Arturowi
powiększyły się oczy. Jego uśmieszek z twarzy zniknął, a
pojawił się strach. Powoli wstał z ziemi. Chciał zachować jak
największy spokój.
- No no
Draco, dobrze cię widzieć.
Hermiona
przyglądała się im uważnie, nic z tego nie rozumiała. Chciała
wstać z ziemi, ale ból w klatce ją zatrzymał. Syknęła z bólu i
ułożyła się nieruchomo na ziemi. Nie da rady wstać, ktoś
musiałby jej pomóc.
- Nie
ruszaj się Hermiona, możesz mieć coś złamane.
- Draco,
Draco - pokręcił głową Artur z niedowierzaniem. - Od kiedy to
stałeś się obrońcą szlam?
- Zamknij
się! - warknął. - Nie znęcam się nad ludźmi tak jak ty!
- Ale
jesteś śmierciożercą! Tak jak ja!
Co się
dzieje? Czyżby Draco i Artur się znali? Hermiona miała mnóstwo
wątpliwości co do obecnej sytuacji. Artur jest śmierciożercą. Draco też nim był, ale kiedyś. Teraz nie zachowuje się już jak śmierciożerca.
- BYŁEM nim - powiedział ostro blondyn. - Ale nie z własnej woli i ty o tym wiesz!
- Jasne,
jasne - powiedział obojętnie Artur. - No to teraz możesz mi
nie przeszkadzać, właśnie byłem w trakcie znęcania się nad tą
szlam...
-
Powiedziałem, żebyś się zamknął!
Draco bez
wahania rzucił na niego zaklęcie. Chłopak poległ na ziemi i nie
ruszał się. Nie dawał żadnej odznaki życia.
Miona mimo
bólu popatrzyła w stronę śmierciożercy. Znów przeszył ją
ostry ból. Draco patrzył się na nią pustym wzrokiem.
To prawda,
chciał się z nią spotkać, by porozmawiać. Ale nie spodziewał
się, że zastanie ją na pół żywą na ziemi na ulicy.
- Czy
on... nie żyje? - zapytała się niepewnie Hermiona.
- Żyje - oznajmił szarooki chłopak. - Dlatego musimy się stąd wynosić.
Draco nie
wykazywał żadnych emocji. Podszedł do dziewczyny i ostrożnie
pomógł jej wstać. Dziewczyna zginała się w pół, ból był nie
do zniesienia. Ledwo też potrafiła sama ustać na nogach więc
Draco ją podtrzymywał.
- Idziemy
do szpitala - powiedział.
Hermiona
zaczęła kręcić głową, łzy spłynęły jej po policzkach.
- Nie...
tylko nie... do szpitala...
Wyjąkała.
Chciała mu wytłumaczyć dlaczego nie tam, ale nie miała na to
siły. Draco się zdenerwował. To było głupie co ona mówi. Ma
chyba złamane żebra i nie chce iść do szpitala!
- Ty
oszalałaś prawda?! - wydarł się Draco. - Przecież jeszcze
chwila a twoje serce może stanąć! Idziemy do szpitala, głupia.
- Nie...
- ponownie wydusiła z siebie Hermiona.
- Nie
rozumiem o co ci chodzi! No myślałem Granger, że skoro jesteś
taka mądralińska to powinnaś zrozumieć sytuacje! Głupia jednak
jesteś wiesz?!
- Ja się
boje... nie chce tam...
Draco już
chciał jej zrobić wykład na temat tego, że uzdrowiciele pomogli
by jej raz dwa i byłoby po kłopocie. Ich nie ma się co bać, to
dobrzy ludzie, specjaliści. Draco od zawsze podziwiał ich pracę.
Jednak nie
zdążył nic powiedzieć bo Hermiona straciła przytomność. Wziął
ją na ręce i już chciał się teleportować przed szpital, kiedy w
ostatniej sekundzie zmienił zdanie. Oboje znaleźli się przed
kamienicą, w której mieszkał Draco.
-
Obiecuje, kiedy się ocknie to sam ją zabije - bąknął Draco.
Zaniósł ją
swojego mieszkania bardzo ostrożnie i ułożył na swoim łóżku.
Zaczął szukać w szufladach odpowiednich eliksirów.
- Na ból
głowy... Na kaca... ooo mam taki eliksir? Dobrze wiedzieć...
Chciał myśleć
racjonalnie. Co by zrobił, gdyby jemu się złamały żebra, bo
najprawdopodobniej o to chodziło.
- Dobra!
Mam, musi to wypić, ale... to będzie boleć więc jeszcze
eliksir na znieczulenie. No i gdzie są te cholerne bandaże?!?
Blondyn
denerwował się coraz bardziej. Nie rozumiał tego. Zawsze w takich
sytuacjach wiedział co robić. Biegał po wszystkich pokojach
szukając eliksiru na znieczulenie, ale nie potrafił go znaleźć.
- O jest!!
W końcu udało
mu się znaleźć fioletową butelkę. Odkręcił ją i zobaczył, że
niestety jest pusta.
- Szlag!
No cholera, czemu nic tu nie ma?!?!
Musi wymyślić
coś innego. Nie chce narażać Hermiony na niepotrzebny ból. Gdyby
poszedł z nią od razu do szpitala nie byłoby takiego problemu.
Inne rozwiązanie... Inne rozwiązanie...
- Eliksir
na złamane żebra bardzo boli, ale jeśli użyję magi i nastawie
jej tę kość... a potem ją tylko skleję eliksirem... to nie
powinno aż tak boleć. To powinno zadziałać.
Znalazł
jeszcze pozostałe potrzebne rzeczy i wziął się do pracy.
Było to dla
niego zaskoczeniem, jak profesjonalnie potraktował to zadanie.
Usztywnił dziewczynie klatkę piersiową, zaklęciem naprawił
żebra. Nie mylił się, właśnie to było przyczyną jej bólu, a
później omdlenia. Skleił kości, żeby znów się nie rozeszły i
na tym skończył pracę.
Trzeba było
jeszcze tylko poczekać aż Miona się ocknie, bo trzeba byłoby
sprawdzić czy nic ją już nie boli.
Draco
odetchnął z ulgą. Wyszedł z pokoju i poszedł przygotować
herbatę ziołową dla dziewczyny. To na pewno jej pomoże, bo po
obudzeniu się może być trochę rozkojarzona. Eliksir na łączenie
kości jest bardzo dobry i skuteczny, ale ma nietypowe skutki
uboczne.
Hermiona
otworzyła oczy. Zobaczyła, że leży na jakimś łóżku, w obcym
pokoju. Nie wie gdzie jest! Gdzie jest ten Malfoy! Tyle dobrze, że
ją posłuchał i nie zaprowadził do szpitala. Chyba.
Ten pokój nie
wyglądał jak sala szpitalna. Był bardzo ładnie urządzony, bardzo
przytulna atmosfera w nim panowała.
Rozejrzał się
dookoła. Wstała z łóżka kompletnie zapominając,że niedawno
bolały ją żebra tak mocno, że nie potrafiła już prawie
oddychać.
- Już tak
bardzo nie boli!
Hermiona nagle
się zorientowała, że aż podskoczyła do góry. Poczuła, że ma
na sobie bandaż, podniosła do góry koszulkę i zobaczyła, że
była nim starannie opatrzona.
- To ci...
dopiero... - była pozytywnie zaskoczona.
Do pokoju
wszedł Draco, Miona szybko opuściła koszulkę. Chłopak głośno
prychnął widząc tą reakcje.
- I tak
widziałem, przecież ja ci zakładałem opatrunek.
Dziewczyna
otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Wiedziała, że w normalnych
okolicznościach wydarłaby się na niego jak śmiał ją w ogóle
dotykać! Ale w pewnym sęsie była mu wdzięczna na ratunek więc
się powstrzymała.
Usiadła na
łóżku. Mocno zakręciło się jej w głowie.
- Ohhh...
- chwyciła się za głowę.
- Wypij
to.
Chłopak podał
jej filiżankę herbaty i usiadł obok niej. Miona bez wahania i
protestów zrobiła jak jej powiedział. Poczuła ciepło w swoim
brzuchu, aż miło zrobiło się jej na sercu.
- Możesz być teraz senna - oznajmił Draco. - To wszystko wina eliksiru, którym musiałem się wyleczyć.
Hermiona znowu
położyła się na łóżku. Jej powieki stawały się coraz cięższe
i cięższe.
Nie rozumiała
tylko jednej rzeczy. Czemu on był dla niej taki dobry? Czemu ona
była miła dla niego? Nie chciała jednak teraz o tym myśleć. Teraz idzie spać.
- Dobranoc
- powiedział do niej blondyn.
Nadal siedział
obok niej na łóżku. Miona w jednej chwili zapragnęła chwycić go
za rękę i podziękować mu szczerze za to wszystko. Ale
wiedziała, że to byłby tylko odruch wywołany przez eliksir, więc
się powstrzymała.
- Byłbyś
dobrym uzdrowicielem - powiedziała do niego, po czym zasnęła.
Draco
wpatrywał się w nią przez chwile, po czym wyszedł z pokoju.
i oto nowy rozdział :)
mam nadzieję, że się spodoba ;**
naprawdę dziękuje za każdy komentarz,
to sprawia mi bardzo dużo radości ^^
zapraszam też tutaj, wspaniały blog: Znam Cię na pamięć.
Wspaniały rozdział :)
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na następny :3
zapraszam do mnie - również Dramione :)
http://zajdziemynakoniecswiata.blogspot.com/
dziękuje :) na pewno zajrzę ^^
UsuńŚwietny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńOpiekuńczy Draco! Kocham.
Czekam na więcej!
dzięki ^^
UsuńSuper !:-*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Layls
dramione-teatr-uczuc.blogspot.com