Podkład: Heartless
Harry poświęcił wiele czasu na szukaniu kogoś o imieniu Tomas Jamie. Jego znajomy profesor Radsky, który pracuje w departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziei w wydziale Międzynarodowej Konfederacji Czarodziei nawet mu pomagał tak, by nikt się o tym nie dowiedział. Był dobrym przyjacielem. Starszy mężczyzna, który wiele przeżył, więc rozumiał jak ważne było to dla Harry'ego. Zrozumiał też, że chłopak nie chce jeszcze informować o tym odkryciu Ministerstwa.
Miał krótkie siwe włosy, nie miał brody, ponieważ zawsze powtarzał, że mężczyzna musi być elegancki. Każdego dnia rano przed pracą wstawał wcześniej by się ogolić. Na czubku głowy miał bujną czuprynę, ale za to z przodu jego zakola powiększały się coraz bardziej. Miał smukłą twarz, wielkie szare oczy i przyjazny uśmiech.
Harry nie był w stanie go nie lubić, nie znał bardziej prawego i uczciwego, do tego tak dobrego człowieka. W czasie wojny nie pracował w Ministerstwie, prędzej by dał się uśmiercić, niż zmusić do zrobienia czegokolwiek dla ciemnej strony mocy - dla Voldemorta. Teraz jednak wrócił, nowy minister, w większości nowi urzędnicy, więc dla czego on miałby nie wrócić do pracy. To był czas odbudowy Świata Magii, a on chciał się do tego przyczynić. Nie był już młody, ale za starca się nie uważał.
Przeszukiwali tak wszystkie pergaminy, księgi i papiery już od kilku godzin. Aż w końcu profesor Radsky uśmiechnął się do siebie. Znalazł coś, miał jedynie nadzieję, że to było to czego jego młody przyjaciel auror szukał.
- No Harry chłopcze, chyba coś znalazłem.
To była dobra wiadomość. Harry był tak wdzięczny Henrykowi, nie wiedział jak ma się mu odwdzięczyć. Sam tych informacji na pewno by nie znalazł w takim czasie.
- Jest wielu o takim imieniu. Skupiłem się więc na takich, którzy pochodzili z Londynu i najbliższych miast dookoła. Spójrz.
Tomas Jamie
urodzony: 30 stycznia 1960 roku w Londynie (Wielka Brytania)
rodzice: Elizabeth Lanister i Tomas Patric Jamie
zmarł: 22 listopada 1985 roku w Nowej Zelandii
Harry odłożył książkę, którą podał mu profesor. Nie czytał już dalej, zakładał, że człowieka którego szukają musi być żywy.
- To nie tego szukam.
- Dobrze, zatem proszę, masz jeszcze tutaj.
Przeczytał informacje o kolejnym Tomasie, ale o nim również pisało, że zmarł, ale 1998 roku. Kolejny Tomas Jamie, który urodził się w Londynie, od dwunastu lat mieszkał we Francji. Inny zaś zmarł na chorobę Skrofungulus w 1992 roku. Kolejnych trzech zmarło w przeciągu tych ostatnich lat (jeden nawet w czasie wojny).
Każdy czarodziej o tym imieniu i nazwisku zdawał się nie być tym Tomasem Jamie, o którym była mowa w liście. Harry i profesor powinni poszerzyć krąg poszukiwań zaraz po tym jak przejrzą wszystko co do tej pory znaleźli. Jeśli ten mężczyzna nie pochodzi z tych okolic to ich zakres poszukiwań drastycznie się powiększył. To rzeczywiście mógł być problem. Na pewno Harry nie zdąży go odszukać w takim czasie. Draco będzie musiał wykazać się cierpliwością i dojrzałością, to nie jego wina.
Jeszcze trochę, a Harry by się poddał. Wszystkie osoby o takim nazwisku były martwe lub daleko od Wielkiej Brytanii.
- Jest jeszcze ten - powiedział profesor spokojnym głosem.
Tomas Hugo Jamie
urodzony: 25 listopada 1975 roku w Wielkiej Brytanii
rodzice: Lily Helena Lovegood, Hardwin Jamie
- Jakiś pasjonat - powiedział do siebie Harry. - Sprawdzę to - zwrócił się do przyjaciela.
On tylko patrzył się na niego tymi wielkimi szarymi oczami. Jego ciepłe spojrzenie wywołało falę wdzięczności w chłopaku.
- Naprawdę ci dziękuję. Nie poradziłbym sobie z tym wszystkim bez ciebie.
- Ależ nie ma sprawy, mam nadzieję, że znajdziesz to czego szukasz.
Starszy pan powiedział Harry'emu, że jeżeli to nie chodzi o tego Tomasa Jamiego, to może wrócić i będą szukać wśród innych ksiąg. Reszty czarodziejów o tym nazwisku, mieszkających w ich kraju i przede wszystkim żyjących. Później może zza granicy, może jakichś imigrantów.
Harry był mu bardzo wdzięczny, ale nie miał już czasu na szukanie niczego innego. Draco był bardzo niecierpliwy. I wątpił, że okaże się na tyle dojrzały i wyrozumiały by poczekać jeszcze z dzień lub dwa.
- Jeszcze raz dziękuję.
Wiedział co musi teraz zrobić. Ale nie wiedział jak na to zareaguje Ślizgon. Lepiej mu nie powie, sam to załatwi. Ale i tak przydałaby mu się pomoc.
Było już późno, a Draconowi nadal nie udało się nic wyciągnąć od barmana. Był bardzo poirytowany. Jeśli pracował na darmo tyle godzin będzie naprawdę wściekły. Niech on nawet nie próbuje go oszukać. To wszystko była wina tego Pottera, grzebał się strasznie, nie było nawet od niego wiadomości. Ta praca budziła w nim niepokojące emocje, Hermiona na pewno skarciłaby go za takie zachowanie.
Hermiona.
Znów o niej pomyślał.
Jednak przez ten cały czas nie zastanawiał się jak mogło to tego wszystkiego dojść, że zakochał się w Gryfonce, której kiedyś nienawidził? Jak zmienił się przez nią, nikt jeszcze na niego w dobry sposób nie wpłynął. To wszystko co wpajał mu ojciec do głowy nagle jakby przestało mieć na znaczeniu. Hermiona go zmieniła. Zmieniła jego podejście do życia, do ludzi.
- Nie obijaj się tak! - barman nie szczędził mu tego wieczoru nieuprzejmości.
Mężczyzna po prostu był taki w stosunku do wszystkich pracowników. Nie umiał wyrazić wdzięczności, miał swoje zasady. Pracownicy są po to żeby pracować, a nie się obijać. Za coś im przecież płaci. A to, że Draco zdecydował się na inną formę zapłaty nie zwalniało go z ciężkiej i sumiennej pracy.
Jednak przez te marudzenie i narzekanie barmana na pracę Malfoya obudziła się w chłopaku chęć zemsty na wszystkich oszustach jakich spotkał i spotka. Niech jego pracodawca nie będzie jednym z nich, bo może tego gorzko pożałować.
Dobiegała godzina dziesiąta. Według umowy, praca Dracona dobiegała końca. Jednak nie wierzył w sprawiedliwość mężczyzny. Jednym z powodów było to, że w Dziurawym Kotle mimo zmierzającej się godziny zamknięcia, nie robiło się w cale pusto. Wręcz na odwrót, do środka wchodziło coraz więcej czarownic i czarodziei. Chłopak sprzątnął wszystkie stoliki jeszcze szybciej. Starszy mężczyzna za ladą też się nie obijał, klientów miał od groma. Musiał jeszcze szybciej czyścić wszystkie kielichy, kubły i szklanki na alkohol.
Gdy tylko Malfoy na niego spojrzał zobaczył, że ten go woła do siebie.
- Ambitny! Tak ty! Cho no tutaj!
Jeśli jeszcze raz się na niego wydrze, to Malfoy naprawdę straci panowanie nad sobą. Jednak w tym samym momencie przypomniał sobie dlaczego to robi. Dla Hermiony. Jeśli dzięki temu czegoś się dowie, to było warto.
- Porozmawiajmy - powiedział mężczyzna.
Nadal nie rozumiał dlaczego chłopak zaproponował pracę za darmo za jakąś informacje. Wezwał go do siebie, ponieważ miał nadzieję, że chłopak zostanie na dłużej. Klientela się schodziła, to nie chciał jeszcze zamykać baru. Powie mu to co chce wiedzieć, ale tylko w połowie i zaproponuje drugi układ. Jeśli się nie zgodzi to dorzuci jakieś darmowe piwo kremowe, to może na to pójdzie.
- A więc Tomas Jamie - powiedział Draco.
- Tak się nazywa, no tak się przedstawił bynajmniej - powiedział sprzedawca. - Zatrudniłem go jakieś dwa miesiące temu. Nie był wspaniałym pracownikiem, ale za taką stawkę się opłacało.
Mężczyzna opowiedział mu coś o chłopaku. Przyszedł tu kiedyś, prosił o prace bo nie miał dachu nad głową. Więc zatrudnił go w zamian za noclegi. Był to skromny chłopak, taki wydawał się na początku. Ostatnie tygodnie się pogorszył. Jakby zmienił całkowicie.
- Wtedy zaczęły się z nim kłopoty.
- Co ma pan na myśli? - Draco nie był jakoś szczególnie zainteresowany życiorysem chłopaka, pragnął się raczej dowiedzieć czegoś co by naprowadziło go na ślad Hermiony. Mimo tego słuchał uważnie.
Barman opowiedział mu jak zmienił się drastycznie Tomas w jego oczach.
- Zaczął coraz bardziej interesować się panienkami. Był z niego istny podrywacz. Nie rozumiałem tej zmiany. Ale póki pracował miałem gdzieś co robił na boku i po godzinach pracy. Jednak w końcu zaczęło to przeszkadzać. Podrywał nawet panienki tutaj! Przy barze! - Sprzedawca mimo tego wydawał się bardzo rozbawiony.
- Pamięta pan jakąś?
- Było ich tak wiele. Ale przeważnie kończyło się tylko na rozmowie, wiesz chłopcze jak to wygląda.
Uśmiechnął się do niego. Draco też był młody i przystojny. Barman uważał go za takiego samego jak Tomas czy Bert. Młodych pragnący zabawy.
- Tak - powiedział blondyn. - Co jeszcze?
- Dwa razy zdarzyło się tak, że to dziewczyny wypytywały o niego - barman był rozbawiony.
Bywał zły na chłopaków, ale wiedział co to znaczy młodość. Nie miał im tego za złe, ale też przesadzać nie można było. Denerwował się, jak Tomas pytał się, czy może brać panny na górę do swojej kanciapy, ale zawsze kończyło się to tylko na słowach. Chłopak pewnie nie miał takiego zamiaru, tylko udawał przed dziewczynami takiego łobuza, który nic by nie robił innego, jak zyskiwał coraz to ładniejsze panny.
Dracon wpadł na pomysł. Miał ze sobą jej zdjęcie. Może je pokaże? Jak dobrze że wziął go ze sobą, wiedział, że może się przydać. Barman widział wiele dziewczyn w tym barze, ale może zapamiętał jakąś dziewczyna bardziej, może to Hermiona była jedną z tych dziewczyn co się pytały o Tomasa, a może i nie. Warto spróbować.
- Jak wyglądały te dwie co o niego pytały - rzucił jakby od niechcenia blondyn.
- Jedna taka blondynka, ładniutka, ale gdy słyszałem tą ich wymianę słów to zbierało mi się na pawia ze śmiechu.
Barman zaśmiał się głośno, dwie czarownice siedzące przy barze zwróciły swój wzrok na niego, ale po chwili wróciły do swojej rozmowy.
W czasie ich rozmowy przychodziło kilka osób zamawiając różne przysmaki i napoje, barman z zadowoleniem je sprzedawał. Widać dzisiaj interes się kręcił. Mimo tego nie zapominał o Draconie. Kontynuował swoją wypowiedź.
- Druga była inna - mina mu spoważniała. - Wyglądała na całkiem bystrą dziewczynę, miała takie dłuższe włosy. Najbardziej zapamiętałem jej zielony sweterek.
To było całkiem możliwe, Hermiona miała zielony sweterek. Jak tylko wróci do mieszkania sprawdzi czy jest w jej szafie, czy rzeczywiście go ubrała tego dnia.
- A czy może jedną z tych dziewczyn była ona?
Draco pokazał mu zdjęcie, które trzymał. Barmana mina jeszcze bardziej zrzedła. Ta rozmowa zeszła na całkiem inny tor. Wydało mu się podejrzane, że chłopak tak się wypytuje o tą jedną dziewczynę i o Tomasa. Sam nie chciał mieć problemów z Ministerstwem. Co jeśli blond chłopak dla nich pracował?
- Może już zakończymy?
- Obiecał pan! - warknął Draco.
Barman był zmieszany, coraz mniej podobała mu się ta rozmowa. Zaczęło się całkiem niewinnie, teraz jednak wygląda to jak przesłuchanie.
Udał, że coś wyciąga spod lady. Mocno zastanawiał się, czy kontynuować tą rozmowę. Jednak najlepiej było powiedzieć prawdę. On nic nie zrobił, więc jeśli powie prawdę to za nic go nie oskarżą.
Czarownica o rudych włosach podeszła właśnie do lady i usiadła koło Dracona.
- Dwa piwa kremowe - powiedziała do barmana.
Ten tylko skinął głową. Nalał dwa kubły, odebrał swoją należność za napoje i stanął patrząc się na chłopaka.
Dracona tak samo jak i mężczyznę zdenerwowało, że dziewczyna nie odeszła tylko siedziała i wyraźnie wpatrywała się w przystojnego blondyna.
- Może - odezwała się do niego, - przysiądziesz się do mnie i koleżanki?
Spytała z zawadiackim uśmiechem na twarzy. Draco nie był w nastroju, był zły. Prowadził właśnie ważną rozmowę, a ta rudzina mu w tym przeszkadzała.
- Nie mam ochoty - odburknął, nawet na nią nie spojrzał.
- No ale ja nalegam - powiedziała dziewczyna.
Uśmiechała się, widać było, że łatwo się nie podda. Chyba naprawdę zależało jej na towarzystwie przystojnego chłopaka. Lecz nie zdawała sobie sprawy z tego, że takim nachalnym zachowaniem może wyprowadzić go z równowagi, a to na pewno dobrze się nie skończy.
- Nalegam - powtórzyła.
Myślała, że swoim urokiem będzie w stanie go przekonać. Dla niego jednak był obojętna. Działała mu na nerwy.
- A ja powiedziałem - powiedział oschle Draco, - że nie mam ochoty.
Zawiało od niego chłodem, dziewczyna tym razem to poczuła. Nawet barman to wyczuł, stał tyłem do nich i udawał, że coś sprząta. Ale cały czas przysłuchiwał się rozmowie tych dwoje.
- Ale...
- Nie - warknął Draco.
Tym razem spojrzał na dziewczynę. W jego wzroku pojawiło się coś, co trochę nawet przeraziło dziewczynę. Zdecydowała się na odwrót.
- Miłego wieczoru - powiedziała.
Szybko zabrała dwa kufle z kremowym piwem i odeszła.
Draco poczuł ulgę, czekał teraz tylko na barmana. Nalewał z drugiej strony komuś Ognistej Whisky. Zaraz pewnie wróci. Musi.
- Widzę, że nie warto z tobą zadzierać - powiedział barman zaraz po tym, jak podszedł do chłopaka. - Słuchaj chłopcze, nie chcę mieć żadnych problemów, jeśli pracujesz dla Ministerstwa... - jąkał się trochę, nie wiedział co powiedzieć. - Ja nic nie wiem.
Draco potrząsnął głową. Rozumiał obawy barmana, ale sam chciał dobrze, nikomu nie chciał narobić problemów, on tylko szuka ukochanej.
- Słuchaj, to nie tak. Nie pracuję dla nikogo, po prostu szukam tej dziewczyny.
Sprzedawca nie był zbytnio przekonany. Ale co mógł zrobić. Chłopak wyglądał na zdeterminowanego. Łatwo nie odpuści.
- Dlaczego.
- To moja dziewczyna, widzisz? - Jeszcze raz pokazał mu zdjęcie. - Długie włosy, tak jak opowiadałeś. Ma brązowe oczy, ładny uśmiech.
- No widzę widzę. Chłoptasiu, nie chcę cie zawieść więc ci powiem, ale nie jestem pewny.
Draco zamienił się w słuch, czyli jednak barman coś wie. To dobrze. Może trochę mu pomoże.
- Ta dziewczyna była tu pewnego wieczoru. - Zawahał się. - Dziewczyna bardzo podobna. Pytała o Tomasa. Ja tylko się przysłuchiwałem. Jeśli chcesz się upewnić zapytaj Berta bo on z nią rozmawiał wiec...
- Dobra dobra, co dalej?
Był bardzo niecierpliwy, czy mężczyzna mógłby przejść do sedna? Śpieszy mu się. Mionka mogła być teraz wszędzie.
- W sumie to nic więcej. Berty poszedł po Tomasa. Wyglądało to jakby wiedział, że przyjdzie bo nie chciał z nią rozmawiać w pracy. Tyle. Po prostu wyszli.
Dziwne, bardzo dziwne. Ale i tak dowiedział się całkiem sporo.
- Czy to była na pewno ona?
- Nie wiem, chyba. Ale jest jeszcze coś.
Draco pogrążył się w myślach. Nie wiedział czy wierzyć mu, czy nie. Chyba nie miał wyjścia.
Ich rozmowie przysłuchiwały się dwie wiedźmy, które siedziały blisko. Barman to zauważył więc skarcił je wzrokiem, ale one nic sobie z tego nie zrobiły. Udały, że nie wiedzą o co chodzi.
- A kiedy ten Tomas wróci? Pojawił się od wtedy? Co jeszcze wiesz?
Blondyn zasypał nagle go pytaniami. Coś jeszcze na pewno wiedział, ale czy zechce mu powiedzieć. Chyba nie.
- No właśnie nie.
Barman był zmieszany. Łatwo dał się zmanipulować chłopakowi i wciągnąć w rozmowę. Jednak było mu trochę do żal. Widać, że jego dziewczyna gdzieś zniknęła, a on desperacko próbował ją odnaleźć. Pomoże mu jak będzie umiał.
- Co nie?
- Nie pojawił się od tamtej pory, wyszedł z nią i nie wrócił. Nie mam pojęcia gdzie on teraz nocuje, w jego kanciapie nadal są jego rzeczy, dużo ich nie miał, ale są. Natomiast on się już nie pojawił.
- A kiedy to było.
- Chłopcze! Bym ja to pamiętał!
To był problem. Draco naciskał by barman sobie przypomniał kiedy to było. Mogło mu to bardzo pomóc. Bo jeśli było to w podobny czasie co Hermiona zniknęła, to Tomas Jamie stawał się momentalnie głównym podejrzanym.
W tym czasie do baru wszedł starszy otyły mężczyzna.
- Cześć Peter!
Barman jakby ucieszył się na jego widok.
- Jasne jasne - odburknął mężczyzna.
Śmierdział alkoholem, był już pijany, ale jakoś stał na nogach. Siadł koło Dracona. Ten jednak nie zwracał na niego uwagi.
- Przypomnisz sobie kiedy to było, kiedy ostatni raz widziałeś Tomasa?
Dalej kontynuował rozmowę. Teraz się już nie podda.
- Tego szuje?! - wtrącił się otyły pijak.
- Ten młody wypytuje o Tomasa i jego nową dziunie z którą ostatnio zwiał i już nie przyszedł do pracy.
Dziunie? Jego? Te słowa tknęły Malfoya prosto w serce, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, pijak znów się odezwał.
- A tak! Pamiętam. Sama pytała się mnie o niego - zaśmiał się tak głośno, że prawie by się zakrztusił. Nie powinien nic więcej pić, ale nikt nie miał na to wpływu.
- Kiedy to było? - powtórzył niecierpliwie Draco.
- Wiesz kochaneczku pamięć mi trochę tak... szwankuje...
Barman parsknął śmiechem. Draco dobrze wiedział o co chodzi mężczyźnie. Wyciągnął na stół galeony. Mężczyźnie aż zaświeciły się oczy. Nie widział galeonów, ale zamiast tego niezliczona ilość Whisky!
- Kupię panu ten alkohol jak pan zdradzi kiedy to było.
- Sobota wieczorem.
- Wtedy zaginęła - powiedział do siebie chłopak. To musi być ten Tomas, pasuje. Jego celem jest odnalezienie chłopaka. Ale to może być trudne. Skoro od soboty się nie pojawił, to może już nie wrócić.
- Jak go znajdę? - Spytał barmana.
Ale ten nic więcej już nie wiedział. Tomas Jamie - tak się przedstawił. Na rozmowie o prace nie zapytali się go nawet ile ma lat, czy skończył jakąś szkołę, czy pracował wcześniej, nic! To oburzające.
Draco ruszył w stronę wyjścia szybkim krokiem.
- Ej! A moje Whisky?!
Stary pijak był niezadowolony, nie dostał tego, co mu obiecano. Draco był tak zdenerwowany, że tylko obrócił się do nich obu i ze zgrozą i złością w głosie powiedział:
- Jakoś mnie tak trochę pamięć szwankuje, nic nie pamiętam.
No i wyszedł. Nie był zadowolony z tego co osiągnął. Jedyny plan na który było go stać, to czatować przy Dziurawym Kotle dzień w dzień, aż ten chłopak się pojawi. Ale dlaczego miałby? Już miał jego Hermionę, po co miałby wracać? Po swoje rzeczy? Jednak pewnie nic wartościowego nie posiadał skoro nie miał dachu nad głową.
- Draco?
Obrócił się gwałtownie w stronę nadchodzącej z prawej strony postaci.
- Harry?
Spotkali się kilka kroków od wejścia do Dziurawego Kotła. Harry słyszał w głosie Malfoya ten znajomy, złowrogi ton. Coś się musiało stać, co innego by go teraz tak wyprowadziło z równowagi.
- Wpadłem na coś - oświadczył blondyn.
- Ja też - powiedział Harry.
Wskazał na kilku czarodziei z ministerstwa którzy towarzyszyli Harry'emu w tej chwili. Byli z Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziei.
- Pora się dowiedzieć czegoś więcej - oznajmił Harry.
Draco tylko stał i się przyglądał. Wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Czarodzieje z Ministerstwa przeprowadzili sprawę zaginięcia dziewczyny ponownie, uwzględnili nowe poszlaki w sprawie. Jednak mimo tygodniowych aktywnych poszukiwań nic to nie dało. Wszystkie ślady urwały się. Nie było śladu po Hermionie, ani po Tomasie Jamie.
Jego życie zostało dokładnie przestudiowane przez doświadczonych ludzi, jego rzeczy przeszukane, wszystkie osoby, które miały z nim kiedyś kontakt, zostały przesłuchane. Nic nie wskazywało na to, że to właśnie on uprowadził dziewczynę oprócz listu i świadków, którzy widzieli ich razem w barze tamtego dnie.
We wszystkich gazetach czarodziei można było o tym przeczytać.
Nawet w Proroku Codziennym.
,,Kiedy pojawiły się nowe informacje w tej sprawie nasz wydział zareagował natychmiastowo" - mówi przedstawiciel Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziei Susan Bones.
Sprzedawca Roger L. i pracownik Bertoniusz C. w śledztwie w sprawie zaginionej dziewczyny zeznali, że Hermiona Granger tego dnia wyszła z chłopakiem, który podawał się za Tomasa Jamiego. Tomas Jamie był pracownikiem tymczasowym w Dziurawym Kotle. Nic więcej o nim nie wiadomo. Kiedy wraz z dziewczyną opuścił pub, ślad się urwał, ale nie zaprzestano poszukiwań.
,,Zrobimy wszystko co w naszej mocy" - mówi S. Bones w wywiadzie dla Proroka Codziennego. - ,,Wszyscy znają H.Granger, pomogła ocalić nas wszystkich, więc teraz i my zrobimy wszystko co w naszej mocy."
Bliscy, rodzice mugole, nie chcieli jednak udzielić nam wywiadu w tej sprawie. Zostawili to bez komentarza.
Długo poszukiwano dziewczyny lecz bez skutku. Dzisiaj ministerstwo magii uznało czarodziejkę za nie odnalezioną, według ustawy nr 393 paragrafu o zaginionych czarodziejach. Minęło już kilka tygodni, poszukiwania jeszcze nie zostają całkowicie zawieszone. Wszyscy współczują rodzicom i bliskim. Harmiona Granger na wieki będzie wspominana jako bohaterka, która pomogła ocalić świat magii przed Lordem Voldemortem.
Draco nie chciał tego wszystkiego czytać, słuchać. To tylko pogarszało sprawę. W gazetach ukazały się także zdjęcia głównego podejrzanego, który podawał się za Tomasa Jamie.
Jednak to też nic nie dało. Nikt nic nie widział i nie słyszał.
Harry dalej pogrążał się w pracy, jako auror miał jej dużo, a Ginny wróciła na swój ostatni rok do Hogwartu. Mimo tego, że nie chciała wyjeżdżać ze względu na Hermione, to Harry przekonał swoją narzeczoną, że to bez sensu. Dziewczyna musi ukończyć Hogwart, a gdy to zrobi to w końcu będą mogli się pobrać.
Natomiast Draco z każdym dniem był coraz bardziej załamany tym wszystkim.
- Jest wielu o takim imieniu. Skupiłem się więc na takich, którzy pochodzili z Londynu i najbliższych miast dookoła. Spójrz.
Tomas Jamie
urodzony: 30 stycznia 1960 roku w Londynie (Wielka Brytania)
rodzice: Elizabeth Lanister i Tomas Patric Jamie
zmarł: 22 listopada 1985 roku w Nowej Zelandii
Harry odłożył książkę, którą podał mu profesor. Nie czytał już dalej, zakładał, że człowieka którego szukają musi być żywy.
- To nie tego szukam.
- Dobrze, zatem proszę, masz jeszcze tutaj.
Przeczytał informacje o kolejnym Tomasie, ale o nim również pisało, że zmarł, ale 1998 roku. Kolejny Tomas Jamie, który urodził się w Londynie, od dwunastu lat mieszkał we Francji. Inny zaś zmarł na chorobę Skrofungulus w 1992 roku. Kolejnych trzech zmarło w przeciągu tych ostatnich lat (jeden nawet w czasie wojny).
Każdy czarodziej o tym imieniu i nazwisku zdawał się nie być tym Tomasem Jamie, o którym była mowa w liście. Harry i profesor powinni poszerzyć krąg poszukiwań zaraz po tym jak przejrzą wszystko co do tej pory znaleźli. Jeśli ten mężczyzna nie pochodzi z tych okolic to ich zakres poszukiwań drastycznie się powiększył. To rzeczywiście mógł być problem. Na pewno Harry nie zdąży go odszukać w takim czasie. Draco będzie musiał wykazać się cierpliwością i dojrzałością, to nie jego wina.
Jeszcze trochę, a Harry by się poddał. Wszystkie osoby o takim nazwisku były martwe lub daleko od Wielkiej Brytanii.
- Jest jeszcze ten - powiedział profesor spokojnym głosem.
Tomas Hugo Jamie
urodzony: 25 listopada 1975 roku w Wielkiej Brytanii
rodzice: Lily Helena Lovegood, Hardwin Jamie
wykształcenie: ukończył Hogwart w 1993 roku, później odbył praktyki na uzdrowiciela w Szpitalu Świętego Munga na oddziale Zakażeń Magicznych (lata 1993 - 1998)
praca: kelner w Dziurawym Kotle, Londyn
miejsce zamieszkania: po Wielkiej Bitwie o Hogwart w 1998 - mężczyzna imigruje, ale większość czasu mieszka w miejscu pracy
często widywany: Dziurawy Kocioł, Londyn
- Jakiś pasjonat - powiedział do siebie Harry. - Sprawdzę to - zwrócił się do przyjaciela.
On tylko patrzył się na niego tymi wielkimi szarymi oczami. Jego ciepłe spojrzenie wywołało falę wdzięczności w chłopaku.
- Naprawdę ci dziękuję. Nie poradziłbym sobie z tym wszystkim bez ciebie.
- Ależ nie ma sprawy, mam nadzieję, że znajdziesz to czego szukasz.
Starszy pan powiedział Harry'emu, że jeżeli to nie chodzi o tego Tomasa Jamiego, to może wrócić i będą szukać wśród innych ksiąg. Reszty czarodziejów o tym nazwisku, mieszkających w ich kraju i przede wszystkim żyjących. Później może zza granicy, może jakichś imigrantów.
Harry był mu bardzo wdzięczny, ale nie miał już czasu na szukanie niczego innego. Draco był bardzo niecierpliwy. I wątpił, że okaże się na tyle dojrzały i wyrozumiały by poczekać jeszcze z dzień lub dwa.
- Jeszcze raz dziękuję.
Wiedział co musi teraz zrobić. Ale nie wiedział jak na to zareaguje Ślizgon. Lepiej mu nie powie, sam to załatwi. Ale i tak przydałaby mu się pomoc.
* * *
Było już późno, a Draconowi nadal nie udało się nic wyciągnąć od barmana. Był bardzo poirytowany. Jeśli pracował na darmo tyle godzin będzie naprawdę wściekły. Niech on nawet nie próbuje go oszukać. To wszystko była wina tego Pottera, grzebał się strasznie, nie było nawet od niego wiadomości. Ta praca budziła w nim niepokojące emocje, Hermiona na pewno skarciłaby go za takie zachowanie.
Hermiona.
Znów o niej pomyślał.
Jednak przez ten cały czas nie zastanawiał się jak mogło to tego wszystkiego dojść, że zakochał się w Gryfonce, której kiedyś nienawidził? Jak zmienił się przez nią, nikt jeszcze na niego w dobry sposób nie wpłynął. To wszystko co wpajał mu ojciec do głowy nagle jakby przestało mieć na znaczeniu. Hermiona go zmieniła. Zmieniła jego podejście do życia, do ludzi.
- Nie obijaj się tak! - barman nie szczędził mu tego wieczoru nieuprzejmości.
Mężczyzna po prostu był taki w stosunku do wszystkich pracowników. Nie umiał wyrazić wdzięczności, miał swoje zasady. Pracownicy są po to żeby pracować, a nie się obijać. Za coś im przecież płaci. A to, że Draco zdecydował się na inną formę zapłaty nie zwalniało go z ciężkiej i sumiennej pracy.
Jednak przez te marudzenie i narzekanie barmana na pracę Malfoya obudziła się w chłopaku chęć zemsty na wszystkich oszustach jakich spotkał i spotka. Niech jego pracodawca nie będzie jednym z nich, bo może tego gorzko pożałować.
Dobiegała godzina dziesiąta. Według umowy, praca Dracona dobiegała końca. Jednak nie wierzył w sprawiedliwość mężczyzny. Jednym z powodów było to, że w Dziurawym Kotle mimo zmierzającej się godziny zamknięcia, nie robiło się w cale pusto. Wręcz na odwrót, do środka wchodziło coraz więcej czarownic i czarodziei. Chłopak sprzątnął wszystkie stoliki jeszcze szybciej. Starszy mężczyzna za ladą też się nie obijał, klientów miał od groma. Musiał jeszcze szybciej czyścić wszystkie kielichy, kubły i szklanki na alkohol.
Gdy tylko Malfoy na niego spojrzał zobaczył, że ten go woła do siebie.
- Ambitny! Tak ty! Cho no tutaj!
Jeśli jeszcze raz się na niego wydrze, to Malfoy naprawdę straci panowanie nad sobą. Jednak w tym samym momencie przypomniał sobie dlaczego to robi. Dla Hermiony. Jeśli dzięki temu czegoś się dowie, to było warto.
- Porozmawiajmy - powiedział mężczyzna.
Nadal nie rozumiał dlaczego chłopak zaproponował pracę za darmo za jakąś informacje. Wezwał go do siebie, ponieważ miał nadzieję, że chłopak zostanie na dłużej. Klientela się schodziła, to nie chciał jeszcze zamykać baru. Powie mu to co chce wiedzieć, ale tylko w połowie i zaproponuje drugi układ. Jeśli się nie zgodzi to dorzuci jakieś darmowe piwo kremowe, to może na to pójdzie.
- A więc Tomas Jamie - powiedział Draco.
- Tak się nazywa, no tak się przedstawił bynajmniej - powiedział sprzedawca. - Zatrudniłem go jakieś dwa miesiące temu. Nie był wspaniałym pracownikiem, ale za taką stawkę się opłacało.
Mężczyzna opowiedział mu coś o chłopaku. Przyszedł tu kiedyś, prosił o prace bo nie miał dachu nad głową. Więc zatrudnił go w zamian za noclegi. Był to skromny chłopak, taki wydawał się na początku. Ostatnie tygodnie się pogorszył. Jakby zmienił całkowicie.
- Wtedy zaczęły się z nim kłopoty.
- Co ma pan na myśli? - Draco nie był jakoś szczególnie zainteresowany życiorysem chłopaka, pragnął się raczej dowiedzieć czegoś co by naprowadziło go na ślad Hermiony. Mimo tego słuchał uważnie.
Barman opowiedział mu jak zmienił się drastycznie Tomas w jego oczach.
- Zaczął coraz bardziej interesować się panienkami. Był z niego istny podrywacz. Nie rozumiałem tej zmiany. Ale póki pracował miałem gdzieś co robił na boku i po godzinach pracy. Jednak w końcu zaczęło to przeszkadzać. Podrywał nawet panienki tutaj! Przy barze! - Sprzedawca mimo tego wydawał się bardzo rozbawiony.
- Pamięta pan jakąś?
- Było ich tak wiele. Ale przeważnie kończyło się tylko na rozmowie, wiesz chłopcze jak to wygląda.
Uśmiechnął się do niego. Draco też był młody i przystojny. Barman uważał go za takiego samego jak Tomas czy Bert. Młodych pragnący zabawy.
- Tak - powiedział blondyn. - Co jeszcze?
- Dwa razy zdarzyło się tak, że to dziewczyny wypytywały o niego - barman był rozbawiony.
Bywał zły na chłopaków, ale wiedział co to znaczy młodość. Nie miał im tego za złe, ale też przesadzać nie można było. Denerwował się, jak Tomas pytał się, czy może brać panny na górę do swojej kanciapy, ale zawsze kończyło się to tylko na słowach. Chłopak pewnie nie miał takiego zamiaru, tylko udawał przed dziewczynami takiego łobuza, który nic by nie robił innego, jak zyskiwał coraz to ładniejsze panny.
Dracon wpadł na pomysł. Miał ze sobą jej zdjęcie. Może je pokaże? Jak dobrze że wziął go ze sobą, wiedział, że może się przydać. Barman widział wiele dziewczyn w tym barze, ale może zapamiętał jakąś dziewczyna bardziej, może to Hermiona była jedną z tych dziewczyn co się pytały o Tomasa, a może i nie. Warto spróbować.
- Jak wyglądały te dwie co o niego pytały - rzucił jakby od niechcenia blondyn.
- Jedna taka blondynka, ładniutka, ale gdy słyszałem tą ich wymianę słów to zbierało mi się na pawia ze śmiechu.
Barman zaśmiał się głośno, dwie czarownice siedzące przy barze zwróciły swój wzrok na niego, ale po chwili wróciły do swojej rozmowy.
W czasie ich rozmowy przychodziło kilka osób zamawiając różne przysmaki i napoje, barman z zadowoleniem je sprzedawał. Widać dzisiaj interes się kręcił. Mimo tego nie zapominał o Draconie. Kontynuował swoją wypowiedź.
- Druga była inna - mina mu spoważniała. - Wyglądała na całkiem bystrą dziewczynę, miała takie dłuższe włosy. Najbardziej zapamiętałem jej zielony sweterek.
To było całkiem możliwe, Hermiona miała zielony sweterek. Jak tylko wróci do mieszkania sprawdzi czy jest w jej szafie, czy rzeczywiście go ubrała tego dnia.
- A czy może jedną z tych dziewczyn była ona?
Draco pokazał mu zdjęcie, które trzymał. Barmana mina jeszcze bardziej zrzedła. Ta rozmowa zeszła na całkiem inny tor. Wydało mu się podejrzane, że chłopak tak się wypytuje o tą jedną dziewczynę i o Tomasa. Sam nie chciał mieć problemów z Ministerstwem. Co jeśli blond chłopak dla nich pracował?
- Może już zakończymy?
- Obiecał pan! - warknął Draco.
Barman był zmieszany, coraz mniej podobała mu się ta rozmowa. Zaczęło się całkiem niewinnie, teraz jednak wygląda to jak przesłuchanie.
Udał, że coś wyciąga spod lady. Mocno zastanawiał się, czy kontynuować tą rozmowę. Jednak najlepiej było powiedzieć prawdę. On nic nie zrobił, więc jeśli powie prawdę to za nic go nie oskarżą.
Czarownica o rudych włosach podeszła właśnie do lady i usiadła koło Dracona.
- Dwa piwa kremowe - powiedziała do barmana.
Ten tylko skinął głową. Nalał dwa kubły, odebrał swoją należność za napoje i stanął patrząc się na chłopaka.
Dracona tak samo jak i mężczyznę zdenerwowało, że dziewczyna nie odeszła tylko siedziała i wyraźnie wpatrywała się w przystojnego blondyna.
- Może - odezwała się do niego, - przysiądziesz się do mnie i koleżanki?
Spytała z zawadiackim uśmiechem na twarzy. Draco nie był w nastroju, był zły. Prowadził właśnie ważną rozmowę, a ta rudzina mu w tym przeszkadzała.
- Nie mam ochoty - odburknął, nawet na nią nie spojrzał.
- No ale ja nalegam - powiedziała dziewczyna.
Uśmiechała się, widać było, że łatwo się nie podda. Chyba naprawdę zależało jej na towarzystwie przystojnego chłopaka. Lecz nie zdawała sobie sprawy z tego, że takim nachalnym zachowaniem może wyprowadzić go z równowagi, a to na pewno dobrze się nie skończy.
- Nalegam - powtórzyła.
Myślała, że swoim urokiem będzie w stanie go przekonać. Dla niego jednak był obojętna. Działała mu na nerwy.
- A ja powiedziałem - powiedział oschle Draco, - że nie mam ochoty.
Zawiało od niego chłodem, dziewczyna tym razem to poczuła. Nawet barman to wyczuł, stał tyłem do nich i udawał, że coś sprząta. Ale cały czas przysłuchiwał się rozmowie tych dwoje.
- Ale...
- Nie - warknął Draco.
Tym razem spojrzał na dziewczynę. W jego wzroku pojawiło się coś, co trochę nawet przeraziło dziewczynę. Zdecydowała się na odwrót.
- Miłego wieczoru - powiedziała.
Szybko zabrała dwa kufle z kremowym piwem i odeszła.
Draco poczuł ulgę, czekał teraz tylko na barmana. Nalewał z drugiej strony komuś Ognistej Whisky. Zaraz pewnie wróci. Musi.
- Widzę, że nie warto z tobą zadzierać - powiedział barman zaraz po tym, jak podszedł do chłopaka. - Słuchaj chłopcze, nie chcę mieć żadnych problemów, jeśli pracujesz dla Ministerstwa... - jąkał się trochę, nie wiedział co powiedzieć. - Ja nic nie wiem.
Draco potrząsnął głową. Rozumiał obawy barmana, ale sam chciał dobrze, nikomu nie chciał narobić problemów, on tylko szuka ukochanej.
- Słuchaj, to nie tak. Nie pracuję dla nikogo, po prostu szukam tej dziewczyny.
Sprzedawca nie był zbytnio przekonany. Ale co mógł zrobić. Chłopak wyglądał na zdeterminowanego. Łatwo nie odpuści.
- Dlaczego.
- To moja dziewczyna, widzisz? - Jeszcze raz pokazał mu zdjęcie. - Długie włosy, tak jak opowiadałeś. Ma brązowe oczy, ładny uśmiech.
- No widzę widzę. Chłoptasiu, nie chcę cie zawieść więc ci powiem, ale nie jestem pewny.
Draco zamienił się w słuch, czyli jednak barman coś wie. To dobrze. Może trochę mu pomoże.
- Ta dziewczyna była tu pewnego wieczoru. - Zawahał się. - Dziewczyna bardzo podobna. Pytała o Tomasa. Ja tylko się przysłuchiwałem. Jeśli chcesz się upewnić zapytaj Berta bo on z nią rozmawiał wiec...
- Dobra dobra, co dalej?
Był bardzo niecierpliwy, czy mężczyzna mógłby przejść do sedna? Śpieszy mu się. Mionka mogła być teraz wszędzie.
- W sumie to nic więcej. Berty poszedł po Tomasa. Wyglądało to jakby wiedział, że przyjdzie bo nie chciał z nią rozmawiać w pracy. Tyle. Po prostu wyszli.
Dziwne, bardzo dziwne. Ale i tak dowiedział się całkiem sporo.
- Czy to była na pewno ona?
- Nie wiem, chyba. Ale jest jeszcze coś.
Draco pogrążył się w myślach. Nie wiedział czy wierzyć mu, czy nie. Chyba nie miał wyjścia.
Ich rozmowie przysłuchiwały się dwie wiedźmy, które siedziały blisko. Barman to zauważył więc skarcił je wzrokiem, ale one nic sobie z tego nie zrobiły. Udały, że nie wiedzą o co chodzi.
- A kiedy ten Tomas wróci? Pojawił się od wtedy? Co jeszcze wiesz?
Blondyn zasypał nagle go pytaniami. Coś jeszcze na pewno wiedział, ale czy zechce mu powiedzieć. Chyba nie.
- No właśnie nie.
Barman był zmieszany. Łatwo dał się zmanipulować chłopakowi i wciągnąć w rozmowę. Jednak było mu trochę do żal. Widać, że jego dziewczyna gdzieś zniknęła, a on desperacko próbował ją odnaleźć. Pomoże mu jak będzie umiał.
- Co nie?
- Nie pojawił się od tamtej pory, wyszedł z nią i nie wrócił. Nie mam pojęcia gdzie on teraz nocuje, w jego kanciapie nadal są jego rzeczy, dużo ich nie miał, ale są. Natomiast on się już nie pojawił.
- A kiedy to było.
- Chłopcze! Bym ja to pamiętał!
To był problem. Draco naciskał by barman sobie przypomniał kiedy to było. Mogło mu to bardzo pomóc. Bo jeśli było to w podobny czasie co Hermiona zniknęła, to Tomas Jamie stawał się momentalnie głównym podejrzanym.
W tym czasie do baru wszedł starszy otyły mężczyzna.
- Cześć Peter!
Barman jakby ucieszył się na jego widok.
- Jasne jasne - odburknął mężczyzna.
Śmierdział alkoholem, był już pijany, ale jakoś stał na nogach. Siadł koło Dracona. Ten jednak nie zwracał na niego uwagi.
- Przypomnisz sobie kiedy to było, kiedy ostatni raz widziałeś Tomasa?
Dalej kontynuował rozmowę. Teraz się już nie podda.
- Tego szuje?! - wtrącił się otyły pijak.
- Ten młody wypytuje o Tomasa i jego nową dziunie z którą ostatnio zwiał i już nie przyszedł do pracy.
Dziunie? Jego? Te słowa tknęły Malfoya prosto w serce, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, pijak znów się odezwał.
- A tak! Pamiętam. Sama pytała się mnie o niego - zaśmiał się tak głośno, że prawie by się zakrztusił. Nie powinien nic więcej pić, ale nikt nie miał na to wpływu.
- Kiedy to było? - powtórzył niecierpliwie Draco.
- Wiesz kochaneczku pamięć mi trochę tak... szwankuje...
Barman parsknął śmiechem. Draco dobrze wiedział o co chodzi mężczyźnie. Wyciągnął na stół galeony. Mężczyźnie aż zaświeciły się oczy. Nie widział galeonów, ale zamiast tego niezliczona ilość Whisky!
- Kupię panu ten alkohol jak pan zdradzi kiedy to było.
- Sobota wieczorem.
- Wtedy zaginęła - powiedział do siebie chłopak. To musi być ten Tomas, pasuje. Jego celem jest odnalezienie chłopaka. Ale to może być trudne. Skoro od soboty się nie pojawił, to może już nie wrócić.
- Jak go znajdę? - Spytał barmana.
Ale ten nic więcej już nie wiedział. Tomas Jamie - tak się przedstawił. Na rozmowie o prace nie zapytali się go nawet ile ma lat, czy skończył jakąś szkołę, czy pracował wcześniej, nic! To oburzające.
Draco ruszył w stronę wyjścia szybkim krokiem.
- Ej! A moje Whisky?!
Stary pijak był niezadowolony, nie dostał tego, co mu obiecano. Draco był tak zdenerwowany, że tylko obrócił się do nich obu i ze zgrozą i złością w głosie powiedział:
- Jakoś mnie tak trochę pamięć szwankuje, nic nie pamiętam.
No i wyszedł. Nie był zadowolony z tego co osiągnął. Jedyny plan na który było go stać, to czatować przy Dziurawym Kotle dzień w dzień, aż ten chłopak się pojawi. Ale dlaczego miałby? Już miał jego Hermionę, po co miałby wracać? Po swoje rzeczy? Jednak pewnie nic wartościowego nie posiadał skoro nie miał dachu nad głową.
- Draco?
Obrócił się gwałtownie w stronę nadchodzącej z prawej strony postaci.
- Harry?
Spotkali się kilka kroków od wejścia do Dziurawego Kotła. Harry słyszał w głosie Malfoya ten znajomy, złowrogi ton. Coś się musiało stać, co innego by go teraz tak wyprowadziło z równowagi.
- Wpadłem na coś - oświadczył blondyn.
- Ja też - powiedział Harry.
Wskazał na kilku czarodziei z ministerstwa którzy towarzyszyli Harry'emu w tej chwili. Byli z Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziei.
- Pora się dowiedzieć czegoś więcej - oznajmił Harry.
Draco tylko stał i się przyglądał. Wszystko potoczyło się bardzo szybko.
* * *
Czarodzieje z Ministerstwa przeprowadzili sprawę zaginięcia dziewczyny ponownie, uwzględnili nowe poszlaki w sprawie. Jednak mimo tygodniowych aktywnych poszukiwań nic to nie dało. Wszystkie ślady urwały się. Nie było śladu po Hermionie, ani po Tomasie Jamie.
Jego życie zostało dokładnie przestudiowane przez doświadczonych ludzi, jego rzeczy przeszukane, wszystkie osoby, które miały z nim kiedyś kontakt, zostały przesłuchane. Nic nie wskazywało na to, że to właśnie on uprowadził dziewczynę oprócz listu i świadków, którzy widzieli ich razem w barze tamtego dnie.
We wszystkich gazetach czarodziei można było o tym przeczytać.
Nawet w Proroku Codziennym.
Hermiona Granger ofiarą przestępstwa
Zaginięcie czarodziejki!
Tomas J. zostanie pociągnięty do
odpowiedzialności za to, że uprowadził
dziewczynę, gdy tylko Ministerstwo
pozna miejsce jego pobytu.
Czy to ma coś wspólnego z Sami Wiecie Kim?
Wydział do spraw zaginionych
czarodziei apeluje o zachowanie ostrożności!!!
Jeszcze nie wszyscy zwolennicy Sami-Wiecie-Kogo
zostali schwytani przez aurorów i umieszczeni w Azkabanie!!!
,,Kiedy pojawiły się nowe informacje w tej sprawie nasz wydział zareagował natychmiastowo" - mówi przedstawiciel Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziei Susan Bones.
Sprzedawca Roger L. i pracownik Bertoniusz C. w śledztwie w sprawie zaginionej dziewczyny zeznali, że Hermiona Granger tego dnia wyszła z chłopakiem, który podawał się za Tomasa Jamiego. Tomas Jamie był pracownikiem tymczasowym w Dziurawym Kotle. Nic więcej o nim nie wiadomo. Kiedy wraz z dziewczyną opuścił pub, ślad się urwał, ale nie zaprzestano poszukiwań.
,,Zrobimy wszystko co w naszej mocy" - mówi S. Bones w wywiadzie dla Proroka Codziennego. - ,,Wszyscy znają H.Granger, pomogła ocalić nas wszystkich, więc teraz i my zrobimy wszystko co w naszej mocy."
Bliscy, rodzice mugole, nie chcieli jednak udzielić nam wywiadu w tej sprawie. Zostawili to bez komentarza.
Długo poszukiwano dziewczyny lecz bez skutku. Dzisiaj ministerstwo magii uznało czarodziejkę za nie odnalezioną, według ustawy nr 393 paragrafu o zaginionych czarodziejach. Minęło już kilka tygodni, poszukiwania jeszcze nie zostają całkowicie zawieszone. Wszyscy współczują rodzicom i bliskim. Harmiona Granger na wieki będzie wspominana jako bohaterka, która pomogła ocalić świat magii przed Lordem Voldemortem.
Draco nie chciał tego wszystkiego czytać, słuchać. To tylko pogarszało sprawę. W gazetach ukazały się także zdjęcia głównego podejrzanego, który podawał się za Tomasa Jamie.
Jednak to też nic nie dało. Nikt nic nie widział i nie słyszał.
Harry dalej pogrążał się w pracy, jako auror miał jej dużo, a Ginny wróciła na swój ostatni rok do Hogwartu. Mimo tego, że nie chciała wyjeżdżać ze względu na Hermione, to Harry przekonał swoją narzeczoną, że to bez sensu. Dziewczyna musi ukończyć Hogwart, a gdy to zrobi to w końcu będą mogli się pobrać.
Natomiast Draco z każdym dniem był coraz bardziej załamany tym wszystkim.
__________________________________
Czytelniku! :)
Czytelniku! :)
Kolejny rozdział planowany na 28.11.2015
Zachęcam do komentowania, ponieważ to motywuje mnie do pracy!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D
Za każdy jestem ogromnie wdzięczna!
Polecam:
Nie mów nic. Kocha się za nic.
Dziękuję mojej becie - Księżniczce Dramione
Polecam:
Nie mów nic. Kocha się za nic.
Dziękuję mojej becie - Księżniczce Dramione