląduje na oddziale psychiatrycznym. Nie poradzi sobie z taką wiadomością, z taką sytuacją. Nie miał już przecież nikogo. Miał tylko Hermione.
          Kiedy tylko znalazł się w odpowiednim miejscu zaczął walić pięścią w drzwi.
          Nie musiał długo czekać, żeby ktoś mu otworzył. Harry nie był najwyraźniej zachwycony tą wizytą.
  -  Malfoy czego chcesz  -  burknął chłopak.
          Jednak gdy zobaczył twarz chłopaka od razu zmienił ton głosu.
  -  Co się stało?
          Nie potrafi tego powiedzieć. To trudne. To zbyt trudne.
          Był blady jak ściana. Po czole spływały mu krople potu, na twarzy porobiły się zmarszczki, wyglądał na bardzo wycieńczonego.
  -  Hermiona zaginęła  - odpowiedział w końcu blond chłopak.  -  Nie pytaj się mnie jak, kiedy, gdzie.  -  Harry!  -  krzyknął, był już na skraju załamania.  -  Ona zniknęła!
  -  Malfoy.
          Chłopak z blizną nie wiedział co odpowiedzieć, był w szoku tak samo jak Ginny, która stała niedaleko ukochanego i wszystko słyszała. Żadne z nich nie spodziewało się takiego zwrotu akcji. Nie dość, że mają problemy z Ronem, to teraz co gorsza Hermiona zniknęła. Ale dlaczego? I czy wróci? Czy zniknęła z własnej woli, czy może rzeczywiście ktoś ją uprowadził?
  -  Co robić!?
          Harry dawno nie widział Malfoya tak przerażonego, smutnego, a wręcz zrozpaczonego. Teraz żałował, że wcześniej nie wierzył w szczerość jego uczuć do przyjaciółki. Teraz jednak widzi, że są one czyste jak łza.
  -  Nie wiem.
          Draco stracił wszelką nadzieję. Chciał zrobić wszystko tylko po to by znowu zobaczyć Hermione, jednocześnie nie miał już na nic siły. Wiele nerwów i siły kosztowało go to wszystko.
          Jeszcze niedawno nawet nie przeszłoby mu przez myśl, że tak zakocha się w dziewczynie pochodzenia mugolskiego. Niedawno wołał do niej szlamo. To wszystko jednak się zmieniło. Teraz ta ,,szlama" była najważniejszą osobą w jego życiu. Nie potrafi bez niej żyć. Dopiero teraz to zrozumiał.
          Gdyby tylko zatrzymał ją wtedy przy sobie, gdy wychodziła z jego mieszkania. Oboje wyruszyliby rano po Ginny i Harry'ego. Teraz oboje byliby w mieszkaniu pijąc herbatę, może trochę się kłócąc jak zawsze, ale finalnie zasypiając kilka centymetrów od siebie. Teraz jednak nie wiadomo jak wiele kilometrów stąd jest Hermiona. A to wszystko przez niego!
  -  Idziemy do Ministerstwa  -  oznajmiła nagle Ginny.
          Jako jedyna z nich postanowiła myśleć racjonalnie. Chłopcy stali w bezruchu. Każdy o czymś myślał, ale nikt nic nie mówił. Jedynie ona teraz mogła coś na to poradzić.
  -  I to jak najszybciej.




_____________________________
Zachęcam do komentowania, 
ponieważ to motywuje mnie do pracy!
Kolejny rozdział powinien pojawić się za około tydzień.
Pozdrawiam! <3

6 komentarzy:

  1. O rany, ale to jest świetne!
    Nie sądziłam, że jakieś Dramione mnie kiedyś tak wciągnie od pierwszego przeczytanego rozdziału.
    Uwielbiam takie wątki z porwaniami i w ogóle, jestem niesamowicie ciekawa, co Artur (haha, najpierw myślałam, że Weasley:')) miał na myśli mówiąc, że się "zabawią".
    Hermiona jest na razie dosyć dzielna, ale zachowuje się też bardzo ludzko, no bo to chyba oczywiste, że większość osób na jej miejscu by płakała i się cholernie bała.
    Mam nadzieję, że Draco i Ginny szybko wpadną na jej trop.. No, a jednak osiedlowe plotkary się na coś przydają!
    Cudownie piszesz, niesamowicie, nie pozwalasz się nudzić:)
    Pozdrawiam serdecznie i nie mogę się doczekać tego "za tydzień"! ;)
    itisnotourloveaiff.blogspot.com
    devilorangells.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci! Naprawdę cieszę się że Ci się podoba :**
      Twój komentarz sprawił mi wiele radości :)

      Usuń
  2. Super ! Jesteś po prostu świetna . Czytałam dużo blogów O Dramione ale ten jest zdecydowanie najlepszy ☺ Warto będzie czekać na to cudo które tworzysz 💛

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki naprawdę! :D cieszę, że Ci się podoba ;** to dla mnie wiele znaczy

      Usuń
  3. Nic porywającego, ale jestem wybredna jeśli chodzi o blogi. Trochę podszlifuj styl i będzie dobrze. Poza tym, znajdź betę. Twoje przecinki, jeśli już istnieją, są w dobrych miejscach, ale często ich brakuje. Poza tym, znalazłam kilka innych błędów np. "Nie pytaj się mnie" - bez tego 'się'! Mogłabyś też zamienić minusy na pauzy lub półpauzy w dialogach. A, tak. Gubisz końcówki wyrazów i ogonki.
    Teraz o samej fabule rozdziału. Odnoszę wrażenie, że nieco dramatyzujesz. Rozumiem, rozpacz Draco itd., ale nie rób z tego takiego melodramatu! Faceci z reguły są nieporadni, dlatego dobrze, że wprowadziłaś tu postać Ginny.
    Nie będę pisać jakiegoś eseju w komentarzu, więc na tym zakończę. Potraktuj to jak konstruktywną krytykę i kilka uwag, które pomogą ci w pisaniu.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, dzięki takim komentarzom jestem coraz lepsza, więc dziękuję Ci za to :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz!