Późnym wieczorem, piątek
- Chyba nic więcej mi nie pozostało - powiedziała Hermiona do mamy.
- Uważaj na siebie. I nie martw się. Dowiesz się jak było naprawdę.
- Mam taką nadzieję.
Dziewczyna pożegnała się z matką i wróciła do swojego mieszkania. Znalazła krótki list od Draco.
- Świetnie, przynajmniej będę mieć czas by wszystko wyjaśnić.
Poszła spać. Znowu miała koszmary. Ponownie była uwięziona w ciemnym pokoju bez okien, a z oddali słyszała ten sam głos.
„Wierzysz mi?”
- Nie.
Miona nadal nie wierzyła głosowi ze snu. Przecież to wszystko mogło być jednym wielkim kłamstwem. To bez sensu. Ron napisał jej list w którym wszystko wyjaśnił. Teraz tylko znajdzie Tomasa, spotka się z Ronem i będzie mieć pewność.
„Głupia dziewczynka.”
- Przestań mnie tak nazywać!
To było nie od zniesienia. Pragnęła jak najszybciej się wybudzić z tego snu.
„Znajdź Tomasa to się dowiesz.”
- Tak! Dowiem się, że kłamiesz!
Pierwszy raz ten tajemniczy głos się zaśmiał. Nie spodobało się jej to. Przez ten cały czas wydawał się jej bardzo miły, ale teraz był przerażający.
- Prawda?
„Tak.”
- Ale ty kłamiesz - powiedziała spokojnie.
„Sama się przekonasz.”
Głos znowu stał się cichszy i opanowany.
„Tylko odnajdź Tomasa.”
- To może potrwać wieki. Nie wiem nawet gdzie go szukać.
„Pomyśl. Jesteś bystrą dziewczynką.”
- Cały czas mówisz, że jestem głupia!
Głos ponownie się zaśmiał, ale przyjaźniejszym tonem.
„Bo wierzysz w kłamstwa. A mnie nazywasz kłamcą.”
- Kim ty jesteś?
„Znajdź Tomasa.”
Głos był coraz cichszy.
- Gdzie idziesz? Nie zostawiaj mnie!
Gdzie go mam szukać!? - pomyślała.
„Oh no, dziewczyno. Gdzie czarodzieje lubią...”
- Co? Nie słyszę cie!
„Kocioł... Pokątna.”
- Nie odchodź!
„Odnajdziesz go.”
- Gdzie jesteś? Co się dzieje? Gdzie mam go szukać?!
Pokój zaczął się rozpływać. Wszystkie meble z ciemnego drewna powoli zanikały w jeszcze większych ciemnościach.
Hermiona obudziła się momentalnie.
- Pokątna. Dziurawy Kocioł. Tam zacznę poszukiwania.
Zerwała się z łóżka momentalnie. Zaczęła się zbierać, musi dzisiaj go odnaleźć. Bo później Draco wróci.
Draco.
Wyruszył po Harry'ego i Ginny. To do niego nie podobne. Najchętniej to by ich tam zostawił. Ale jednak tam pojechał, dla niej.
Dlatego tym bardziej musi to wszystko wyjaśnić.
Wyszła z domu i teleportowała się przed wejściem do Dziurawego Kotła.
- To chyba nienajlepszy pomysł.
Ale nie miała wyboru. Weszła do środka.
Wszędzie było mnóstwo czarodziei. Jak ona go tu znajdzie? Jak on wygląda? Czy on w ogóle wie, ze przyjdzie? No nic. Zaraz tego wszystkiego się dowie. Ma taką nadzieję. Bo jeżeli go tu nie będzie to Hermiona nie wie, gdzie go dalej szukać. Podeszła do lady, gdzie siedział dość tęgi mężczyzna.
- Kremowe piwo poproszę - powiedziała do człowieka za ladą.
- Już już.
Miona spojrzała na mężczyznę, który siedział tuż obok niej.
Nie mogła się już wycofać. Wystarczyło się tylko spytać. Ten mężczyzna był dość otyły i widać było, że dużo wypił. Wyglądał na stałego klienta więc może będzie coś wiedział.
- Zna może pan Tomasa Jamie'ego?
Mężczyzna przeszył ją wzrokiem po czym się uśmiechnął.
- Bert! - krzyknął do chłopaka, który stał po drugiej stronie sali.
Bert? To raczej nie jego szuka Hermiona.
Chłopak podszedł do nich oboje. Był dość młody, miał mniej więcej siedemnaście lat. Miał blond włosy, które opadały mu na jego piękne brązowe oczy.
- Ta młoda dama szuka Tomasa.
Chłopak przyjrzał się jej badawczo.
- Pójdę po niego - oznajmił.
On tu jest! Hemiona była uradowana, ale nie chciała tego okazać. Zachowała kamienną twarz.
- Dziękuję.
Nie minęły trzy minuty jak Bert szedł z drugim mężczyzną koło siebie w ich stronę.
Hermionie prawie serce stanęło. Kto to jest? Taki przystojny i wysoki mężczyzna.
Szedł w jej stronę. Był niezwykle umięśniony, miał piękne brązowe włosy, które pasowały do jego niezwykle szczupłej twarzy.
- Hermiona? - spytał się jej szeptem, gdy tylko stanął obok niej. Nie chciał by ktokolwiek go usłyszał, a Bert i spity mężczyzna byli najwyraźniej bardzo zainteresowani.
Ona tylko pokiwała głową.
- Chodź.
Chwycił ją za rękę i ciągnął w stronę drzwi wyjściowych. Coś tu było nie tak. Miała wrażenie jakby gdzieś już go widziała. Jakby gdzieś już słyszała jego głos.
- Ej no! A co z robotą?! - krzyczał sprzedawca.
- Bert mnie zastąpi - powiedział i razem z dziewczyną wyszli z Dziurawego Kotła.
- Do diabła z nim - powiedział do siebie Bert. - Wisi mi dużą przysługę.
Tomas i Miona szli przez chwilę w ciszy, ale chłopak nagle się zatrzymał i spojrzał na nią również badawczo.
- Myślałem, że już nie przyjdziesz.
Ten głos. Ona bardzo dobrze go zna. Taki spokojny.
- Czy my się już nie spotkaliśmy gdzieś?
- Tylko w twoich snach - zażartował.
Hermiona prychnęła, ale później uśmiechnęła się przyjaźnie.
- No bardzo śmieszne, mówię poważnie.
Chłopak patrzył się na nią w taki sposób, jakby chciał jej tym oznajmić, ze on mówił równie poważnie.
- To byłeś ty! Ale jak ty to robisz?!
- Lata praktyki - uśmiechnął się szeroko.
- Prawda? Serio? Coś ty sobie myślał?!
- Porozmawiamy o tym, ale nie tutaj. Chodź ze mną.
Dziewczyna zawahała się. Nie wie, gdzie on ją chce zaprowadzić. To było bardzo podejrzane.
- Zaufaj mi, ja nie gryzę.
Nie ma chyba zbytnio wyboru.
- Chodźmy - powiedziała.