wtorek, 23 kwietnia 2013

5. Pomoc

            Arturowi powiększyły się oczy. Jego uśmieszek z twarzy zniknął, a pojawił się strach. Powoli wstał z ziemi. Chciał zachować jak największy spokój.
  - No no Draco, dobrze cię widzieć.
            Hermiona przyglądała się im uważnie, nic z tego nie rozumiała. Chciała wstać z ziemi, ale ból w klatce ją zatrzymał. Syknęła z bólu i ułożyła się nieruchomo na ziemi. Nie da rady wstać, ktoś musiałby jej pomóc.
  - Nie ruszaj się Hermiona, możesz mieć coś złamane.
  - Draco, Draco - pokręcił głową Artur z niedowierzaniem. - Od kiedy to stałeś się obrońcą szlam?
  - Zamknij się! - warknął. - Nie znęcam się nad ludźmi tak jak ty!
  - Ale jesteś śmierciożercą! Tak jak ja!
            Co się dzieje? Czyżby Draco i Artur się znali? Hermiona miała mnóstwo wątpliwości co do obecnej sytuacji. Artur jest śmierciożercą. Draco też nim był, ale kiedyś. Teraz nie zachowuje się już jak śmierciożerca.
  - BYŁEM nim - powiedział ostro blondyn. - Ale nie z własnej woli i ty o tym wiesz!
  - Jasne, jasne - powiedział obojętnie Artur. - No to teraz możesz mi nie przeszkadzać, właśnie byłem w trakcie znęcania się nad tą szlam...
  - Powiedziałem, żebyś się zamknął!
            Draco bez wahania rzucił na niego zaklęcie. Chłopak poległ na ziemi i nie ruszał się. Nie dawał żadnej odznaki życia.
            Miona mimo bólu popatrzyła w stronę śmierciożercy. Znów przeszył ją ostry ból. Draco patrzył się na nią pustym wzrokiem.
            To prawda, chciał się z nią spotkać, by porozmawiać. Ale nie spodziewał się, że zastanie ją na pół żywą na ziemi na ulicy.
  - Czy on... nie żyje? - zapytała się niepewnie Hermiona.
  - Żyje - oznajmił szarooki chłopak. - Dlatego musimy się stąd wynosić.
            Draco nie wykazywał żadnych emocji. Podszedł do dziewczyny i ostrożnie pomógł jej wstać. Dziewczyna zginała się w pół, ból był nie do zniesienia. Ledwo też potrafiła sama ustać na nogach więc Draco ją podtrzymywał.
  - Idziemy do szpitala - powiedział.
            Hermiona zaczęła kręcić głową, łzy spłynęły jej po policzkach.
  - Nie... tylko nie... do szpitala...
            Wyjąkała. Chciała mu wytłumaczyć dlaczego nie tam, ale nie miała na to siły. Draco się zdenerwował. To było głupie co ona mówi. Ma chyba złamane żebra i nie chce iść do szpitala!
  - Ty oszalałaś prawda?! - wydarł się Draco. - Przecież jeszcze chwila a twoje serce może stanąć! Idziemy do szpitala, głupia.
  - Nie... - ponownie wydusiła z siebie Hermiona.
  - Nie rozumiem o co ci chodzi! No myślałem Granger, że skoro jesteś taka mądralińska to powinnaś zrozumieć sytuacje! Głupia jednak jesteś wiesz?!
  - Ja się boje... nie chce tam...
            Draco już chciał jej zrobić wykład na temat tego, że uzdrowiciele pomogli by jej raz dwa i byłoby po kłopocie. Ich nie ma się co bać, to dobrzy ludzie, specjaliści. Draco od zawsze podziwiał ich pracę.
            Jednak nie zdążył nic powiedzieć bo Hermiona straciła przytomność. Wziął ją na ręce i już chciał się teleportować przed szpital, kiedy w ostatniej sekundzie zmienił zdanie. Oboje znaleźli się przed kamienicą, w której mieszkał Draco.
  - Obiecuje, kiedy się ocknie to sam ją zabije - bąknął Draco.
            Zaniósł ją swojego mieszkania bardzo ostrożnie i ułożył na swoim łóżku. Zaczął szukać w szufladach odpowiednich eliksirów.
  - Na ból głowy... Na kaca... ooo mam taki eliksir? Dobrze wiedzieć...
            Chciał myśleć racjonalnie. Co by zrobił, gdyby jemu się złamały żebra, bo najprawdopodobniej o to chodziło.
  - Dobra! Mam, musi to wypić, ale... to będzie boleć więc jeszcze eliksir na znieczulenie. No i gdzie są te cholerne bandaże?!?
            Blondyn denerwował się coraz bardziej. Nie rozumiał tego. Zawsze w takich sytuacjach wiedział co robić. Biegał po wszystkich pokojach szukając eliksiru na znieczulenie, ale nie potrafił go znaleźć.
  - O jest!!
            W końcu udało mu się znaleźć fioletową butelkę. Odkręcił ją i zobaczył, że niestety jest pusta.
  - Szlag! No cholera, czemu nic tu nie ma?!?!
            Musi wymyślić coś innego. Nie chce narażać Hermiony na niepotrzebny ból. Gdyby poszedł z nią od razu do szpitala nie byłoby takiego problemu. Inne rozwiązanie... Inne rozwiązanie...
  -  Eliksir na złamane żebra bardzo boli, ale jeśli użyję magi i nastawie jej tę kość... a potem ją tylko skleję eliksirem... to nie powinno aż tak boleć. To powinno zadziałać.
            Znalazł jeszcze pozostałe potrzebne rzeczy i wziął się do pracy.
            Było to dla niego zaskoczeniem, jak profesjonalnie potraktował to zadanie. Usztywnił dziewczynie klatkę piersiową, zaklęciem naprawił żebra. Nie mylił się, właśnie to było przyczyną jej bólu, a później omdlenia. Skleił kości, żeby znów się nie rozeszły i na tym skończył pracę.
            Trzeba było jeszcze tylko poczekać aż Miona się ocknie, bo trzeba byłoby sprawdzić czy nic ją już nie boli.
            Draco odetchnął z ulgą. Wyszedł z pokoju i poszedł przygotować herbatę ziołową dla dziewczyny. To na pewno jej pomoże, bo po obudzeniu się może być trochę rozkojarzona. Eliksir na łączenie kości jest bardzo dobry i skuteczny, ale ma nietypowe skutki uboczne.
            Hermiona otworzyła oczy. Zobaczyła, że leży na jakimś łóżku, w obcym pokoju. Nie wie gdzie jest! Gdzie jest ten Malfoy! Tyle dobrze, że ją posłuchał i nie zaprowadził do szpitala. Chyba.
            Ten pokój nie wyglądał jak sala szpitalna. Był bardzo ładnie urządzony, bardzo przytulna atmosfera w nim panowała.
            Rozejrzał się dookoła. Wstała z łóżka kompletnie zapominając,że niedawno bolały ją żebra tak mocno, że nie potrafiła już prawie oddychać.
  - Już tak bardzo nie boli!
            Hermiona nagle się zorientowała, że aż podskoczyła do góry. Poczuła, że ma na sobie bandaż, podniosła do góry koszulkę i zobaczyła, że była nim starannie opatrzona.
  - To ci... dopiero... - była pozytywnie zaskoczona.
            Do pokoju wszedł Draco, Miona szybko opuściła koszulkę. Chłopak głośno prychnął widząc tą reakcje.
  - I tak widziałem, przecież ja ci zakładałem opatrunek.
            Dziewczyna otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Wiedziała, że w normalnych okolicznościach wydarłaby się na niego jak śmiał ją w ogóle dotykać! Ale w pewnym sęsie była mu wdzięczna na ratunek więc się powstrzymała.
            Usiadła na łóżku. Mocno zakręciło się jej w głowie.
  - Ohhh... - chwyciła się za głowę.
  - Wypij to.
            Chłopak podał jej filiżankę herbaty i usiadł obok niej. Miona bez wahania i protestów zrobiła jak jej powiedział. Poczuła ciepło w swoim brzuchu, aż miło zrobiło się jej na sercu.
 - Możesz być teraz senna - oznajmił Draco. - To wszystko wina eliksiru, którym musiałem się wyleczyć. 
            Hermiona znowu położyła się na łóżku. Jej powieki stawały się coraz cięższe i cięższe.
            Nie rozumiała tylko jednej rzeczy. Czemu on był dla niej taki dobry? Czemu ona była miła dla niego? Nie chciała jednak teraz o tym myśleć. Teraz idzie spać.
  - Dobranoc - powiedział do niej blondyn.
            Nadal siedział obok niej na łóżku. Miona w jednej chwili zapragnęła chwycić go za rękę i podziękować mu szczerze za to wszystko. Ale wiedziała, że to byłby tylko odruch wywołany przez eliksir, więc się powstrzymała.
  - Byłbyś dobrym uzdrowicielem - powiedziała do niego, po czym zasnęła.
            Draco wpatrywał się w nią przez chwile, po czym wyszedł z pokoju.




i oto nowy rozdział :)
mam nadzieję, że się spodoba ;**
naprawdę dziękuje za każdy komentarz, 
to sprawia mi bardzo dużo radości ^^
zapraszam też tutaj, wspaniały blog: Znam Cię na pamięć.


5 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział :)
    z niecierpliwością czekam na następny :3


    zapraszam do mnie - również Dramione :)
    http://zajdziemynakoniecswiata.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! :D
    Opiekuńczy Draco! Kocham.
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super !:-*
    Pozdrawiam
    Layls
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!