dziękuje za 10 tysięcy wejść na mojego bloga,
to bardzo dla mnie ważne :)
to bardzo dla mnie ważne :)
Hermiona była gotowa do
drogi tylko gdzie był ten Draco. Harry i Ginny czekali na nich
na dole, za chwile mają wyruszyć, a jego wciąż nie było. Chyba że zrezygnował?!? Dziewczyna przestraszyła się więc
pobiegła do jego mieszkania, a gdy wpadła do jego pokoju zamurowało
ją. Wszędzie walały się rzeczy, ale gdzie był Draco?
-
Hermiona?! Hermiona to ty? - ktoś krzyczał, a głos wydobywał
się chyba z łazienki.
-
Draco? Draco to ty? Gdzie ty jesteś?
Chłopak wyszedł z
łazienki i stanął zraz przed nią. Nie miał na sobie koszulki
więc Hermiona mogła znów podziwiać jego pięknie wyrzeźbioną
sylwetkę.
-
Przyszłam, żeby..by...by.. ci... ci... ci...
Jąkała się strasznie,
chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała co. Zapomniała po co
przyszła i zapomniała o całym świecie, gdy tylko go zobaczyła
-
Zapomniałem jednej rzeczy i nie mogę jej znaleźć.
-
Draco.
Patrzyła na jego plecak, był spakowany tak jak i ona. Tylko że ona plecak do którego spakował ją chłopak wepchała do małej torebki.
Patrzyła na jego plecak, był spakowany tak jak i ona. Tylko że ona plecak do którego spakował ją chłopak wepchała do małej torebki.
- No
co? A ty gdzie masz swój... - przyjrzał się jej uważniej. - Aaa...
spryciula.
-
Co? Draco o co ci chodzi? Co?
- Ty
nie będziesz nosić ciężkich bagaży. Masz fajną....
Dziewczyna spojrzała na
niego ze zdziwieniem.
- …..
torebkę - dopowiedział blondyn, bo Miona najwyraźniej go nie
zrozumiała.
-
Aaaa!!! To tak, jasne, dzięki - spuściła z niego
wzrok, a on lekko się uśmiechnął.
Zastanawiał się, czy i
on nie mógłby sobie sprawić takiego woreczka, albo jakiś
przenośny mały plecaczek.
-
Draco... - zaczęła niepewnie. - To może oboje spakujemy rzeczy
do mojej torebki.
Chłopak chodził po
pokoju i szukał tej jednej rzeczy, ale gdy
tylko Hermiona to powiedziała zatrzymał się w miejscu. Spojrzał
na nią po raz kolejny.
-
Jasne, byłoby fajnie.
-
Super - odpowiedziała.
Podeszła do niego i
zaczęła pakować jego rzeczy to torebki. Draco po chwile przypomniał sobie, gdzie to jest. Po chwili przypomniał sobie o kolejnych rzeczach, które przyniósł
z kuchni i pokoju gościnnego.
Draco chwycił Hermione
za rękę i spojrzał jej głęboko w oczy.
-
Cokolwiek się stanie...
-
Cokolwiek się stanie, zawsze będę przy tobie Mionka.
Przytulił ją mocno do
siebie i lekko pocałował w czoło.
-
Zawsze będę przy tobie - wyszeptał.
Hermiona miała mnóstwo
wątpliwości co do tego wyjazdu. Czy uda im się odnaleźć Rona?
Czy on w ogóle potrzebuje pomocy? Co będzie jak go nie znajdą? Jak
go nie uratują? A co jeśli to jest jakaś pułapka? Jest jeszcze
wiele śmierciożerców na wolności takich jak Artur. Co jeśli to
wszystko uknuli? Oni wpadną w ich sidła i wtedy mogą zginąć.
Po
jej policzkach słynęły łzy.
-
Nie płacz - powiedział cicho blondyn. - Wszystko będzie
dobrze, znajdziemy tego rudz... Ro... na...
-
Nie o to się martwię - przyznała Miona.
- To
o co? - spytał łagodnie, chociaż w jego ustach brzmiało to
dziwnie.
- Co
jeśli..?
Zapadł cisza. Hermiona
odsunęła się trochę od Dracona, ale nadal trzymała o za rękę.
- Co
jeśli to pułapka? Co jeśli w nią wpadniemy i coś ci się
stanie? Przeze mnie.
Przerwała ponieważ łzy
znów pociekły jej po policzkach, nie mogła się powstrzymać od
płaczu.
-
Hermiona.
Nie mogła na niego
patrzeć, bo rozpłakała by się na dobre.
-
Hermio... Hermiona.
Draco starał się
spojrzeć jej w oczy i z przekonaniem powiedzieć, ze na pewno nic
takiego się nie stanie. Wrócą bezpiecznie do domu z tym rudzielcem
i będzie tak jak dawniej. Oni będą mogli dalej spędzać ze sobą
każdy dzień. Kłócić się i godzić co dnia. Rozmawiać i cieszyć
się życiem we dwoje.
-
Hermiona proszę, proszę spójrz na mnie.
Ona pokręciła głową.
Chłopak chwycił jej policzki i chciał jej spojrzeć w oczy.
-
Proszę Mionka, spójrz na mnie.
Przybliżył się do
niej. Był tak blisko, że oboje mogli słyszeć nawzajem bicie swoich serc. Spojrzeli sobie w oczy.
-
Nic się nie stanie, bo jesteśmy razem.
- Na
zawsze?
- Na
wieczność - odpowiedział Draco.
Pocałował ją
namiętnie, w tym czasie przez jego ciało przeszedł dreszcz. Nigdy
nie czół czegoś podobnego jak teraz przy niej. Dzień w dzień,
gdy tylko ją zobaczył czół jak bardzo mu na niej zależy.
„Na wieczność”...
To dobre słowa, wręcz idealnie opisujące trwałość uczuć jakie
nim targnęły. Nie pozwoli nikomu ich odebrać, nie może ich
stracić, nie może JEJ stracić.
Ta
chwila była cudowna, ale czas ich gonił więc nie mieli zbytnio
wyboru.
-
Idźmy już - szepnął jej do ucha.
Ona tylko przytaknęła.
Po drodze wycierała łzy, nie chciała by Harry i Ginny cokolwiek
zobaczyli.
Zeszli na dół po
schodach i wyszli z budynku, gdzie czekali na nich Harry i Ginny.
- No
nareszcie jesteście - powiedziała spokojnie rudowłosa.
Chciała ukryć to, że
czuje się dziwnie w towarzystwie Malfoya. Nadal nie mogła zrozumieć
co Miona w nim widzi. To chyba ten sam arogancki i nieczuły Ślizgon
co dawniej, czy może nie?
-
Dłużej się nie dało - warknął Harry do Malfoya.
-
Harry! - oburzyła się Ginny. - Bądź miły.
-
Właśnie Potter - wtrącił się blondyn. - Tym razem nie patrz
na mnie krzywo tylko na tego swojego rudego kumpla. Szlaja się
gdzieś, a potem trzeba go szukać.
Hermiona spojrzała na
niego spode łba i chłopak od razu się zamknął.
-
Idziemy - bąknęła.
Wszyscy jej przytaknęli.
Dziewczyny wolały rozdzielić Harry'ego i Draco więc stanęły
między nimi i dopiero później bez słowa się teleportowali.
Wszyscy
rozejrzeli się dookoła. Hemiona była ciekawa, gdzie aktualnie się
znajdują. Dokąd się udają? Gdzie będą go szukać? Od czego
trzeba zacząć? Czy mają jakieś informacje?
-
Harry, gdzie my jesteśmy? I dokąd jedziemy? - dopytywała
się Hermiona.
-
Witaj Hermiono w Portsmouth.
-
Ale dlaczego tutaj?
-
Tam gdzie znajduje się drugi oddział Departamentu Międzynarodowej
Współpracy Czarodziejów? - spytał się Draco.
-
Dokładnie - powiedział Harry.
- Niewielu wie o tym miejscu Potter.
- Ale akurat tak się składa, ze ja wiem, Malfoy.
- I
co potem? Ron nie wyjechał do Kanady? Musimy go iść szukać! - krzyknęła Miona.
Harry spojrzał na
Hermione, była bardzo zdenerwowana.
-
Nic nie zdziałamy nie wiedząc gdzie on teraz jest. A nasze
Ministerstwo w Londynie nie było w stanie udzielić nam informacji,
gdzie wysłało Rona, więc trzeba spróbować tutaj.
- Że
jak?!? - spytali się jednocześnie Draco i Miona.
-
Chcesz wejść do... CHCESZ SIĘ WŁAMAĆ ?!?! - Hermiona była
zdezorientowana, co ten Harry planuje?
-
Spooookooojnie - Draco starał się ją uspokoić. - Zapewne pan
Potter ma lepszy plan, czyż nie?
- Teraz to
gadasz jak twój ojciec - warknął Harry.
Draco rzucił się na Harry'ego, ale
dzięki Hemrmionie żadnemu nic się nie stało i do bójki nie
doszło.
- EJ!!
DEBILE DWA!! Bo same z Ginny będziemy go szukać, a was zamkniemy
w jakichś izolatkach!!
Lecz żaden jej nie słuchał.
- Nie waż
się mnie porównywać do ojca! Nic o mnie nie wiesz Potter! O
moim ojcu też!
- Zamknij
ryj Malfoy, ty i twój ojciec to jedno i to samo!
- Stul
pysk aurorska sieroto. Ten rudzielec przy tobie wydaje się
bystrzejszy od Dirikraka.
- Tego
ptaka dodo? - parsknął Harry.
- Dość
- powiedziała Ginny.
Wszyscy spojrzeli na nią. Widać już
było, że miała już głęboko gdzieś te ich kłótnie, zależało
jej tylko na tym, żeby rozpocząć działać.
- Harry
nie chce się włamywać Hermiono, on chce zrobić coś
innego.
Hermiona spojrzała chłopaka z
przerażeniem.
- Co?
- Jestem
aurorem Hermiono, tak?
Dziewczyna przytaknęła, ale z każdą
chwilą coraz bardziej obawiała się odpowiedzi.
- Ron też
jest aurorem.
- I co do
ma do sprawy? - spytał się ironicznie Draco.
Harry to zignorował. Kolejna kłótnia
naprawdę była im teraz nie na rękę.
- Skoro
Ron został wciągnięty w jakieś ”tajne zgromadzenie”, ”tajne
zadanie”, to może i potrzebują kolejnych czarodziei, którzy by
się też zajęli tą ”tajemniczą sprawą”.
- Czekaj,
czekaj, czekaj.
Draco już wiedział o czym mówi
Harry, ale Miona nadal pozostawała w niewiedzy. Nie mogła się
domyślić tak oczywistej sprawy.
- No
i?
- Ja się
zgłoszę do tego - oznajmił Harry.
Hermionę zamurowało na chwilę, nie
mogła wydać z siebie ani słowa, tylko cichy pisk.
- Wtedy
będę wiedział dokąd wysłali Rona i go znajdziemy.
- A jak
coś ci się stanie!?
- Nic się
nie.
- Ale to
jest niebezpieczne!
-
Hermiona.
- Ginny!!!
Powiedz że to jest plan bez sensu!
- Hermiona
- naciskał dalej Harry.
Ginny spojrzała na Draco, on też
nie miał zamiaru angażować się w dyskusje. Zresztą co by go
obchodził los Harry'ego.
- Harry
nie da się przekonać Miona, już próbowałam - powiedziała
Ginny.
Zapadła cisza.
-
Porozmawiamy o tym później, teraz musimy iść - powiedział
Harry.
Miona spiorunowała go tylko
wzrokiem. Harry i Ginny poszli przodem, a oni zostali troszkę z
tyłu.
Draco chwycił ją za rękę jakby
chciał przez to powiedzieć „Wszystko będzie dobrze”.
- Oby
wszystko poszło dobrze - powiedziała Hemiona ze smętną miną.
- Na pewno
- oznajmił Draco i oboje ruszyli za swoimi towarzyszami.