sobota, 14 listopada 2015

24. Nadzieja

Wiem, że zaszły duże zmiany na blogu, ale wszystko robię z myślą o Was by lepiej się czytało i było bardziej przejrzyście :)
Podkład: Hello [KLIK]


         Z każdym kolejnym dniem chłopak pogrążał się w jeszcze większej rozpaczy. To wszystko było złym snem, z którego nie potrafił się wybudzić. Jego Hermiona zaginęła, a on nic nie mógł na to poradzić. Wszystko straciło nagle sens. Nic się nie liczyło, oprócz tego, że musi ją odnaleźć.
         W jego sercu zagościł niepokój, nie mógł się go pozbyć. Nie chciał się go pozbywać. To on sprawiał, że każdego dnia Draco na nowo zyskiwał siły by szukać dziewczyny. Jego emocje były tak bardzo zróżnicowane, Czy ból, czy strach, czy złość -  to wszystko spowodowane jej zniknięciem. Do tego miał wrażenie jakby co dzień stawał na skraju wielkiej przepaści. Dostawał przy tym dwie możliwości do wyboru. Mógł skoczyć w dół, nie przejmując się niczym więcej. Zakończyć cierpienie spadając w dół. Wybrać tą jedną drogę, której koniec był oczywisty. Mógł też odejść od skraju przepaści. W ten sposób wybrać życie takie jakie mu zostało. Pełne bólu, samotności i niepokoju. Jednak każdego dnia decydował się na odejście od tej granicy, wybierał życie. Nie był pewny czy postępuje słusznie, teraz wszystko było dla niego bez sensu.
         Jego serce było w strzępach. Tylko jedna osoba potrafiłaby zebrać wszystkie kawałki razem. Jednak tej osoby nie było w pobliżu. Odeszła. Znikła.
         Mugolska policja nic nie potrafiła zdziałać. Nie zdziwiło go to. To z pewnością jest sprawa dla czarodziei. Jego ukochana na pewno dałaby rade sobie z jakimś mugolem, była świetną czarownicą. Najlepszą.
         Minęło kilka kolejnych dni. Draco jak zawsze o tej porze tułał się bez celu po swoim mieszkaniu. Zostało ono przeszukane przez pracowników Ministerstwa tak samo jak mieszkanie jego dziewczyny. Oczywiście niczego nie znaleziono, żadnych śladów.
         Jednak, gdy przechodził koło półki z książkami, coś zwróciło jego uwagę. Jego książki z zaklęciami i eliksirami zawsze były poukładane według zastosowań. Lecz teraz jedna z nich była na nieodpowiednim miejscu. Dlaczego? Draco na pewno jej nie używał w ostatnim czasie.
         Wyciągnął ją, a wtedy na ziemię wylądował pozaginany kawałek pergaminu.
  -  A to co znowu?

Hermiono
Wybacz mi, że tak się stało. Chciałem Cię zobaczyć, ale nie mógłbym Cie nawet pocałować, bo tak trudno byłoby mi wyjechać. Wybacz mi też ten napój. Wiem, że mieliśmy zaledwie godzinę, ale tak cudownie znowu było Cię ujrzeć. Musiałem Cie odprowadzić to tego motelu. Wiem, że to właśnie w nim się zatrzymaliście. Nadal nie rozumiem co Ty czujesz do tego Malfoya, ale jeżeli on leczy rany które pozostawiłem na Twoim sercu to jestem wdzięczny. 


          Zamurowało go. Co to miało być? List? Do Hermiony? Musiała tu go schować, ale dlaczego? Nie mogła go po prostu wyrzucić?  Tyle tu zbędnych informacji, o co chodzi? Wolałby nie czytać tego, wolałby się nigdy o tym nie dowiedzieć. Ktoś wie o ich związku. Ten ktoś wie nawet, że Hermiona coś do niego czuje. To wszystko było niemożliwe, nie mógł tego pojąć. Jednak kolejne wątpliwości się rozwiały. Zawsze zastanawiał się, czy Hermiona rzeczywiście go kocha. Ale jak już ktoś inny pisze o uczuciach Hermiony, to może jest to prawda.

Nienawidzę za to samego siebie. Musiałaś po tym eliksirze tak cudownie usnąć, bym mógł znowu odejść. Wybacz. Jeżeli się trapisz tym co się wydarzyło tej nocy, to niczym się nie martw. Nie mógłbym Cię tknąć. Różne rzeczy mogły Ci się przyśnić tej nocy, ale to skutki eliksiru. Chociaż jestem bardzo ciekawy co Ci się śniło. Może będzie nam dane kiedyś się jeszcze spotkać. Jeśli mnie nie znienawidzisz, to czy opowiesz mi o tym? Wybacz jednak, że posłużyłem się tym. Niektórzy ludzie używają tego, by kontrolować swoje sny. To jest ten plus. Eliksir jest całkowicie bezpieczny więc się nie martw. Nie chciałem Ci wymazywać wspomnień. Chciałem, żebyś wiedziała, że jestem cały i zdrowy. Nie musicie mnie szukać. To jest niebezpieczne. Ale póki wykonuje ich rozkazy jestem bezpieczny. Wiec Mionka proszę Cie, tak samo jak wczoraj, wracaj do domu. Pamiętasz coś z naszego spotkania? Mam nadzieje, że tak. Mam nadzieje, że niebawem Cię zobaczę...

                  Jego uwagę przykuło ostatnie zdanie.

...Jeśli również chcesz się spotkać to odnajdź w Londynie Tomasa Jamie'ego. On by nam pomógł się spotkać. Ale nie chcę Cię do niczego zmuszać.
Ron

  -  Ron? Ron Weasley?
         To wszystko wydawało się takie podejrzane. Hermiona wspominała, że się z nim widziała. To dlatego zrezygnowali wtedy z poszukiwań.
  -  Ale kto to jest ten Tomas do cholery?!
          Zastanawiał się nad jeszcze jedną rzeczą. Czy Hermiona była na tyle głupia i szalona by pójść na spotkanie z tym mężczyzną. Zawsze była jedną z najinteligentniejszych dziewczyn jakie znał. Mimo tego, że w czasie szkoły nie chciał się do tego przyznać, to tak było. Jego dziewczyna okazała się jednak ślepa i zbyt naiwna, bo zaufała rudzielcowi. Czy rzeczywiście jej zniknięcie było powiązane z osobą wspomnianą w liście. Tego nie był pewny. Ale wszystko na to wskazywało. Od czasu jej zniknięcia było to najlepsze z odkryć, najlepszy ślad jaki udało mu się znaleźć. To może być jego szansa na odnalezienie dziewczyny. 
         Musiał wziąć pod uwagę to, że skoro ten tajemniczy Tomas zna Rona Weasleya, to jest czarodziejem. Wątpił, że to może być mugol. Nie brał już tego pod uwagę. A skoro to czarodziej, to jest szansa na jego odnalezienie. Ministerstwo ma spis czarodziei, na pewno udałoby się odnaleźć Tomasa Jamie'ego. Jego ojciec długo pracował w Ministerstwie, zna niektóre jego tajemnice. Ale takie podstawowe informacje o departamentach, powinien znać każdy czarodziej.
         Jednak Draco chciał załatwić tą sprawę w tajemnicy. Do tego będzie mu potrzebna osoba z wewnątrz. A jedyną osobą, którą zna i byłaby w stanie pomóc to Harry Potter.
  -  Świetnie. Święty Potter. Co on pomyśli jak znowu poproszę go o pomoc.
         To bardzo go poirytowało. Nie był w takim stanie już dawno. Gdyby Hermiona nie była tak rozkojarzona przez rudzielca, to pewnie nigdy nie odważyłaby się na tak idiotycznie niebezpieczny krok. W tym momencie poczuł w sercu jeszcze coś innego, nie strach, czy rozpacz, ale złość. Był wręcz wściekły na siebie, z powodu tego, że ją zostawił. Wyjechał mimo, że widział, że coś jest z nią nie tak. Do tego jeszcze nie chciała mu powiedzieć co się dzieje. Już nic nie musiała jednak mówić. Teraz już znał powód jej dziwnego zachowania.
         To wina rudzielca, ich spotkania, tego listu. Jednak nie znał powodu dla których dziewczyna chciałaby się z nim spotkać po raz kolejny. Przecież złamał jej serce. Zostawił.
         Hermiona teraz już kochała Dracona. Tak myślał.
         Był pewny jedynie co on czuje do niej. Nigdy wcześniej nie czuł czegoś podobnego. Jego uczucia do niej pulsowały w całym jego ciele. Ona niesamowicie na niego działała. Swoim charakterem wpływała na to, że był teraz  lepszym człowiekiem. Do tego tak bardzo działała na niego w fizyczny sposób. To była prawdziwa, szczera miłość z jego strony. Zawsze gdy tylko była przy nim czuł się inaczej, w dobrym pozytywnym tego znaczeniu, Czuł się jakby mógł wszystko.Uwierzył przecież, że da radę odnaleźć Ronalda, pomóc Hermionie, zakopać topór wojenny z Harrym i wiele więcej. Przy niej mógł tak wiele. Teraz jednak niewiele mu pozostało. 
         Miał nowy cel w życiu, nie może zawieść. Musi zrobić wszystko, by znów ujrzeć ukochaną.
     Nie mógł dłużej zwlekać. Ubrał się tak szybko jak potrafił. Mimo, że  w mieszkaniu nadal było jak po przejściu tornada. Nie miał do niczego głowy, nawet by chociaż trochę uporządkować swoje rzeczy. To nie było najważniejsze. Teraz nie przeszkadzało mu brak porządku. Wcześniej dostałby szału, ale w tym momencie skupiał się wyłącznie na dziewczynie.
         Tak było już od tygodnia, nawet więcej. Jego ubrania, kiedyś poukładane idealnie według sprawdzonego systemu, leżały teraz pogięte, pozwijane w kulki i porzucone w różnych kątach mieszkania. Buteleczki na eliksiry były porozrzucane wszędzie, większość puste. Nie miał teraz chęci ani czasu by je przygotowywać. Kiedyś to uwielbiał, uwielbiał eksperymentować z różnymi eliksirami wynalezionymi w starych księgach. Kiedyś nawet przez przypadek udało mu się znaleźć eliksir "na kaca". Był bardzo przydatny, w to nie wątpił. Teraz jednak nie skupiał się na takich rzeczach. 
         Nie minęło kilkanaście minut a chłopak stał już przed drzwiami przyszłego państwa Potter. Nie zwrócił nawet uwagi na to kiedy się tu znalazł i w jakim czasie. Pochłonęły go myśli.
  -  Zniżam się do poziomu rudzielca  -  bąknął do siebie.
         Zastukał w drzwi. Minęło parę chwil zanim rudowłosa ukochana Pottera mu otworzyła.
  -  Gdzie on jest?  -  powiedział.
         Jego ton nie był najuprzejmiejszy, ale teraz nie było stać go na nic lepszego. Według siebie i tak uważał, że zachował się nadzwyczaj spokojnie jak na taką sytuację.
  -  A ty tu czego Malfoy?
         Draco nie spodziewał się miłego powitania. Ale przynajmniej spodziewał się, że zastanie gospodarza w domu.
         To była zbyt ważna sprawa by z nią zwlekać. Chodzi przecież o ich przyjaciółkę. Chłopakowi udało się coś odkryć, a oni mają prawo wiedzieć. Oni mają obowiązek mu pomóc. 
  -  Jest sprawa  -  powiedział już  z większym spokojem.
  -  To chyba może poczekać, wróć wieczorem  -  odpowiedziała.
         Zamknęła drzwi przed jego nosem. Tego to na pewno się nie spodziewał. Jak Ginny mogła go zignorować. Nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że popełnia błąd, Ale blond chłopak nie dał za wygraną. Zapukał po raz kolejny.
  -  To ważne.
         Drzwi od mieszkania były stare, jak cały budynek. Dlatego też dźwięk głośno rozchodził się echem po korytarzu. Dziewczyna przecież by nie chciała włączyć w tą sprawę sąsiadów, więc jak najszybciej powinna mu otworzyć. Tak w końcu zrobiła.
         W jej oczach pojawił się błysk. Draco nie potrafił tego zrozumieć, nie wiedział, co teraz Ginny czuła. On czuł jedynie chłód, rozpacz, a nawet złość. Nią kierowały inne emocje. 
         Nadzieja. 
  -  Hermiona?  Znalazłeś coś?
         Pokiwał tylko głową. Nie wiedział skąd i dlaczego ale poczuł ciepło w sercu, po raz pierwszy od dłuższego czasu. Rudowłosa dziewczyna podziałała na niego pozytywną emocją. Kiedy on przyszedł tutaj pogrążony w chłodnych emocjach, nie sądził, że jej ciepło może ukoić jego ból. Chociaż na chwilę. Poczuł to samo co ona. Nadzieję.
         Pojawiła się znikąd. Tak mała ale jest. Zmienił nastawienie do tego listu. Co innego mu zostało jak tylko mieć nadzieję i działać. Wykorzysta tą okazję tak szybko jak będzie mógł.
         Wszedł do środka. Był już tu wcześniej, ale nie zwrócił wtedy uwagi na wygląd pomieszczenia.
         Ginny pisała coś piórem na skrawku pergaminu, który zaraz przekazała sowie  Helmiemu.
  -  Leć kochany Helmi, szybko.
         Draco domyślił się, że posłała sowę po Harry'ego. Minie jednak trochę czasu zanim dotrze.
         Jeszcze raz przyjrzał się mieszkaniu. Nie było dużo, trochę przypominało budową jego małe mieszkanko. Nie było przedsionka, tylko od razu wchodziło się do przytulnego małego saloniku, w której stała kanapa, stół i kilka krzeseł. Dalej było kilka drzwi, pewnie prowadziły do kuchni, łazienki lub kolejnego pokoju, może sypialni. Były zamknięte, więc nie mógł się dowiedzieć. W salonie górowały odcienie jasnego brązu i turkusu. Zdziwił się, spodziewał się, że nie tylko on ma sentyment do barw swojego domu z Hogwartu, ale widocznie się pomylił.
         Minęło kilkanaście minut. Siedział na kanapie w salonie, a Ginny zniknęła za jednymi z drzwiami. Nie wiedział jak długo to może jeszcze potrwać. Za ile Harry'emu uda się wrócić do mieszkania. Zbyt długie zwlekanie może zaszkodzić Hermionie. Bo jeśli ten Tomas ma cokolwiek wspólnego z jej zniknięciem to nie można już dłużej czekać. Może być niebezpieczny, to może być nawet śmierciożerca. Nie wiadomo nawet czy Ron go zna. Tomas mógł go oszukać, Ronowi mogło się tylko zdawać, że zna chłopaka z listu. Ten Tomas mógł oszukać więcej ludzi.
         Było tyle możliwości, a wszystko co przychodziło do głowy Malfoya było z każdą minutą coraz gorsze. Te scenariusze, które wpadały mu do głowy przypominały sceny z najgorszego horroru. Było to też spowodowane trochę zniszczonym obrazem bezpieczeństwa na świecie. Sam kiedyś pracował dla Śmierciożerców, sam nim był. Wiedział, że jeżeli za zniknięciem Hermiony stoi jeden z nich to może być już nawet za późno na ratunek.
         Jego rozważania przerwała Ginny, która przyszła z powrotem do salonu. Przyniosła chłopakowi jakiś napój. Draco po kolorze próbował doszukać się zastosowania. Ta konsystencja, ten lekki zapach mięty pomieszany z cynamonem i cytryną, to chyba musi być wywar kojący nerwy.
  -  Opowiedz, czego się dowiedziałeś?
         Ginny najwidoczniej nie chciała czekać już dłużej na narzeczonego. Nie dziwiło to Dracona. On by również nie wytrzymał, tu przecież chodzi o Hermione. O jej życie.
         Nie chciał owijać w bawełnę, dziewczyna domaga się faktów. Wyciągnął z kieszeni list i podał jej. Widział jak szybkim ruchem go otwiera, jak z uwagą wpatruje się w każde zdanie zapisane na pergaminie przez Rona.
  -  ,,Nie musicie mnie szukać. To jest niebezpieczne. Ale póki wykonuje ich rozkazy jestem bezpieczny"  -  czytała, nawet nie zauważyła kiedy zaczęła robić to na głos.  -  "Ale nie chcę Cię do niczego zmuszać. Ron"
         Spojrzała na blondyna badawczo. Widać była tak samo zaskoczona jaki i on godzinę temu.
  -  Kto to Tomas?
  -  Nie wiem. To właśnie musimy się w pierwszej kolejności dowiedzieć  -  stwierdził smętnie, po czym dodał  -  Harry musi się dowiedzieć.
         Taki był plan Malfoya. Jedyny właściwy i najlepszy jeśli chodziło o realizację.
         Ginny jak i Draco byli pogrążeni w swoich myślach na tyle, że nie zauważyli nawet kiedy do mieszkanie wszedł Harry. Usłyszał tylko fragment rozmowy, ale na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Może to był wynik na nowo pozyskanej nadziei?
  -  Co ja muszę?
          Chłopak przywitał się z narzeczoną i spojrzał na Dracona. Ani on, ani Ślizgon, nigdy by nie przypuszczał, że po skończeniu Hogwartu będą jeszcze utrzymywać kontakt. To nie było realne, to wszystko za zasługą Hermiony. Bez niej nic z tego by nie wyszło. Harry i Draco mieli tak wiele powodów by się nienawidzić. Mimo, że Draco zawdzięczał Harry'emu życie. Nigdy o tym zawzięcie nie myślał. I to również nie była odpowiednia chwila.
         Zamiast tego blondyn opowiedział im o wszystkim co przyszło mu teraz do głowy. O liście, o jego przypuszczeniach i zamiarach. Pierwszy raz zdarzyło się, że Harry całkowicie się z nim zgadzał.
  -  Spróbuję się czegoś dowiedzieć o Tomasie Jamie, ale Draco...
         Wiedział co Harry chce mu powiedzieć.
  -  Nie rób głupot, dość mamy kłopotów. Zaczekaj chociaż jeden dzień, a potem to i ja ci pomogę.
         Chłopcy postanowili nie zawiadamiać o tym Ministerstwa dopóki nie dowiedzą się czegokolwiek o Tomasie. Bo jeśli ten ktoś pracuje dla urzędu czarodziei to będzie im trudno dowieść jego winy w związku ze zniknięciem Miony
         Harry przyznał się, że nie zna wszystkich nazwisk Śmierciożerców, więc nie był teraz w stanie powiedzieć im, czy potencjalny podejrzany Tomas Jamie nim był. Ale było to mało prawdopodobne, bo dlaczego wyszkolony auror Ron, miałby się z nim zadawać? Nie wspominałby przecież w liście do Hermiony o jakimś zwolenniku Voldemorta, a tym bardziej nie sugerował spotkania z nim. To skłaniało kolejny raz do zastanowienia się. Czy Ronald Weasley zasugerowałby spotkanie z jakimkolwiek niebezpiecznym człowiekiem?
  -  Nie macie pewności, że to ten z listu za tym stoi - Ginny nie chciała uwierzyć w to wszystko.
         Tajemniczy chłopak ukartował spotkanie z Hermioną tylko po to by ją uprowadzić. To wszystko brzmiało tak niedorzecznie. Dlaczego Hermione? Co ona może dla niego znaczyć. Uważała, że to wszystko jest dziwnym zbiegiem okoliczności. List, Tomas Jamie, zniknięcie Hermiony  -  jeden wielki przykry zbieg okoliczności.
  -  Jeden dzień, a później szukam Tomasa sam  -  oświadczył Draco.
         Harry zgodził się na taki układ. Miał nadzieję, że uda mu się coś dowiedzieć bo inaczej Draco z pewnością wplącze się w jakieś kłopoty. A przez to wszyscy mogą mieć kłopoty. Jednak jeden dzień to bardzo mało czasu. To będzie prawie niemożliwe znaleźć jakąś przydatną informacje dotyczącą odpowiedniego mężczyzny. W liście było zbyt mało informacji. Znalezienie czegokolwiek graniczyło z cudem.


*     *     *


         Minęło kilka godzin. Draco siedział w Dziurawym Kotle i rozmyślał o Hemionie. Pił już trzecią Ognistą Whisky Ogdena. Nie miał co robić, czekał na jakąkolwiek wiadomość od Harry'ego. On jednak nadal był w Ministerstwie. Nie wiedział tylko czy to dobrze, czy źle.
         Nie minęło kilka minut a napój już mu się skończył.
  -  Muszę z tym skończyć  -  powiedział do siebie.  -  Ale po ostatnim.
         Podszedł do baru w nadziei, że dostanie kolejną Whisky. Jednak jego uwagę przyciągnął blond chłopak. Był dość młody. Kłócił się ze starym mężczyzną, który kilkanaście minut temu sprzedał mu Whisky. Powinien być za ladą, a jednak stał tam i najwyraźniej był zdenerwowany.
  -  Bert! Gdzie on jest?!
         Malfoyowi zdawało się, że jeszcze chwila a mężczyzna pobije chłopaka. Był naprawdę wściekły. Z jego uszu aż buchał dym poirytowania. Był czerwony na twarzy, a wszystkie fałdy na brzuchu trzęsły się jak galareta, przy każdym jego gwałtownym ruchu. Tak wymachiwał rękami, że starsza kobieta siedząca najbliżej aż się uchyliła przez jednym z ciosów.
  -  Gdzie on jest?! Znowu nie przyszedł! Zostajesz za niego!
  -  Ale to nie moja wina!
         Chłopak był równie zły co jego rozmówca. Dracona zaciekawiło o czym tak dyskutują. Nie miał co robić. Na dodatek każda sytuacja odwracająca jego uwagę od Hermiony była dla niego zbawieniem. Nie słyszał całej kłótni, mimo to wciągnął się w całą tą sytuacje. Kto nie przyszedł? I gdzie?
  -  Nie będę pracować za Jamie'ego, trzeba było zatrudnić kogoś innego!
  -  Nie pyskuj smarkaczu!
         Dracon nie czekał ani chwili dłużej, w kilka sekund znalazł się obok mężczyzn. Miał nadzieję, że się nie przesłyszał. Bo jeśli nie, to ten chłopak właśnie wypowiedział nazwisko, które widniało na liście do Hermiony
  -  Jaki Jamie? Znacie Tomasa Jamie'ego?  -  nie mógł się powstrzymać.
         Natomiast Bert znalazł w tym czasie okazje do ucieczki. Kiedy tylko Draco podszedł i zaczął się wypytywać błyskawicznie zdjął fartuch, rzucił go za ladę i wybiegł.
  -  Coś taki ciekawski -  warknął barman.
  -  Musze wiedzieć, jak się nazywa ten Jamie o którym rozmawialiście. Tomas Jamie?
         Blondyn myślał, że zaraz eksploduje jeśli się nie dowie. Jednak mężczyzna nie przejął się nim. Mruczał do siebie tylko pod nosem różne przekleństwa i ruszył w stronę lady. Odwrócił się jednak na chwile.
  -  Przez ciebie mój kelner uciekł -  powiedział ze złością.
  -  Ja popracuje za niego!
         To wyszło samo z siebie. Nawet się chwilę nie zastanawiał. To może być jedyna okazja by czegokolwiek się dowiedzieć. Ale jeśli się ktokolwiek z jego znajomych o tym dowie to chyba go zabije, a w pierwszej kolejności tego barmana.
  -  Nie ma mowy   -  powiedział mężczyzna.  -  Nie masz doświadczenia.
         Mimo tego stał i wpatrywał się w Malfoya. Chyba nie miał innego wyboru.
         Draco miał nadzieję, że się zgodzi. Jak mu się uda go przekonać, to będzie kolejna dobra nowina tego dnia.
  -  Popracuję za darmo  -  powiedział blondyn.
  -  Mów dalej  -  udawał zaciekawienie barman. Wiedział, że nie ma innego wyjścia, ale może chłopak będzie rzeczywiście tak naiwny, że zgodzi się pracować dzisiaj za darmo, a jutro kogoś znajdzie.
  -  Jeśli powie mi pan wszystko co wie o tym Jamie.
         Sprzedawca uważał go jednak za głupca, ale to już nie była jego sprawa. Niech młody blondyn robi co chce. Dla niego to okazja. Będzie miał na ten wieczór pracownika całkowicie za darmo. W papierach najwyżej wpisze go jako praktykanta. To był dobry układ.
  -  Dobra, kończysz zmianę o dziesiątej. Wtedy przyjdź do mnie. Opowiem ci wszystko.
         Draco był zadowolony z siebie. Pierwszy raz przyjście do baru by się upić skończyło się dobrze. Mała jest szansa, że to chodzi o tego samego Tomasa Jamie, który był w liście.
         To byłoby za proste. W sumie gdzie znaleźć czarodzieja najprościej? W Dziurawym Kotle. Ale jednak to nie jest jakaś gra, to chodzi o życie Hermiony. Czy jest szansa na to że to ten sam Jamie, czy nie  -  popracuje tu dzisiaj. Jeśli była szansa na to, że dowie się czegokolwiek było warto. Na dodatek ma zajęcie na wieczór.
  -  Same plusy  -  powiedział do siebie, chociaż sam w to nie wierzył.




________________________________
Dziękuję mojej Becie  -  Księżniczce Dramione
________________________________
Czytelniku!
Kolejny rozdział pojawi się tak szybko jak to możliwe
CZYTASZ + KOMENTUJESZ  =  MOTYWUJESZ  :D
A za każdy komentarz jestem naprawdę wdzięczna.
Im więcej komentarzy tym rozdziały będą się szybciej pojawiać! :)

7 komentarzy:

  1. Ten rozdział jest super! Ten list <3
    romione-story.blogspot.com - wkleiłam obrazek z reklamą u mnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz! *o* Czekam z niecierpliwością na kontynuacje! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Extra ! Kolejny super rozdział . Eh...zastanawiałam się nad napisaniem paru opowiadań nawet nie wiedziałam jak zacząć a ty masz mase pomysłów i za to Cię uwielbiam. Czekam na kontynuację. / K.M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci! :* I nie martw się to wszystko przychodzi z czasem :)

      Usuń
  4. Super blog ! Zaczelam dzisiaj I dzisiaj koncze �� Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału! Fabuła fantastyczna, No i jest Draco ❤️ A to najważniejsze. Denerwuje mnie tylko czasem głupota i naiwność Hermiony... Mimo ze zdaje sobie sprawę dlaczego tak sie zachowuje! Nie będę sie rozpisywać ale dodaj nowy rozdział jak najszybciej !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci! :) postaram się dodać jak najszybciej :D

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz!